C.D.?
Powszechny jest skrót - c.d.n. - ciąg dalszy nastąpi.
Czego w takim razie nie będzie?
We wtorek rano, jak zwykle, gdy włączyłem radio jadąc po zakupy, rozgłośnia ABC/Classic zaczęła program od pytania - kiedy ostatni raz słuchałaś/słuchałeś CD - compact disc?
Dobre pytanie...
Kiedy ja pierwszy raz słuchałem w naszym domu płyty kompaktowej (co za niemiła nazwa :( )?
Pewnie około 1985 roku. Do tego czasu grałem muzykę z kaset magnetofonowych.
Przez długie lata korzystaliśmy z odtwarzacza płyt kompaktowych, ale gdy popsuł się jakieś 5 lat temu, nie kupiliśmy nowego, korzystaliśmy z odtwarzacza dysków na telewizorze... coraz rzadziej.
Muzyki słucham najczęściej na laptopie, słuchania w samochodzie nie liczę gdyż jest ograniczone czasem podróży.
Jednak słucham w samochodzie muzyki z płyt kompaktowych gdy podróż trwa ponad pół godziny i gdy odbywa się na autostradzie.
Prowadząca program wyznała, że czasem idzie do garażu i puszcza sobie płytę kompaktową w samochodzie gdyż tam ma lepsze głośniki.
Jednak najmilszym elementem programu była informacja końcowa - pierwszą płytę kompaktową wyprodukowała Japonia a było na nich nagranie walców F. Chopina w wykonaniu chilijskiego pianisty Claudio Arrau.
Byłem już u celu, ale pozostałem 20 minut w samochodzie żeby posłuchać do końca.
Posłuchajmy chociaż 3 minuty - KLIK.
A swoją drogą - płyty kompaktowe, laptopy....
Lech, to nie jest prawdziwa muzyka - stwierdził przed wielu laty mój kolega z pracy - wpadnij do mnie, posłuchasz muzyki dobrej jakości.
Wpadłem - chodziło mu o gramofon zamontowany na odbiorniku radiowym
To nie pracuje na półprzewodnikowych przełącznikach ale na "zaworach" (valves) - wyjaśnił - przekręcił radio z gramofonem i pokazał lampy radiowe.
Puścił jakąś płytę z muzyką klasyczną - przyznaję - muzyka docierała do mnie lepiej, czułem jej dźwięk całym ciałem.
Niestety - wygoda przeważyła :(
Historia płyty kompaktowej TUTAJ.
A co w trawie nad trawą widać?
U nas już druga połowa wiosny, słońce przygrzewa...
P.S. Komentarz blogerki To przeczytałam zmobilizował mnie do sprawdzenia funkcjonowania rynku muzycznego.
Jest on zdominowany przez "music streaming" czyli Spotify, Youtube itp - 12 miliardów US$ w 2021.
Dla porównania - CD - 580 mln US$. Ale w ostatnim roku, po kilku latach zastoju nastąpiło ożywienie rynku CD. 50% nabywców to osoby poniżej 35 lat.
Największe tempo wzrostu sprzedaży wykazują jednak płyty (vinyls).
W sumie, mimo generalnego wzrostu cen i kłopotu ze zbilansowaniem domowego budżetu, sprzedaż muzyki stale rośnie. Moja refleksja - może kupujący mieszkają nadal z rodzicami.
Ale moment - napisałeś, że CD już nie będzie. To w jakiej formie producenci będą sprzedawać dalej muzykę? Jedynie plików audio?
ReplyDeleteTwój komentarz sprowokował mnie do rozszerzenia wpisu o PostScriptum na ten temat. Dziękuję.
DeleteTak trochę pobocznie, ale w sprawie dźwięku. Czasem gdy oglądam jakiś film / program współczesny ledwo potrafię zrozumieć np.dialogi, a tymczasem leciała powtórka ,, Noce i dnie,, o którą zahaczyłam przypadkowo i tylko potwierdziło się moje dawne spostrzeżenie, że technika poszła do przodu, ale niektórzy ludzie -chyba nie za bardzo. Dykcja? Rozmieszczenie mikrofonów, czy co?....No chyba, że mnie na uszy padło...Ale żeby aż tak wybiórczo....
ReplyDeleteLudzie poszli zdecydowanie do przodu, mnie, osobie starszej, coraz trudniej zrozumieć ich wymowę. Z angielskim jeszcze gorzej bo tam wymowa w ogóle jest trudna. Na szczęście stacja państwowa - ABC - trzyma nadal standard oparty na "BBC English".
DeleteTrochę się wtrącę, wybaczcie, słyszałam opinię, że kiedyś, żeby być aktorem, to trzeba było chodzić na lekcje dykcji i pracować nad swoją wymową, bo aktor miał mówić zrozumiale. Teraz nei jest to wymagane, aktor wystarczy, że ,,ciekawie wygląda'', albo dobrze gra. Ponadto, obecnie jedna klatka filmowa jest dosyć droga, bo wszystkie te efekty specjalne, albo kręcenie w dobrej rozdzielczości po prostu sporo kosztują, dlatego niby jest jakby ,,mniej klatek'' w filmie, co przyspiesza dźwięk czy coś takiego, więc faktycznie: kiedyś dialogi były lepiej zrozumiałe, bo i aktorzy się starali i kręcili ten dźwięk w normalnym tempie. Teraz film ma mniej zrozumiałe dialogi, bo aktor burczy pod wąsem, a film jest ,,do patrzenia'', nie do ,,słuchania''.
DeleteMnie wydaje się, że filmy odtwarzają życie a ludzie mówią coraz szybciej i niewyraźniej.
Delete@ Burgundowy Kangur.Dzięki za informację, że tak też może być.
DeleteOch, my mamy mnóstwo płyt a mąż rzadko słucha inaczej.
ReplyDeleteTeraz nawet płyty analogowe wracają do łask 😉
jotka
Znam Wasz, bardzo ciekawy i intensywny styl życia , a teraz poznałem przyczynę :)
DeleteZazdroszczę Ci wiosny. Zaklinam naszą, żeby już przyszła, ale nic z tego. Dopiero jesień. Ta cholerna jesień.
ReplyDeleteWiosna w październiku - radzę tylko zazdrościć, nie zaklinać bo jeszcze się zaklinuje o niewłaściwej porze i dopiero wtedy będzie kłopot.
DeleteNo to zmienię sposób poganiania. Nie będę zaklinać, ale błagać, prosić, upierdliwie monitować...
DeleteA może najprościej przestać się tym przejmować.
DeleteA ja aktualnie słucham muzyki pięknej kolorowej jesieni bo spaceruję po wąwozach i parkach Nałęczowa.
ReplyDeleteStokrotka
Nałęczów, byłem tylko raz i to krótko, ale i tak zauroczył mnie.
ReplyDeleteTo niesamowite, bo wczoraj sama sobie zadałam takie pytanie, kiedy ostatnio słuchałam płytę CD. Tłumaczyłam sobie to brakiem odtwarzacza w sypialni, a puszczanie muzyki z drugiego pokoju przez ścianę to nie to o co mi chodziło. W radio zepsuł się odtwarzacz, więc muzykę z płyt już tylko w drugim pokoju na odtwarzaczu płyt połączonym z telewizorem. Laptop już dzisiaj nie ma szufladki do płyt, a taka kupiona dodatkowo podłączane przez usb jakoś mi nie podchodzi. Wielka szkoda, bo podczas czytania chętnie posłuchałabym w tle muzyczki. Nie korzystam z tych nowych udogodnień typu spofity, a na youtuba wchodzę wysłuchać wybranego fragmentu, utworu. Wychodzi na to, że muzyki słuchałam ostatnio na koncercie w filharmonii i była to muzyka Chopina wykonywana przez Hiszpana Garcia Garcię :)
ReplyDeleteRzeczywiście ciekawy zbieg okoliczności.
DeleteZastanawiam się, kiedy ostatnio kupiłem CD i też nie mogę sobie przypomnieć.
Zdecydowanie, słuchanie muzyki w sali koncertowej to najlepszy sposób, ale jednak podaż bardzo ograniczona.
Niestety, hałas aktualnej rzeczywistości zagłusza wiele wartości.
To dodam jeszcze, że ostatnio kupiłam płytę CD gdzieś z rok temu jako pokłosie pobytu w Poznaniu na festiwalu musicalowym. To ten gatunek muzyki, który uwielbiam, a przynajmniej niektóre rodzaje musicali. Wysłuchawszy tam utworu z musicalu Blaszany bębenek stwierdziłam, że muszę mieć- już natychmiast. Zamówiłam z wrocławskiego teatru. Płyta przyszła. Została gdzieś położona i zapomniałam o niej. Ostatnio znalazłam - leży jeszcze zafoliowana. Czyżby to lęk przed rozczarowaniem, czy też lenistwo. sama nie wiem. Jutro na pewno w końcu odsłucham.
ReplyDeleteMusicale - poznałem podczas pierwszego pobytu w Anglii - 1969. Wtedy sensacją był Fiddler on the Roof (Skrzypek na dachu) - tematyka żydowska co wgrywało się w aktualną sytuację polityczną - błyskawiczna wojna 1967r, kampania antysyjonizmu w Polsce, ale przede wszystkim świetna myzyka i doskonałe sceny zbiorowe.
ReplyDeleteNic dziwnego, że gdy trafiła mi się okazja kolejnego wyjazdu do Anglii, to szybko rozejrzałem się za aktualnym musicalem - był - Jezus Christ, Superstar - znowu doskonały.
Ale Blaszany Bębenek - zarówno film jak i książka były ciekawe, ale pozostawiły pewien niesmak.
Dziękuję za przypomnienie.