Monday, June 24, 2024

...nie radość

 Wczoraj (niedziela) na mszy zauważyłem w ławce przede mną młodą dziewczynę, która zawzięcie klikała w swój telefon - Gloria, Ewangelia, kazanie, Credo - nieważne ona nadawała na swojej częstotliwości.
Dopiero gdy nadszedł czas komunii zorientowałem się, że ona jest opiekunką niesprawnej osoby. Pani w nieco starszawym wieku, Chinka, chyba z jakimś urazem nogi bo poruszała się z trudnością a na dodatek ręka na temblaku. Opiekunka pomogła jej wstać, podopieczna pokuśtykała do ołtarza, opiekunka kontynuowała swoje.
Nie wiem co tam było przy ołtarzu w każdym razie starsza pani wracała łkając i połykając łzy. Opiekunka pomogła jej zająć miejsce w ławce, ale nie pomogła wytrzeć łez z twarzy a te kapały gęsto.
Odruchowo sięgnąłem do kieszeni, ale i tak wiedziałem że nic nie pomogę gdyż wchodząc do kościoła skorzystałem z serwetki aby przetrzeć oczy, które zaparowały na zimnym powietrzu.
Zanotowałem w pamięci żeby nosić ze sobą torebkę z serwetkami.

Dwa dni wcześniej miałem dwie wizyty u osób zgłaszających się do św Wincentego po pomoc.
Pierwsza osoba - starsza pani, która generalnie nieźle sobie radzi z finansami.
Zadzwoniłem do niej dowiedzieć się jak możemy pomóc... 
Pani chyba czekała na telefon bo nie dała mi dojść do słowa tylko zaczęła swoją historię -
dzisiejszy dzień spędzam ze swoją zmarłą córką...
Z dokumentacji wiem, że jej córka była uzależniona od narkotyków i popełniła samobójstwo.
Jednak wspomnienie było pogodne - ulubione przeboje córki, ulubieni wykonawcy, koncerty muzyki młodzieżowej, stroje, ale również...
Może moja uwaga nie była zbyt skoncentrowana, ale zrozumiałem, że jej córka zabiła swojego syna i nie powiedziała nikomu co zrobiła ze zwłokami.
Moja córka i mój wnuk - to są moi bohaterowie - podsumowała moja rozmówczyni.

Druga klientka - młoda kobieta z przeszłością - jedno z dziewięciorga dzieci - porzucona przez rodzinę. W wieku 14 lat wylądowała na ulicy jako bezdomna. Uzależnienie od narkotyków, trójka dzieci, wszystkie w domach opieki.
To już druga prośba o pomoc w tym miesiącu - spytałem o przyczynę - pies się "okocił" - 7 szczeniaków. Nie było jej stać na zdeseksowanie suki stąd taki rezultat. Schronisko dla zwierząt przyjmuje szczeniaki nie młodsze niż 8 tygodni. 3 szczeniaki oddała znajomym, pozostały 4.
W rezultacie na wyżywienie psów wydaje więcej niż na siebie.

A w domu - żona od dwóch dni jest w stałym kontakcie ze znajomą, której matka - nasza bardzo bliska znajoma - ma ponad 95 lat i ostatnio straciła siłę i ochotę do życia. 
Dwa dni temu wzięli ją do szpitala i zakwalifikowali na opiekę paliatywną. Żona odwiedziła ją w szpitalu - ma bardzo dobre warunki, ale chyba nie zdaje sobie z tego sprawy. W każdym razie z chęcią wypiła rosół, który żona jej przyniosła.

Dzisiaj - poniedziałek rano - dowiedzieliśmy się, że w nocy zmarła.
Na szczęście natura daje takie wyjście. 

17 comments:

  1. Oj, nie radość, moja mama to powtarzała często, bo opiekowaliśmy się babcią, potem mamy siostrą, a w końcu mama zmarła na raka.
    Opieka nad ludami starymi i chorymi leży u nas kompletnie.
    Twoje opowieści, mimo smutnego przekazu bardzo ciekawe, życie pisze rozmaite scenariusze...

    ReplyDelete
    Replies
    1. W trzech pierwszych przypadkach te wydarzenia w jakiś sposób przybliżyły mi tych ludzi - poznając ich słabości mogę pomyśleć również o kłopotach z jakimi się zmagają.
      Podczas regularnych wizyt charytatywnych często musimy zwracać uwagę żeby nie dać się wykorzystać.
      Czwarty przypadek, z polskiego podwórka, dla mnie pozytywny - bardzo sympatyczna i uczynna osoba - odeszła tak jak żyła - cicho i nie robiąc nikomu kłopotu.

      Delete
  2. Smutne te historie - wszystkie cztery.
    Opiekunka co najmniej dziwna. Kwestia klikania w telefonie - rozumiem, że nudziła się śmiertelnie, ale wypadałoby jednak zachować jakąś klasę. O niezainteresowaniu się płaczem podopiecznej - szkoda gadać.
    Pani od córki i wnuka "bohaterów" najwyraźniej zaburzona. Oczywiście po takich przejściach rodzinnych nie ma się co dziwić...
    Pani od piesków - no okropna sytuacja. Nie wiedziałam, że takie są wymogi schroniska. Pewnie chodzi o to, żeby szczeniaki były jeszcze z matką?
    Matka znajomej rozwiązała problem. Bo czasem wydaje mi się, że to nie natura decyduje, tylko sama osoba, niekoniecznie zażywając tabletki czy wieszając się: chce odejść i odchodzi.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pierwszy przypadek - myślę, że ta opiekunka powinna spytać w swojej instytucji czy mają jakieś praktyczne rady jak się zachować w miejscach kultu.
      Matka/babcia bohaterów - ona prezentuje się mocno ekstrawagancko, myślę że jest bardzo samotna. Muszę się dowiedzieć czy SI nie dostarcza jakichś towarzyszy dla osób samotnych, przy których mogłyby się wygadać i usłyszeć sensowne, pozytywne komentarze.
      Na następnym zebraniu naszej grupy charytatywnej zaproponuję żeby osobom z psami płci żeńskiej proponować pomoc w opłacie za deseksowanie.
      Ostatni przypadek to chyba harmonijna współpraca natury z człowiekiem, niestety obecnie medycyna bardzo często zakłóca tę współpracę.

      Delete
    2. Tak tu chodzi o czas spędzony matki ze szczeniakami. Hodowcy tez nie mogą sprzedawać młodszych szczeniaków niż te, które skończyły 8 tydzień. Wcześniejsze sprzedaże są karalne.

      Delete
    3. Dziękuję za wyjaśnienie :)

      Delete
  3. Opiekunka niesprawnej kobiety to tylko z nazwy ‘opiekunka’ bo taki zawód, taka jej praca, ale jak ona pracowała, tylko fragmentami kiedy pomagała kobiecie wstać i iść. A tak naprawdę to klikała, a to w zasadzie wszystko jedno gdzie, może być i w kościele. Zarobiła całkiem niezle, stawki za godzinę są b.dobre a w niedzielę podwójnie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zdecydowanie naganne jest to, że nie pomogła w otarciu łez, natomiast zachowanie w kościele - nie wiem czy są wytyczne na ten temat.

      Delete
    2. Dla mnie klikanie w kościele jest zdecydowanie nie na miejscu, nie powinna mieć w ręku tego urządzenia, była po to żeby pomagać kobiecie starszej a nie zajmować się swoimi sprawami.

      Delete
    3. W pierwszym moim komentarzu to miało być tak ironicznie że dla niej to klikanie może być wszędzie.

      Delete
    4. Nie wiem jaki był zakres opieki w opisywanym przypadku. Może ta pani miała za zadanie tylko dowieźć podopieczną na mszę, być przy niej i wrócić z nią do domu.
      Pobyt w kościele można porównać do sytuacji kiedy podopieczna ogląda telewizję. Opiekunka jest obok żeby zareagować jak coś się stanie, ale nie musi oglądać TV.
      Tak że tu problem nie leży w złej opiece, ale w zachowaniu w miejscu kultu.
      W meczecie lub synagodze pewnie ktoś by pouczył ją jak się zachować.

      Delete
  4. Starość chyba nigdy nie była łatwym okresem życia ale dawne rodziny wielopokoleniowe radziły sobie w naturalny sposób. Niestety, ten model życia rodzin występuje już bardzo rzadko. Choć znam współczesną rodzinę, której kilku pokoleniowi członkowie pozbyli swoich się indywidualnych mieszkań na rzecz wspólnego zakupu domu.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Starość nie radość - to wiemy.
      Obecne pokolenie polega we wszystkim na specjalistach, a zatem - skoro ktoś się starzeje to niech tym się zajmie geriatra lub wyspecjalizowany ośrodek, to logiczne, przecież przeciętny człowiek nie wie jak z tym sobie radzić.

      Delete
  5. Przykłady podane przez Ciebie to samo życie, w tej swej okrutnej odsłonie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak jest, to jest ta strona życia, którą pomija się milczeniem żeby nie psuć ludziom nastroju.

      Delete
  6. Podsumowując, porąbane to życie i szczerze powiedziawszy, podziwiam, że masz czas, odwagę i ochotę pomagać takim ludziom. Ja połowy z nich bym nie zrozumiała (dlaczego wybrali/ brną w taki los), druga połowa dobiłaby mnie psychicznie (czemu życie/ siły nadprzyrodzone pozwalają na takie okropieństwa)...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czasu to akurat mam za dużo.
      Natomiast nasza pomoc to nie jest zbyt wielki wysiłek.
      Zdecydowana większość przypadków to osoby, którym chodzi o parę groszy dodatku do zasiłku.
      Te z problemami psychologicznymi wymagają tylko cierpliwości. Na szczęście nie mieliśmy przypadków drastycznych gdzie istniałoby jakieś konkretne niebezpieczeństwo, chociaż parę razy czułem się dość niepewnie.

      Delete