Sunday, June 9, 2024

W zimowej mgle

 Dzisiaj mój telefon powitał mnie wspomnieniem sprzed lat...


10 lat temu, z córką na górskiej wycieczce.
Pogoda na zdjęciu zgadzała się z widokiem za oknem.

Niedziela, deszcz nie deszcz - czas na mszę.
Pierwsze czytanie liturgiczne rozgrzało mnie...
Księga Rodzaju – 3:9-12
"Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: «Gdzie jesteś?»
On odpowiedział: «Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się».
Rzekł Bóg: «Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?»
Mężczyzna odpowiedział: «Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem»."
Czyli kobieta wszystkiemu winna!?😀😢😇😈
Żeby sprawę uwiarygodnić, tekst czytała KOBIETA - tu nagranie - wystarczy obejrzeć 1 minutę - KLIK.
Na szczęście niedaleko był mężczyzna - nasz proboszcz - który sprawę przeniósł na inną platformę...
Mężczyzna (człowiek) zrobił źle i zawstydził się.
Znacie to?
Znacie.
Pierwszy odruch - zwalić winę na kogoś innego.
Znacie to?
Znacie.
No to zwróćcie twarz do najbliższej osobie w ławce i powiedzcie - biorę to na siebie.
Odwróciłem się w prawo, sąsiadką w ławce była KOBIETA.
Uśmiechnąłem się do niej przepraszająco i powiedziałem:
It's on me.
Ona chyba zrobiła to samo, ale to nieistotne. Faktem jest, że zrobiło mi się lżej na sercu.
Nie mam cierpliwości żeby czytać psychologiczne wywody, ale wydaje mi się, że wiele z nich potwierdza walory zdrowotne takiego postępowania.
Po mszy pogoda nieco poprawiła się.
Na trawniku naprzeciw kościoła zauważyłem...

Jakież komfortowe fotele!
Rozejrzałem się wokół, może ktoś z parafian opuszczających kościół zechciałby usiąść ze mną i przedyskutować dzisiejsze kazanie.
Dwóch odmówiło.
Właściwie to powinienem wziąć to na siebie - usiąść i podumać na świątobliwy temat... ale wybrałem domowe ciepło - moja wina - to wyznanie zwrócone do czytelników tego wpisu.

16 comments:

  1. Ja raczej jestem za tym, by każdy odpowiadał za siebie, dlaczego mam brać na siebie cudze winy? Albo to przepraszanie współczesnych za winy przodków...bez sensu!
    jotka

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zgadzam się, wydaje mi się, że nasz ksiądz też miał to samo na myśli.

      Delete
  2. Też bym wolała domowe ciepło 😉

    ReplyDelete
    Replies
    1. To był właśnie dylemat - domowe ciepło na pewno miało doraźną przewagę, ale medytacja na deszczu może miałaby uzdrawiający efekt dla mojego ducha?

      Delete
  3. E tam. Tekst napisali przedstawiciele jakże mizoginicznej kultury. I po co to dzisiaj do tego się odnosić, zwłaszcza, że żyjemy w kulturze całkiem innej?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ciekawe, jakimi słowy określą naszą kulturę za kilka tysięcy lat. Priorytety pewnie zmienią się o kolejne 180 stopni... O ile w ogóle będzie istnieć coś takiego jak człowiek;-);-);-)

      Delete
    2. Wydaje mi się, że nasz ksiądz odpowiedział dokładnie na Twoje pytanie Frau Be - on zwrócił uwagę na bardzo aktualny sposób zachowania i możliwość wykorzystania go dla naszego zdrowia psychicznego.

      Delete
    3. Czyli... czyli ksiądz reprezentujący "jakąś mizogyniczną kulturę" spojrzał na cytat z Biblii w sposób uwzględniający aktualne problemy.
      Czy zresztą tylko aktualne?
      Wspominałem lekturę Frankensteina, autorka, Mary Shelley pisała go pod wpływem Raju Utraconego J. Miltona - to jest zdecydowanie krytyka biblijnej wersji stworzenia rodzaju ludzkiego.

      Delete
  4. Uwielbiamy patrzeć na przeszłość poprzez pryzmat naszego kodu kulturowego, modnych wzorców i preferowanych poprawności... Właściwie nikt z przeszłych bohaterów nie ma wówczas szans i dopięta mu zostanie teraźniejsza "łatka";-)
    Posłuchałem do końca pani czytającej lekcję. I jest tam mowa o wężu - serpent - Kusicielu, od którego wszystko się zaczęło (a w którego raczej dzisiaj mało kto wierzy i co może jest jego największym sukcesem;-) Końcowa wiadomość nie jest dla niego optymistyczna. Potomstwo kobiety zmiażdży mu głowę.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wąż kusiciel - bardzo śliski temat - według Biblii to Szatan wybrał sobie taką postać.
      Nasuwa się skojarzenie, że biblijny Bóg przybrał sobie postać płonącego krzaku (a również ludzką postać Jezusa).
      Dlaczego Bóg zamiast rozprawić się z Szatanem rozdrabnia się na porachunki z wężem to dla mnie poważna zagadka.
      Na marginesie - węże w Australii trzymają się mocno.

      Delete
    2. Żmije (to też węże) na Podkarpaciu również.

      Delete
  5. Cała opowieść to godny przykład na to, że uczestnictwo we mszy ma walory zdrowotne skoro poczułeś ulgę w sercu. Ksiądz dobrze wykorzystał ten czas zalecając swoiste "ćwiczenie psychologiczne" dla wiernych. Celowe i pouczające.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Walory zdrowotne religii - polecam książkę Religion for Atheists (Religia dla ateistów), autor Alain de Botton (z pochodzenia Żyd).
      Autor zwraca uwagę, że religia to jedyne miejsce, w którym bez skrępowania porusza się temat poczucia winy, śmierci, nieutulonego smutku. Autor porównuje kilka religii i stwierdza, że religia katolicka robi to najlepiej. Istotne elementy, które wyróżnia to wystrój kościoła, rytuał mszy, spowiedź.
      Żydzi mają kilka typów spowiedzi, najpopularniejsza odbywa się przy okazji święta Yom Kippur - przełom września i października.
      Jeśli chodzi o mnie to po prostu dobrze czuję się w katolickim kościele (budynku).

      Delete
  6. "To nie ja, to kolega". Nie nazwalabym tego tematu swiatobliwym. To jest bardzo typowe zachowanie wspolczesnej spolecznosci. I nie dziwi mnie, ze nikt nie chcial dyskutowac.

    ReplyDelete