...listopada - oznacza w Australii Melbourne Cup.
Napisałem o tej imprezie około 10 wpisów więc dzisiaj będą tylko wiadomości bieżące.
W trawie coś piszczało już wczoraj...
Odwiedziłem parę starszych wnucząt, ich rodzice i rodzeństwo skorzystali z długiego weekendu i pojechali nad morze więc wpadłem żeby ich trochę pocieszyć w samotności.
Po drodze zbadałem trawę w parku niedaleko ich domu.
Oj... kłuje.
Park to nie taka jakość trawy jak boisko krykieta.
W tym momencie stuknąłem się w głowę - przecież trzeba było odwiedzić najbliższy nam tor wyścigowy i tam spróbować.
Ale w parku też zobaczyłem coś ciekawego...
Puch.
Skąd się to tutaj wzięło? Przywiało z pustyni?
Skąd się to tutaj wzięło? Przywiało z pustyni?
WTOREK - Melbourne Cup.
Pogoda jakiej chyba nigdy w tym dniu nie było - czyste niebo, słońce.
Coś mnie tknęło i zbadałem sytuację pod drzewem morwy na sąsiedniej ulicy...
Pogoda jakiej chyba nigdy w tym dniu nie było - czyste niebo, słońce.
Coś mnie tknęło i zbadałem sytuację pod drzewem morwy na sąsiedniej ulicy...
Masakra na chodniku.
Na trawniku było trochę lepiej, objadłem się do syta i jeszcze zebrałem trochę dla żony.
Na trawniku było trochę lepiej, objadłem się do syta i jeszcze zebrałem trochę dla żony.
Godzina 15:00 - The Nation Stops.
Włączyłem transmisję telewizyjną.
Rozpoczęła się ostrzeżeniem...
Włączyłem transmisję telewizyjną.
Rozpoczęła się ostrzeżeniem...
Jest szansa, że przegrasz.
A potem uroczyste wniesienie Puharu...
I wreszcie wyścig... relacja TUTAJ.
Jak zwykle obstawiliśmy kilka koni.
Jak zwykle żona wygrała kilkanaście dolarów :)
Jak zwykle żona wygrała kilkanaście dolarów :)
I jeszcze prognoza pogody na jutro...
Chłodna noc a potem, w ciągu kilku godzin, temperatura podskoczy o 20 C.
Jadłam kiedyś morwę, teraz nie spotykam, albo rośnie w miejscach zbyt dużego ruchu aut.
ReplyDeleteWygrana zawsze cieszy! gorzej z upałami, wedle mapki lekko nie będzie!
Morwa w Polsce - pamiętam tylko z jednego miejsca - malutka osada w Górach Świętokrzyskich - dwa drzewa - morwa biała i czarna.
DeleteMapa pogody - przypomnę, że Australia jest większa od Europy. W centrum już od kilku tygodni mamy ogromne pożary. W Melbourne pogoda jeszcze całkiem przyjemna.
chodziłem kiedyś na wyścigi i rzecz jasna grałem, bo jakże tu nie postawić paru drobnych będąc już na torze... chyba nawet jestem do przodu z tego grania w ogólnym bilansie, choć są to sumy nie warte nazywania ich "pieniędzmi"... przy okazji poznałem co nieco ciekawych osób... zobaczyłem też trochę dramatów ludzi, którzy grać nie umieli, bo nie grali "w konie", tylko "w pieniądze"... ale miałem też okazję zobaczyć, jak to wszystko wygląda od środka, a zwłaszcza "od stajni", jak te konie są traktowane... nie chcesz czytać tego, co mógłbym o tym napisać, co zobaczyłem... wtedy odpuściłem ten temat, przestałem to wspierać... dotarło do mnie w pewnym momencie, że nie jest to zabawa z innymi zwierzakami, ale kosztem tych zwierzaków... bardzo pięknych zresztą, wartych swobodnego biegania po zielonych plenerach, a nie bycia katowanymi przez wredne, żądne kasy nagie małpy...
ReplyDelete...
morwy... urodziłem i wychowałem się wstępnie w podwarszawskim Milanówku, stolicy polskiego jedwabiu... najlepszego na świecie, lepszego niż oryginalny chiński... cóż inni mogą wiedzieć o morwach z tamtych lat... ale to se ne vrati, obowiązuje już inna bajka, jednak powspominać miło... dziękować, że mi przypomniałeś ten motyw...
p.jzns :)
Wyścigi, mnie zadziwia, że w czasach takiej technologii i dostępności hazardu w internecie, co wymaga minimalnych inwestycji, w Australii nadal funkcjonują setki torów wyścigowych (koni, kłusaków, psów).
DeleteLos koni... coś tam do mnie dociera, inna sprawa, że dobry koń wyścigowy to inwestycja kilka milionów dolarów a wystarczy jeden błędny krok i wszystko stracone.
Los jockeyów - bardzo smutne przypadki a o jockeya łatwiej niż o dobrego konia.
Jedwab z Milanówka - dziękuję za poruszenie tematu. Nie wiedziałem, że to taka współczesna historia - pojawił się dopiero w 1924 r, reformy gospodarcze lat 1990 zredukowały go do minimum.
Światowym liderem jest Wietnam - byłem tam i widziałem jedwabniki i tkaczki w akcji - imponujące.
mam nadzieję, że w Australii nie funkcjonują takie atrakcje, jak walki psów i kogutów, chociaż biorąc pod uwagę, że to jest duży kraj to nie można tego wykluczyć gdzieś w podziemiu...
Deleteto fakt, milanowski jedwab mocno oberwał po przemianach gospodarczo ustrojowych, ale jakoś jeszcze funkcjonuje, sprawny marketing powoduje, że klient nie zadowala się dalekowschodnimi produktami i w sumie wychodzą na swoje...
Walki psów czy kogutów... nie słyszałem, za to mamy spory wybór wyścigów - żab, karaluchów, wielbłądów, krabów, ślimaków.
DeleteWidzę, że i w Australii są dosyć duże amplitudy temperatur. Pozdrawiam
ReplyDeleteOj są :)
DeletePrzypomnę, że to kontynent większy od Europy, tak jakby porównać klimat na Sycylii i w Murmańsku
Owoce morwy bardzo smaczne choć w Polsce nie jest ich za wiele. Jedwabniki wolą liście więc owoce zostają dla ludzi i innych zwierząt:) Nawet nie wiem czy jeszcze są polscy hodowcy jedwabników? Dawno temu miałam przyjaciół, którzy się tym zajmowali bez większego sukcesu więc na jednym sezonie poprzestali.
ReplyDeleteJuż we wcześniejszym komentarzu wspomniałem o moich polskich wspomnieniach w tym temacie.
DeleteW Australii, jedyne drzewa morwy jakie widziałem to trzy na sąsiedniej ulicy. Informacje na temat produkcji jedwabiu w Australii są bardzo sprzeczne.
Lubilam morwy a ostatnio jadlam oczywiscie w Polsce czyli wieki temu.
ReplyDeleteGratuluje wygranej Lechu.
A u mnie codziennie 85 F , w sloncu nawet wiecej , ale poranki i wieczory dosc przyzwoite.
Ja mam tu morwy pod nosem, co roku w listopadzie:)
DeleteA skoro gratulacje, to ja składam Tobie... że wybory prezydenckie poszły po Twojej myśli.