Thursday, June 20, 2024

Na dwóch frontach

Pierwszy front - pogodowy - od kilku dni jest coraz zimniej i zimniej.
Wczoraj (środa) rano w stolicy Australii, Canberze, było -4C, w Melbourne +1C.
Jedni mówią, że to najzimniej od 5 lat, inni że od 10, jeszcze inni, że od 20 - taką mamy teraz wolność wypowiedzi.
Fakt jest faktem - zimno.

Wczesnym popołudniem temperatura podskoczyła do 12C.

W naszym domu wygląda to tak, że rano termometr wskazuje 14C.
Włączam ogrzewanie, które powinno podnieść temperaturę do 20C, zajmuje mu to obecnie około 3 godzin.
Wczoraj nie wystarczyło tylko nacisnąć guzik - musiałem wyjść na zewnątrz, wyłączyć na kilka sekund prąd i włączyć ponownie. Najwyraźniej nasz system grzewczy chciał żebym na własnej skórze sprawdził jak poważną pracę wykonuje. Doceniam.

Dla pokrzepienia ducha zajrzałem do wspomnień stryja - brata mojego ojca.
Przełom XIX i XX wieku - mały dworek szlachecki w okolicach Ciechanowa.
Stryj relacjonuje, że w zimie temperatura wewnątrz domu nie przekraczała 16C.
Inna sprawa, że to były polskie zimy, na dodatek pod rosyjskim zaborem.

Miłym przerywnikiem była wizyta w bibliotece.
Nie dość, że ciepło to jeszcze zorganizowali zimowy kącik dla czytelników...


Pod ręką półka z bestsellerami.
Niestety, może te bestselery dobrze się sprzedają, ale mnie jakoś na zainteresowały, nadal szukam dobrej książki.

A tu dzisiaj pojawił się drugi front.
Parę minut po 7 rano z kilku stron zaatakowały nas groźne hałasy.
Z ulicy dobiegał ostry zgrzyt piłowanego betonu - zaczęły się jakieś prace nad kanalizacją.
Z drugiej strony, tuż nad moją głową, rozlegały się stuki i jęki dźwigu, wyjrzałem za dom...


Już kilka lat temu poinformowano nas, że na sąsiedniej działce zostaną wybudowane 2 nowe domy, jeden z nich podwójny.
Akcja zaczęła się dzisiaj - burzenie starego domu - najpierw zdejmują dachówki.

Czeka nas wiele miesięcy wczesnych pobudek, hałasu i kurzu.
Mój znajomy doświadczył tego jakiś czas temu. To znaczy - nie doświadczył - wiedząc jakie to dokuczliwe, wyniósł się na rok do swojego wakacyjnego domku niedaleko Melbourne.

My takiej możliwości nie mamy - może warto rozważyć wyniesienie się na kilka miesięcy w cieplejsze okolice?

16 comments:

  1. Zaprosiłabym Cię /oczywiście razem z Żoną/ na swoją podwarszawską działkę bo akurat bardzo ciepło i cichutko. Tylko ptaki śpiewają jak szalone.
    Ale wiem że to bardzo daleko od Ciebie...
    Ale zaproszenie aktualne :-)))
    Stokrotka

    ReplyDelete
  2. Bardzo dziękujemy Stokrotko :))
    Po przeczytaniu tego zaproszenia od razu zrobiło się cieplej :)

    ReplyDelete
  3. Takie budowy czy choćby remonty bywają uciążliwe, a gdy mieszka się w bloku na osiedlu, to praktycznie non stop ktoś remontuje.
    Takie kąciki pojawiają się teraz w księgarniach, nawet kawę można zamówić i w sklepie budowlanym jest kącik czytelniczy, można tu podrzucić swoje książki.
    My preferujemy zimny wychów i nawet zima w mieszkaniu mamy 18 stopni, wolimy założyć sweter, niż katować się w zbyt ciepłym pomieszczeniu.
    jotka

    ReplyDelete
    Replies
    1. Remonty to pół biedy, budowa nowego domu to jednak inny wymiar. Już 3 lata temu przedstawiono nam plan tej budowy i mieliśmy sporo zastrzeżeń, większość została zaakceptowana. Budowa niesie z sobą sporo zagrożeń, podstawowe to oczywiście głębokie wkopanie się pod ziemię, jest ryzyko. że ziemia po naszej stronie się obsunie, oczywiście jest plan zabezpieczeń, budowa jest ubezpieczona, ale jednak w Melbourne było sporo takich obsunięć.
      A budowa to dźwigi i koparki od wczesnego rana, na dodatek budowlańcy to miłośnicy głośnej muzyki.
      Zimny wychów, niestety z wiekiem zimno dokucza coraz bardziej.

      Delete
  4. Ja rowniez wole spac w niezbyt goracej sypialni ale 14 C wydaje mi sie troche drastyczne - moje w sam raz do spania to 18 C.
    My nigdy nie robilismy tak by ogrzewanie (albo AC) bylo calkowicie wylaczone, poza okresem gdy zewnetrzna temp tego nie wymagala, zawsze zwyczajnie ustawiajac na ta ktorej sobie zyczylismy utrzymujac ja dzien i noc. Gdy system osiaga ta zaprogramowana to przestaje pracowac by sie samemu wlaczyc w celu utrzymania nastawienia.
    Wydaje mi sie niewygodnym to dlugie czekanie na ogrzanie domu nie mowiac ze wtedy zre duzo pradu.
    Nasze biblioteki i ksiegarnie tak maja, takie kaciki czytelnicze plus ksiegarnie maja male kawiarenki z kawa i ciastem, czesto kominek z choinka w okresie swiatecznym.
    Te kaciki ciesza sie wielkim powodzeniem choc przeciez mamy w domach podobnie, tyle ze w ksiegarni niejeden kartkuje ksiazke czy album bez musu kupowania.
    Jakis czas temu pokazywalam moja ksiegarnie na blogu skupiajac sie wlasnie na tych kacikach.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Spanie w temperaturze 14C jest w porządku. Natomiast długie nagrzewanie się to wynik mało wydajnego nadmuchu przez piec gazowy.
      Korzystam tylko z jednej biblioteki i tu nie widzę wielu osób przeglądających książki, ale to wynika z profilu demograficznego dzielnicy - do biblioteki przychodzi wielu uczniów i studentów, większość pochodzenia chińskiego, odrabiają tu lekcje i mają korepetycje.

      Delete
  5. No widzisz do czego doszło, że jest tylko pogodowa wolność wypowiedzi. Chociaż sama osobiście nie wierzą już w żadna wolność. No i trochę zimno jak na globalne ocieplenie.
    Szczerze współczuję tej budowy po sąsiedzku, to jest utrata spokoju na długi czas. Dla mnie spokój, cisza jest tak bardzo ważna, że w takich warunkach cierpiałabym nieustannie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wolność wypowiedzi jest nie tylko pogodowa i według mnie w tym jest problem - wartość wypowiedzi nie jest oceniana przez autorytety lecz przez przypadkowy tłum, liczy się tylko ilość pochwał.
      Życie przy budowie - zobaczymy, posłuchamy - lekko nie będzie, ale może nie tak strasznie.

      Delete
  6. A może podróż dookoła świata? Po powrocie nowy dom już będzie stał:))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dookoła świata?
      Już ponad 100 lat temu to trwało tylko 80 dni, za krótko.
      Niestety nie chyba nie dalibyśmy rady mieszkać ponad pół roku w nieswoim domu.

      Delete
  7. Czytając o koledze, który wyniósł się na rok do domku letniskowego, bo w sąsiedztwie ktoś się budował i zakłócał spokój, naszły mnie refleksje nad... różnicami ekonomicznymi panującymi na świecie. I mnie to z lekka przygnębiło.
    No cóż świata nie uratujemy, te różnice muszą być rządzącym i nam chyba na rękę.
    Jednych srać na wyjazd na czas remontu do innego domku, drugi w kurzu i pyke trwa, trzeci na śmietniku w Meksyku szuka starych dachówek, blachy aby sobie w slumsach krzywą chatę z jedną izbą, w której mieszka on z małżonka i szóstką dzieci ( siódme w drodze ), zmontować.
    Pozdrawiam :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. miało byĉ "stać", przepraszam za to "srać" , literówka. :(

      Delete
  8. U nas też coraz zimniej. W dodatku się rozpadało. Kot w domu ma zimne uszy, mi odpadają palce : )
    Zawsze myślałam, że to ludzie w bloku mają problem z wiecznymi remontami sąsiadów. Nie przyszło mi do głowy, że i ci w domkach mogą cierpieć hałasy...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ci w domkach... budowa za płotem to katastrofa - wszystko się wali i to trwa miesiącami a bywa że latami bo ostatnio wiele firm budowlanych bankrutuje.
      Zimno w Sydney i okolicach - tak, słyszymy, że u Was gorzej niż w Melbourne, szczególnie na deszczowym froncie.

      Delete
  9. Obok mojego osiedla budują nowy apartamentowiec, ale nie odczuwa się tego tak bardzo. Pewnie co innego mówi właściciel małego parterowego domku sąsiadującego przez siatkę... w dodatku mają tam ogród warzywny i kwiatowy, zawsze sprzedawali na małym stoliku przy furtce płody w drobnych ilościach. Teraz, pomijając kwestię uciążliwości budowy za płotem, nowy blok, gdy już wyrośnie, zabierze im przecież światło. I pewnie będzie po ogrodzie...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Domek sąsiadujący z budową przez siatkę - to tak jakby budowali w jego ogródku, a tu jeszcze blok. Jeśli chodzi o zabranie światła, to pewnie regulują to przepisy, ale mała działka ma małe szanse w porównaniu z blokiem dla wielu osób.

      Delete