Monday, October 21, 2024

Nobel z ekonomii

Dzisiaj (poniedziałek) rano Google poradziło mi posłuchać rozmowy z Simonem Johnsonem, jednym z trójki laureatów tegorocznej Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii.

Tu generalna informacja o tej nagrodzie - KLIK.

Samuel Johnson poruszył ciekawy temat - dlaczego niektóre byłe kolonie obecnie świetnie prosperują ale większość żyje w skrajnej nędzy?

Odpowiedź na to pytanie była oczywista chociaż, muszę przyznać, że zaskoczyła mnie.

Klimat.
Byłe kraje kolonialne, które teraz świetnie prosperują, to te, w których jest klimat dobry dla Europejczyków: USA, Kanada, Australia.
Kolonizatorzy stwierdzili, że tu da się żyć i zachęcili swoich rodaków do migracji.

Druga strona medalu - kraje z niemiłym klimatem - kolonizatorzy zajęli je tylko dlatego, że były bogate w minerały i miały na miejscu dużo potencjalnej siły roboczej - niewolników.
Obecność kolonizatorów ograniczała się jednostki wojska pilnującej porządku, administracji byznesu i technicznej obsługi kopalni.
Gdy kolonizatorzy opuścili te kraje, wkrótce pogrążyły się one w nędzy i chaosie.

Święta racja.

Rozmówcy nie wspomnieli o jednej sprawie.
Dlaczego te kraje z kiepskim klimatem pogrążyły się w nędzy po odejściu kolonizatorów?

Spojrzałem również na sprawę z drugiej strony - w Australii mamy wielką spowiedź powszechną - jesteśmy kolonizatorami, trzeba przywrócić Aborygenom należne im prawa do ziemi, języka, obyczajów i czego tam jeszcze zechcą - mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa.
Mogę się założyć, że gdyby się to stało to po pięciu latach Australia zostanie skolonizowana przez Chiny lub pogrąży się w nędzy i chaosie.

Rozmówcy tylko marginesowo wspomnieli o krajach, które nie całkiem zastosowały się do tej formuły - Indie, Chiny i całkowicie pominęli kraje z dobrym klimatem, które prosperowały nieźle do późnych lat 1940 - Argentyna, Meksyk, Wenezuela.

Link do wywiadu - TUTAJ.

10 comments:

  1. Trafia do mnie ta argumentacja. Kolonizatorzy nie zadbali o wykształcenie i dobrobyt rdzennych mieszkańców, wycisnęli z ziem podległych ile się dało i wyjechali. Nie darmo teraz wiele fundacji stawia na edukację i pomoc w krajach Afryki na przykład i budowanie wodociągów, na zasadzie, by dać wędkę, a nie rybkę.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Całkowita racja, ale jedno zastrzeżenie - ile czasu może zająć wykształcenie pierwotnych ludzi do poziomu żeby potrafili zapewnić demokrację w swoim kraju?
      Europejczykom zajęło to wiele setek lat, na dodatek sprawą kierował chrześcijański Kościół. Tego ostatniego zabrakło w Indiach i Chinach, które do połowy XV wieku wyprzedzały Europę w wielu dziedzinach a potem zostały całkowicie zdystansowane.
      W Australii , przed laty wybrano prostą drogę - zmusić Aborygenów do edukacji. Jedyne praktyczne rozwiązanie to umieścić dzieci w szkołach z internatem. To oznaczało separację od rodziny. Teraz zakwalifikowano to jako przestępstwo i wiele osób otrzymuje odszkodowania z tego tytułu. Wspomnę, że chyba wszyscy Aborygeni , którzy zdziałali coś konkretnego dla Aborygenów, pochodzą właśnie z tej "stolen generation".
      Teraz nie wolno Aborygenów do niczego zmuszać, rezultat - puste szkoły i ogromna przestępczość w okolicach zamieszkałych przez Aborygenów.

      Delete
    2. No tak, nie od razu Kraków zbudowano, nie jest łatwo znaleźć kompromis. U nas niby wielowiekowe tradycje, a licha jednak ta demokracja...
      jotka

      Delete
    3. Licha demokracja - demokracja z założenia jest licha, ale jak powiedział W. Churchill lepszego systemu nie wymyślono.
      Podstawowe zagrożenia są dwa - ze strony obcego mocarstwa albo od wewnętrznej korupcji.

      Delete
    4. To prawda co Jotka napisała. Przybyli ze swoją technologią, zwyciężyli, nachapali się i rdzennych zostawili.
      Trudno - trzeba ich było do nauki zachęcać a nie przymuszać.
      No ale drzewiej ludzie działali inaczej. Byli bardziej surowi, hardzi, twardzi i nie patrzyli na jakiekolwiek aspekty psychologiczne, bo w ogóle psychiki człowieka nie znali.
      Trudno jest więc przodków oceniać z perspektywy tego co my wiemy. Z poziomu posiadanej przez nas wiedzy. Trzeba by ich było ocenić z poziomu wiedzy jaką oni wtedy dysponowali.

      Delete
    5. No nie całkiem tak, że nachapali się i zostawili. Już podczas II WW Alianci (głównie Anglicy) poczuli jak istotne są dobre kontakty z koloniami i po wojnie, w Afryce, zaczęli współpracować z lokalnymi aktywistami. Wielu tych aktywistów ukończyło studia w Europie (głównie Londynie). W połowie lat 1950-tych ci aktywiści poczuli się zdolni do stworzenia rządów i przejęcia kolonii od Anglików. Tak powstały Ghana, Nigeria, Kenia, Uganda i parę innych. Najdłużej proces trwał w Rodezji, która dopiero w 1980 zamieniła się w Zimbabwe. Południowa Afryka poszła nieco inną drogą. W sumie ani jeden z tych przypadków nie zakończył się sukcesem.

      Delete
  2. Nie dostane Nobla za inna opinie jako ze wcale rodzaj klimatu do mnie nie przemawia. Mozna by wypunktowac wiele innych ale powstalaby cala lista przyczyn, w wiekszosci nam znanych.
    Moim najbardziej ulubionym jest ze wiele narodowosci po prostu tak lubi - bez praw, zakazow...... Wydaje mi sie ze sam to widzisz u swoich Aborygenow.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Do mnie argument klimatu całkiem przemawia.
      Aborygeni - to była jednak specyficzna sytuacja - nieliczna, koczownicza ludność na osobnym kontynencie, czyli bez bezpośredniego zagrożenia przez inne państwo.
      Tu po prostu nie było żadnej przyczyny ani bodźca żeby cokolwiek zmieniać.

      Delete
  3. Kiedyś widziałam publikacje na temat tego, że najlepsze imperia i cywilizacje, przynajmniej te, które długo przetrwały, były tworzone w klimacie ciepłym, ale nie takim, żeby człowiek za bardzo sie napocił. To musiał być klimat, w którym temperatura jest odpowiednia, kiedy człowiek pracuje i się rusza (czyli np starożytny Rzym), a nie klimat wystarczająco ciepły do leżenia brzuchem do góry. Przemawiał też do mnie argument, że państwa, w których jest czasami chłodniej i trzeba coś wymyślić na zimę, prosperują lepiej (tak zwana bogata Północ), bo ludzie mieli cały czas jakieś bodźce, które ich motywowały do kombinowania. Z kolei (biedne Południe), gdzie przez cały rok wszystko rośnie, nie trzeba się za dużo męczyć, a kokos sam mi spadnie na głowę i nie umrę z głodu, nie są klimatem zachęcającym/ zmuszającym ludzi do rozwoju i kombinowania.
    W krajach, gdzie zostali kolonizatorzy faktycznie lepiej się dzieje. Ale to też dlatego, że w tych krajach trochę trzeba pogłówkować, żeby przetrwać zimę. Afrykę tylko rozkopano i okradziono, zamiast budować infrastrukturę i inwestować tam.
    Azja to inna bajka- oni mieli już własne państwa i imperia zanimpojawili sie Europejczycy. Nie wiem, czy Indie można nazwać kolonią. Zrobiłam tak kilka razy, a Hindusi się obrazili i zaczęli mi gorąco tłumaczyć, że Indie nigdy kolonią nie były, tylko były krajem zarządzanym przez Wielką Brytanią, ale nie był to status kolonii.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zgadza się.
      Co do bogatej północy, to dotyczy to głównie Szwecji a ona zrobiła się bogata dopiero w II połowie XIX wieku. To tego czasu nie istniał przemysł i technologie więc nie mieli na czym się wzbogacić.
      Byłem w Norwegii w 1964 r i to był bardzo ubogi krewniak Szwecji, wzbogaciła się dopiero po odkryciu ropy naftowej.

      Delete