Dzisiaj, sobota - ten tydzień był trochę pomieszany i wypadło wybrać się po zakupy.
Spory ruch samochodowy na ulicach, tłok na parkingu.
W samym sklepie klienci jakoś się rozpraszają i nie było tłoku.
Załatwiłem dość szybko zakupy dla domu i moją uwagę zwróciło stoisko ze smakołykami dla zwierząt.
My nie mamy żadnych zwierząt domowych więc poniższe smakołyki nie wzbudziły we mnie większych emocji typu - czy ja mogę sobie/mojemu milusińskiemu na to pozwolić?
Ucho świni A$5.30 za sztukę...
Ucho byka...
Róg kozy...
Kości kangura - czyszczenie zębów....
to nie jest podstawa psiej diety, jedynie okazjonalny bonus, więc kolejki po to nie ma, ale spokojnie, szef sklepu powoli to sobie sprzeda, popyt jest zawsze...
ReplyDeletep.jzns :)
Te smakołyki są jednak drogie - A$25 za ogon kangura... a w restauracji dla ludzi można dostać pieczeń z kangura z przystawkami za A$35.
DeleteNie jestem jednak pewien przyszłości tego stoiska.
rozumiem... nie mam psów, tylko koty, dla nich są na rynku smakołyki innego rodzaju, ceny są zróżnicowane, ale niektóre też nie są zbyt tanie...
Deleteopieranie biznesu tylko na tym jednym towarze jest marnym pomysłem, ale jako dodatek zdaje egzamin, na tym się nie traci...
Nie wiem na jakich zasadach funkcjonuje to stoisko póki co wygląda bardzo smętnie.
DeleteMoja mała psina, kiedy była jeszcze młodzikiem, na uchu świni wyrabiała sobie zęby.
DeleteRozpindalała takie ucho w try miga. Teraz nawet nie spojrzy w kierunku takiego ucha.
Taka się psina zrobiła wybredna?
DeleteTo może na ogon kangura się skusi?
Uszy u nas widuję, ale pozostałe atrakcje nietypowe.
ReplyDeleteBywałam kiedyś w sklepach dla zwierząt, tam to dopiero smakołyki, ciasteczka, karma w żelatynie, przekąski - apetycznie wyglądały!
Ogon kangura, stopy krokodyla - to rzeczywiście typowo australijskie smakołyki.
DeleteWydaje mi się, że wszystkie pokazane tu produkty przeznaczone są do bardzo długiego gryzienia i przeżuwania, to pewnie zdrowe dla psów.
Na miejscu psa wolałabym gotowane uszy i ogony zamiast suchej karmy. Ale co ja tam wiem o psim życiu:))
ReplyDeleteTe wszystkie produkty przeznaczone są do długiego gryzienia, psy tak lubią. Syn nam zrelacjonuje jak długo będą się tym bawić jego psy.
DeleteBardzo drogie te przysmaki dla psów- przecież to w sumie odpady z rzeźni. U nas o wiele tańsze, chociaż w ramach solidarności z inflacją, ceny nieco podskoczyły.
ReplyDeleteRzeczywiście drogie - przeliczając na wagę, droższe niż mięso dla ludzi, ale te produkty są specjalnie wysuszane i sezonowane.
DeleteCzego się nie robi dla ukochanych piesków.
w rzeźniach nie ma odpadów, nic się nie marnuje, wszystko jest jakoś przetwarzane...
DeleteNo i bardzo dobrze, gorzej z klientami, sporo jedzenia wyrzucają, ale tego dla psów chyba nie.
DeletePamiętam, jak zajadałem się gotowanymi świńskimi uszami z chrzanem. Bazar Różyckiego, lata 70-te... Rosołkiem na wołowym ogonie, a wieprzowym w kapuście. Rarytasy. Bieda była, a pieski mogły liczyć tylko na kości i resztki. Ostatnio w sklepie z piwskiem różnorakim ukazała się reklama-"Piwo dla psa", a może dla kota? Jeden czort. Bezalkoholowe, żeby zwierzę nie zgłupiało i drogie, wszak gestem trza docenić pupilka. Komuś gazowane pyfko we łbie odbija, zamiast wody sodowej. Ale interes się kręci...
ReplyDeletegaśnicowy
Lata 70-te, ja najpierw rozkoszowałem się jedzeniem stołówkowym a potem urodziły się dzieci i była domowa kuchnia. Nigdy nie odwiedziłem Bazaru Różyckiego :(
DeleteSzczęściarz!
DeleteNie znasz studenckiego"sępa'? Chodziło się na studencką stołówkę na darmową zupkę, a chlebka było do oporu. Po godz. wydawania obiadów na kartki, panie z kuchni serwowały drugie danie z sosikiem za darmo- ale bez mięsa. Pycha! Akademik-120 zł, stołówka 180, a stypendium -800 zł. Teraz akademik ma być za 1 zł. Porcja rosołowa wołowa-ok. 25zł/kg, a darmowe posiłki tylko pod kościołem, inna pomoc-rozdalnictwo może być surowo karane.
gaśnicowy
Oczywiście, że szczęściarz - akademik z pełnym utrzymaniem, stypendium fundowane, gwarantowana praca, miejsce w hotelu robotniczym. Wczasy.
DeleteGdyby taki kozi róg na złoty kolor pomalować... Może zagrzewałby nas do czegoś?
ReplyDeleteZostał już tylko tydzień czasu, poczta nie da rady, jak znajdę kuriera to wyślę.
DeleteDziękuję za wskazówkę.
Pokazany pokarm dla psow nazwe "horrible!". Trudno nawet z wygladu okreslic co czym jest, jednak nie watpie ze dla psow sa wielka frajda.
ReplyDeleteAle, no bo nie obeszloby sie bez "ale", pamietam z mlodosci ze babcia ktora mieszkala z nami, zupe krupnik gotowala na swinskim uchu, moze dwoma? To ucho powodowalo ze zupa byla jakby lekko kleista. A ja z calej zupy najbardziej lubilam wlasnie to ucho - bylam najmlodsza, najmniejsza a najchytrzejsza na nie.
Takze swinskie kopytka ktorych sie uzywalo do robienia galaretki miesnej - babcia je gotowala z mysla o galaretce a ja podkradalam gdy stygly i zjadalam az mi sie uszy trzesly, nieraz dostajac scierka po tylku za podkradanie. Jednak wygladaly lepiej niz te ze zdjecia, apetyczniej.
Rzeczywiście - wygląda to trochę strasznie, ale pieski to bardzo lubią.
DeleteDziękuję za urocze wspomnienia z dzieciństwa.
Nie dziwię się, że stoisko pustawe, nie dałabym psu stopy krokodyla!
ReplyDeleteKrokodyle są całkiem smaczne, ale stopy nie próbowałem.
DeleteOkropne to wszystko 🤣 no ale nie jestem psiarą, więc się nie znam, rozumiem jednak, że może być pożyteczne (czyszczenie zębów etc.).
ReplyDeleteZ jakiego powodu okropne?
DeleteA co powiedzieć o flakach czy mózgach?
Psy prawdopodobnie bardzo lubią takie przekąski.
Preferują zwierzęcy "kanibalizm". Dobrze mają australijskie pieski. Czegóż to one nie mogą spróbować? Krokodyla, kangura, ucha byka... tutaj gdzie żyję świńskie uszy są preferowane.
ReplyDeleteKanibalizm?
DeleteNo nie, psiego mięsa tam nie było, może zarezerwowane jest dla ludzi?
No cóż, każdy ma jakieś specyficzne smaki, nawet pies. Pozdrawiam
ReplyDeleteNiektóre psy są mocno rozkapryszone.
DeleteOdwzajemniam pozdrowienia.
Mam mieszane uczucia...
ReplyDeleteGdy miałam przewspaniałą Lassie /mój młodszy syn dostał ją od nas w prezencie na 13-te urodziny/ - to sąsiadka z naprzeciwka pewnego razu dała nam jakieś mięsne ochłapy mówiąc że to kawałki sarny. Jej mąż polował i ona miała pełen zamrażalnik mięs z różnych zwierząt. Gdy mój 13-latek dowiedział się o tym to się rozpłakał i oczywiście nie daliśmy tej sarny do zjedzenia naszej najwspanialszej psince...
Rozumiem smutek Twojego syna - uświadomienie sobie pochodzenia mięsa w naszej lodówce.
DeleteCiekawe zakupy! Smakołyki dla zwierząt potrafią być naprawdę oryginalne, ale to, że ktoś kupuje "uszy świni" czy "ogon kangura", brzmi dość zabawnie. 😄 Ciekawe, co psy na to – mam nadzieję, że je zachwycą! Ja mam kotka, jako królowa jest wybredna - wiadomo ;)
ReplyDeleteTe smakołyki są przeznaczone do długiej konsumpcji - chodzi o oczyszczenie i wzmocnienie zębów.
ReplyDeletePsy to bardzo lubią, dużo bardziej niż wizytę u dentysty.
Kupuję takie żujki czasem dla psa sąsiada :)) wygląda na ucieszonego :)))
ReplyDeleteMyślę, że cieszą się obaj - pies i sąsiad.
DeleteAż mi ślinka pociekła ;)
ReplyDeleteTo komentarz próbny, nie wiem, czy wejdzie.
Wszedł - hau, hau :)
Delete