Wednesday, February 19, 2025

Be Be Bis

Właściwie to wpis powinienem zatytułować Brrr.. Brrr.. Brr... - 42 lata w Australii i po raz pierwszy codziennie włączamy ogrzewanie.
Uff... podgrzało się.

Pół roku temu opublikowałem wpis o tym samym tytule, to znaczy skoro dzisiaj jest bis, to wtedy jeszcze nie był - BeBe.
Żywotnym elementem wpisu była pianistka - Berta Brozgul - KLIK i to jej obecność zainspirowała mnie do akcji.

Okazją był Brunswick Beethoven Festival, na który nie muszę jechać do Niemiec a tylko 22 km do dzielnicy Brunswick.
Brunswick Beethoven = BeBe a do tego Berta Brozgul - takiej okazji nie można opuścić a to dopiero początek.

Najważniejsze wydarzyło się przez początkiem - godzina 6 wieczorem a ja czułem się na tyle dobrze żeby zdecydować się na ponad pół godziny jazdy samochodem przez centrum Melbourne i wysłuchanie ponad godzinnego koncertu.

Na miejsce - Uniting Church, Brunswick - przybyłem pół godziny przed koncertem, kościół był jeszcze zamknięty, kilka osób szukało we wnękach schronienia przed chłodnym wiatrem.
Dołączyłem do nich - jedna pani przedstawiła się jako Łotyszka... bo będzie grała łotewska skrzypaczka. Przedstawiłem się i ja. Ja też jestem Polka - zgłosiła się pani z innej wnęki.
Spojrzałem pytająco na panią kryjącą się za Łotyszką - ona jest Australijką - wyjaśniła Łotyszka.
- Znaczy obca - podsumowałem.
W tym momencie pojawił się mężczyzna o prezencji ZBÓJA - włos potargany, szata plugawa. Okazało się, że ma Klucze Królestwa, znaczy klucz do kościoła, podbiegliśmy do niego..
- NIE - krzyknął - nie wpuszczam nikogo do kościoła!
Po czym otworzył drzwi i wpuścił - panią Polkę i jeszcze jedną panią.
Za kilka minut wpuszczono publikę - według mnie około 150 osób, tylko jedna osoba wyglądała mi na poniżej 50 lat.

Program koncertu - Leos Janacek - Sonata skrzypcowa i Ludwig van Beethoven - Sonata No 9 - Kreutzerowska.
Wykonawcy: Sofia Kirsanova - skrzypce, Berta Brozgul - fortepian.
Sonatę L. Janacka słyszałem pierwszy raz i dość mi się podobała, Sonata Kreutzerowska - słyszałem raz na żywo i wiele razy na youtube więc byłem ciekawy (ale również bezlitosny).

Skopiuję tutaj dwa cytaty z Sonaty Kreutzerowskiej, ale nie Beethovena tylko Lwa Tołstoja:
"Ogólnie, muzyka to okropna rzecz.
Mówią, że muzyka porusza duszę.
Głupota! Kłamstwo! Ona działa. Straszliwie działa.
Jakby to powiedzieć. Ona nie działa uszlachetniająco, ani poniżająco. Ona działa irytująco.
Muzyka każe mi zapomnieć moją sytuację, przenosi mnie w jakiś obcy mi stan, w stan duszy, w którym piszący muzykę znajdował się w tym momencie.
Ten, który pisał Sonatę Kreutzerowską, Beethoven, on wiedział dlaczego znalazł się w tym stanie. To prowadziło do pewnych działań ze zrozumiałych dla niego powodów. Ale ja znajduję się w niezrozumiałym dla mnie stanie, w stanie ekscytacji, z której nie ma wyjścia.
Co innego marsz - żołnierze maszerują w jego takt. Koniec marszu, koniec muzyki. Albo taniec, kończymy tańczyć i przestają grać. Ale inna muzyka prowokuje ekscytację, której nie towarzyszy żadna czynność. Dlatego jest tak niebezpieczna i czasami działa tak przerażająco"
.

Niestety to wykonanie tak nie zadziałało.

Skoro już zajrzałem do opowiadania L. Tołstoja to pozwolę sobie zacytować bardzo dla mnie znamienne słowa - to zostało napisane w 1889 roku!
" ... tego nadzwyczajnego zjawiska, że kobieta z jednej strony jest zredukowana do najniższego stopnia upokorzenia a z drugiej strony rządzi wszystkim.
- Ale gdzie? Czym rządzi?
- Gdzie? Wszędzie i wszystkim. Proszę iść do sklepów w wielkim mieście. Są ich miliony, miliony. Jest niemożliwe zmierzyć tę ogromną ilość pracy włożoną tutaj. Czy w dziewięciu na dziesięć tych sklepów jest coś dla mężczyzn? Cały luksus życia jest wymagany przez kobiety. Proszę policzyć fabryki, większość z nich produkuje kobiece ozdoby. Miliony ludzi, generacje niewolników, umierają pracując jak skazańcy aby zadowolić kaprysy naszych towarzyszek".

Święta prawda.

P.S1. - wykonanie Sonaty Kreutzerowskiej z pewną dozą szaleństwa (może rezultat pochodzenia wykonawców - Mołdawianka i Turek) - KLIK.
P.S2. Beethoven napisał tę sonatę w roku 1803,  dedykacja brzmiała: "Sonata mulattica composta per il mulatto Brischdauer [Bridgetower], gran pazzo e compositore mulattico".
W moim , wolnym, tłumaczeniu - Murzyńska sonata skomponowana dla Mulata Bridgetower-a, wielkiego szaleńca i murzyńskiego kompozytora.
Tu znajduję polski akcent - mulat - George Bridgewater urodził się w Bielsku Białej!!!
Jednak natychmiast po premierze George Bridgewater pokazał swoje szaleństwo, obraził uwielbianą przez Beethovena kobietę. Beethoven natychmiast zmienił dedykację. Tym razem wybrał słynnego skrzypka - Rudolfa Kreutzera. Ten z kolei odmówił wykonania sonaty oceniając ją jako "oburzająco niezrozumiałą" (outrageously unintelligible).

Thursday, February 13, 2025

Rulety i ruletki

 Moje samopoczucie i nastrój w ostatnim tygodniu były kiepskie, pewnie wpływ miała na to pogoda - upały.

Po kilku dniach upałów ruleta pogodowa ruszyła - prognoza na dzisiaj... 


Między 5 a 6 zapowiedzieli spadek temperatury o 11C.
Prognoza na nadchodzące dni też ciekawa - w sobotę będzie o 19C chłodniej niż dzisiaj.

W tym (minionym) okresie kiepskiego samopoczucia miałem kłopoty ze skupieniem się nad jakąś lekturą a więc stałem się ofiarą sensacji medialnych.
Takich jak ta...
Izraelski influencer Max Veifer - KLIK - nawiązał kontakt z parą australijskich pielęgniarzy/pielęgniarek o arabskich nazwiskach i spytał ich jak traktują pacjentów żydowskiego pochodzenia. 
- O, tak - odpowiedział jeden z nich i przejechał palcem po szyi.
Szczegóły tutaj - KLIK.
Nazwa platformy internetowej - dla mnie - swojska - Chatruletka.
No i teraz mamy pełnowymiarowe dochodzenie - sprawdzić historię opieki medycznej wykonanej przez te dwie osoby ze szczególnym uwzględnieniem pacjentów żydowskiego pochodzenia.

W tej sytuacji mogłem odpowiednio docenić błogosławieństwo jakim dla mnie jest działalnośś w Stowarzyszeni św Wincentego.

Czwartek godzina 15:30 - duszno, klimatyzacja ziębi, nie wiadomo gdzie się podziać i - dzwonek - przyszedł email z listą wezwań - 5.
Kontaktuję się z klientami telefonicznie i za godzinę przyjeżdża po mnie mój partner i jedziemy na spotkanie z życiem.

Ściemniło się, pierwsze krople deszczu.

1 - nowy klient - właśnie wyszedł z półrocznej kuracji odwykowej od narkotyków, mieszka z kolegą, pobiera zasiłek dla niepełnosprawnych. W średnim wieku - prezentuje się dobrze, rokuje dobre nadzieje.

2 - Starsze małżeństwo - Chińczycy. Przebywają od wielu lat w Australii, nie znają angielskiego. Wizytę zorganizowała ich sąsiadka, która jest naszym tłumaczem. Małżeństwo mocno zażenowane, odnoszę wrażenie, że oni nie potrzebują tej pomocy, sąsiadka przesadziła.

3. Matka 11 dzieci. Na podwórku bałagan nie do opisania, wśród stert zabawek kręci się 5 dzieci.
Spojrzałem i... zakochałem się - poczułem że chciałbym tu zostać na zawsze.
Najmłodsza dziewczynka - 2 lata - okropnie podrapany nos i część twarzy, niemiłosiernie ubłocona złapała mnie za nogę i stukała mnie coraz to nowymi zabawkami żeby zdominować moje zainteresowanie a konkurencję miała  wielką - jej dwie starsze siostry - bliźniaczki - niesamowicie błocone co jeszcze podkreśla ich urodę. Ich 8-letni brat wyglądał poważnie i wprowadzał pewną równowagę w tym towarzystwie.
Starsza siostra - 12 lat - w mundurku szkolnym, czyściutka, zadbana, w uśmiechem patrzy na swoje rodzeństwo i jednocześnie rozmawia z nami - patrzy życzliwie w oczy, dobra wymowa, pełne zdania.
Wychodzi do nas matka - rozmowa schodzi na konkrety, wręczamy vouchery na żywność i... trzeba się rozstać.

4. Pani z Wysp Cooka - już o niej wspominałem na blogu - nieodłączne przytulenie się, potarcie się nosami, płacz i śmiech.

5. Starsza pani, miła, dobre poczucie humoru.
Zaczyna padać prawdziwy deszcz - mój partner odwozi mnie do domu - miły, chłodny wieczór.

Saturday, February 8, 2025

Świat w kropki

 Regularnie oglądamy wieczorne ( u nas poranne ) Wiadomości POLSAT a tam aż roi się od kropek/gwiazdek, głównie na plakatach prezentowanych przez kibiców kampanii wyborczej.

Na szczęście po tej porannej dawce kropek ruszam po zakupy i w okolicach bazaru natrafiam na kropki przygotowane przez naturę...


W domu włączam telewizor, program australijski też nie szczędzi nam kropek...
W Londynie odbywa się obecnie proces najlepszej australijskiej futbolistki Sam Kerr o rasistowskie obrażenie białego policjanta (***** głupi i biały) - KLIK.
Cała historia w skrócie - Sam Kerr (S.K.) i jej partnerka wracały taksówką z restauracji. Partnerka poczuła się niedobrze i zaczęła wymiotować, częściowo przez okno. Taksówkarz zaprotestował i zdecydował zawieźć obie panie na policję. Partnerka S.K. wpadła w panikę myśląc, że zostały porwane i wybiła okno w taksówce. Na szczęście posterunek policji był niedaleko - obie panie wysiadły i dopiero wtedy posypały się kropki. 
Obecnie sąd wysłuchuje relacji koleżanek S.K. z boiska na temat charakteru oskarżonej. Tu już bez kropek, same kwiatki. Przy okazji ujawniono, że partnerka S.K. jest w ciąży, to też chyba bardzo pozytywny akcent.

Zmieniam front - Grammy Awards - nagroda za najlepsze nagrania muzyczne - KLIK.
Jednym z tegorocznych laureatów jest Kanye West - KLIK, ale tu nie ma żadnych kropek, co innego jego obecna żona B. Censori, której występu nie ocenzurowano i trzeba było użyć sporej kropy - KLIK.

Dla wytchnienia zatrzymałem wzrok na ludzkich konstrukcjach - też kropki.


Na zakończenie powrót do natury...

Zielone licho wpycha się w każdą kropkę :)


Wednesday, February 5, 2025

Luty - pogoda i okolice

 Luty przyniósł nam upał.
Normalne.

Oczywiście w Australii pogoda to zawsze sprawa względna - na północnym wschodzie mamy powódź - KLIK a w naszym (południowym) stanie pożary - KLIK.

Melbourne jest dość bezpieczne, pozostał nam więc UPAŁ.

Doskonałą ilustracją był wybór muzyki przez stację radiową - ABC/Classic - Camille Saint-Saens - Karnawał Zwierząt - ŻÓŁW - KLIK.

A przecież w oryginale było  TAK.

Upał znacznie ograniczył moją ruchliwość, więcej czasu na czytanie...


Przepiszemy ci kota (na receptę).
Całkiem ciekawa lektura.

Również nieco więcej czasu przed telewizorem, jedna z pierwszych rzeczy, którą zauważam to, że pewien temat ogromnie się skurczył - wojna na Ukrainie - kilka tygodni temu relacjonowano ją codziennie, była to kwestia bytu/niebytu Polski i części Europy, teraz temat zniknął okazuje się, że może jest to kwestia dogadania się w temacie dostawy rzadkich minerałów do USA.... acha i przy okazji, niektórzy kwestionują prezydenturę W. Żełeńskiego gdyż kadencja zakończyła się ponad rok temu.

W głowie się kręci, to może lepiej wyjść na słońce.
Zmierzyłem się z upałem w poniedziałek. Słysząc prognozy pogody zaproponowałem, że odbiorę naszą najmłodszą wnuczkę ze szkoły.

Jazda klimatyzowanym samochodem nie była problemem, wydało mi się że samochody na ulicy jechały ostrożniej, być może był to wynik dość częstych przejazdów karetek pogotowia.

Wreszcie szkoła - wysiadam z samochodu i czuję jakby ktoś założył mi jakąś kłódkę na mózg.
Byle szybciej do wnętrza budynku, podobnie zachowują się inni rodzice, pewnym urozmaiceniem są dość liczne matki ubrane w bardzo obfite, ciemne stroje - one idą spokojnie i z wdziękiem.

Dowożę wnuczkę do domu i wypakowuję smakołyki jakie przygotowała wnuczętom Babcia.

Szykuję się do odwrotu, nawet kot nie ma siły mnie pożegnać...

Sunday, February 2, 2025

Pewna Legenda

Mam na imię Lech.
Polacy kiwają głową ze zrozumieniem - wiadomo początek państwa polskiego... 

Bardzo dawno temu w pewnej słowiańskiej osadzie żyło trzech braci, Lech, Czech i Rus. Żyli pod wielkim świętym dębem, spod którego tryskało święte źródło, z którego pił święty koń. Bracia żyli w zgodzie ze sobą i harmonii z naturą, we wszystkim słuchając się starego i mądrego kapłana, który wiedział wszystko o naturze, ludziach, życiu i świecie. Leczył doradzał i tłumaczył sny, zarówno młodym, jaki stary. Braciom kiedyś przyśniły się konie, a kapłan powiedział im, że te sny im się niedługo spełnią. Gdy byli młodzieńcami ich ojciec podarował im trzy źrebaki, o które mieli dbać, by im służyły. Kapłan osady podarował im jeszcze jednego, białego konia. Przykazał im, by wyruszyli w drogę i podążali za tym właśnie koniem, aż dotrą do wielkiej północnej świątyni.  

Źródło TUTAJ.

Dziwna sprawa, że w swoim długim życiu nie spotkałem fizycznie osoby o tym samym imieniu.

W moim przypadku sprawa ciągnie się przez 2 generacje.
Moi dziadkowie mieszkali na Mazowszu, w zaborze rosyjskim, to był okres zaostrzenia restrykcji, docierały również informacje o dyskryminacji osób polskiego pochodzenia w zaborze niemieckim.
Moja babka w odruchu sprzeciwu postanowiła nadawać swoim dzieciom starosłowiańskie imiona - Ludmiła (1892),  Lech (1897),  Ziemowit (1902).

Ja urodziłem się w roku 1941, pod okupacją niemiecką, moja Matka wspominała, że nadając mi to imię moi Rodzice dodawali sobie otuchy.

Pozostało świadectwo urodzenia...


Lech Lecha...

Tak minęło ponad 80 lat aż 2 lata temu przeżyłem szok.

Właśnie wtedy zainteresowała mnie tematyka stosunków izraelsko-palestyńskich, od tego czasu otrzymuję regularnie biuletyn The Jewish Independent Media - KLIK - moim zdaniem bardzo bezstronny i ciekawy.

Pod koniec października 2023 w biuletynie przeczytałem wiadomość, która mną wstrząsnęła - w tym tygodniu wypada Parashat Lech Lecha...

Co to jest???

Jak to co? 


Proszę kliknąć w powyższe zdjęcie...

A więc - Lech Lecha - znaczy po prostu - idź... do ziemi, którą ci przeznaczyłem.

Chwileczkę... a co przykazał kapłan legendarnym braciom - by wyruszyli w drogę... na północ.

W oczywisty sposób skojarzyło mi się to z nazwą jaką nadały Polsce niektóre kraje:
- Iran - لهستان - Lahastan.
- Turcja używała podobnej nazwy przez długie lata, ale ostatnio zmieniła na Polonya.

I jeszcze jedno - słowo Lech - to zdecydowanie nie brzmi mi po słowiańsku - co innego Listek, Leszek, Zlechic, Szlachcic, ale Lech - długie L i gardłowe CH/H - z tym osłuchałem się podczas dwuletniego pobytu na Bliskim Wschodzie.

Na tej podstawie wysnułem swoją własną fantazję...
Początek VII wieku, ziemie należące kiedyś do Kanaanitów, Filistynów, Izraelitów zostają opanowane przez Muzułmanów. Rozpoczyna się masowa emigracja Żydów - do Hiszpanii, do Syrii, Turcji, Grecji.
W Turcji powstaje plemię Chazarów - KLIK - i tu znajduję istotną wskazówkę - "Na początku IX wieku procesy centralizacyjne w Chazarii spowodowały wprowadzenie judaizmu jako jednolitej religii dla wszystkich plemion."
Logiczne wydaje mi się, że w tej sytuacji Chazarowie recytowali Torę i słowa, które usłyszeli od Boga - Lech Lecha. 

Bracia wysłani na północ przez kapłana powtarzali na głos te słowa aby dodać sobie otuchy.
I odwrotna strona medalu - te właśnie słowa zasygnalizowały Słowianon zbliżanie się Chazarów, naturalne wydaje się, że pomyśleli, że przybysze przedstawiają się podając swoje imię - Lech.

Wyznam, że w tym momencie ta legenda przestała być taka pewna.

Zastanawiam się jak ja - Lech - powinienem odpowiedzieć na to bratnie wezwanie.

Czas oczekiwania wypełniam sobie licznymi Lech Lechowymi rozrywkami:
Bingo!


Piosenka...

Posłuchać można tutaj - KLIK choć trochę licha.

Krzyżówka...


Najsmaczniejsze na koniec...


Uwaga: w tym roku Parshat Lech Lecha wypada 1 listopada.

P.S. Kanał Youtube oferuje kilkadziesiąt filmików na ten temat - niektóre bardzo ciekawe - KLIK.
Znalazłem również wersję polską - KLIK.

Wednesday, January 29, 2025

Zakamarki

 Większość moich tegorocznych wpisów miała charakter informacyjny - co się działo dookoła.

Dzisiaj zajrzałem w nieco ukryte kąty.

Przy okazji odwiedzin w polskim sklepie zajrzałem do sąsiedniego - tajlandzkiego Halalicious - w moim wpisie tydzień temu zasugerowałem, że sprzedawane tam produkty są Halal, co spotkało się z uzasadnionymi wątpliwościami.
Z bliska wygląda to tak...

A więc jednak - Australia potrafi połączyć sprzeczności.
Restauracyjka była jeszcze zamknięta.
Restauracyjka - nie wiem jak to nazwać - dwa mizerne stoliki, mogą tam upchać maksimum 6 gości.
Kto z tego korzysta?
Dookoła jest supermarket i kilkanaście małych byznesów typu kiosk z gazetami, apteka, kilka gabinetów medycznych i pewnie z 5 podobnych restauracyjek.
Jak to wszystko ekonomicznie funkcjonuje?

Coś dla ciała...
Na początku stycznia relacjonowałem opiekę i troskę, która zalewa mnie z każdej strony.
Dobra passa trwa - dzwoniła do mnie pani farmaceutka pytając czy nowe lekarstwa, które dostałem na Christmas nie wzbudzają moich wątpliwości, czy może potrzebuję konsultacji w tym zakresie, osobistej czy wystarczy telefoniczna?
Grzecznie podziękowałem - łykam co mi przepisali i nie myślę o tym.

Jadąc na bazar zauważyłem kolejny zestaw urządzeń do ćwiczeń...


Spróbowałem,  większość urządzeń wydała mi się bez sensu a to jest solidna konstrukcja, musiała sporo kosztować - rada dzielnicowa jest pewnie dumna ze swojej troski o kondycję mieszkańców.

Największe zaskoczenie na końcu - od 2 lat jestem prenumeratorem biuletynu Australijsko-Żydowskich Mediów. 
Niestety w Melbourne mieliśmy sporo ataków na synagogi i sytuacja nie jest przyjemna. Przy okazji jednak przeczytałem ciekawą historię o "historycznej antypatii Irlandii do Izraela" - KLIK.
Inspiracją był zapewne fakt że Irlandia dołączyła się do PołudniowoAfrykańskiej akcji oskarżenia Izraela o ludobójstwo w Gazie. W rezultacie ambasada Izraela w Dublinie została zamknięta.
Historia Irlandii nie jest specjalnie znana, ja dość przypadkowo dowiedziałem się, że podczas I Wojny Światowej Irlandia współpracowała z Niemcami na niekorzyść Anglii.
To było działanie typu - wróg mojego wroga jest moim sojusznikiem.
Po zakończeniu I Wojny, Irlandia rozpoczęła swoją własną wojnę z Anglią, która to wojna doprowadziła do powstania niezależnej Irlandii.
To jednak nie koniec - podczas II Wojny Światowej, Irlandia była bardzo oszczędna w poparciu obrony Anglii przed Niemcami.
Irlandia nie wypowiedziała Niemcom wojny, w Dublinie funkcjonowała cały czas niemiecka ambasada i tu BOMBA - w maju 1945 roku irlandzki premier Eamon de Valera - KLIK - wpisał się tam w księdze kondolencyjnej wyłożonej z okazji śmierci Adolfa Hitlera.
Muszę wyznać, że to przekroczyło moje pojęcie granic absurdu.

Monday, January 27, 2025

Australia Day

 26 stycznia - Australia Day.

Atmosferę świąteczną poczułem już dzień wcześniej...


Wiadomości państwowej telewizji ABC - spikerowi aż włosy stanęły z emocji a przekazana wiadomość znaczyła, że turniej Australian Open nie będzie już mnie zbyt interesował (wiadomość o wyeliminowaniu Igi Ś podano dzień wcześniej).

W przeddzień święta ogłoszono wyniki nominacji na Australian of the Year i im poświęcę więcej uwagi gdyż były dla mnie zaskoczeniem.

Najpierw wspomniano laureatkę z roku 2024 - Georgina Long - KLIK - onkolożka bardzo zasłużona w zwalczaniu melanomy, odmiany raka która bardzo ostro atakuje Australijczyków.
Pani Long miała okazję powiedzieć kilka słów i powiedziała - że sporo efektów jej pracy zostało stracone gdyż jakiś bardzo zaraźliwy program społecznościowy wypromował środek na błyskawiczne opalanie, który gwarantuje piękny kolor skóry a przy okazji raka.

Potem była prezentacja tegorocznych laureatów...
Zaczęło się normalnie - kategoria - Local Hero - dwie panie, 


które założyły kawiarnię Stepping Stone ( Odskocznia ), w której zatrudniają osoby ze środowisk migrantów i uciekinierów dając im szansę poznać język i zyskać wstępne kwalifikacje - przez ostatnie 4 lata z programu skorzystało 50 kobiet.

Kategoria - Young Australian of the Year - pani dr Katrina Wruck

- osoba o korzeniach Aborygeńskich, doktor w dziedzinie chemii szczególnie zainteresowana zapobieganiu skażeniu wody, które powoduje u wielu Aborygenów gorączkę reumatyczną (rheumatic fever ). Badania dały również komercjalny rezultat - proszek do prania wielokrotnego użytku.

Kategoria - Senior - Brother Thomas Oliver Picket -

- powyżej w towarzystwie premiera Australii.
Działalność charytatywna w organizacji chrześcijańskiej ( stąd tytuł brother ), która produkuje wózki inwalidzkie dla dzieci, które nie mogą chodzić.
Organizacja - Wheelchairs for Kids - KLIK - to zespół kilkuset emerytowanych mężczyzn, którzy produkują wózki specjalnie dostosowane do potrzeb dzieci w krajach trzeciego świata - wytrzymałość, mała waga, zdolność poruszania się w trudnym terenie.
Wyznam, że łza zakręciła mi się w oku - toż to rodzaj działalności, o jakiej opowiadały mi 70 lat temu zakonnice w szkole podstawowej.
Że coś takiego toleruje się w politycznie poprawnej Australii? I jeszcze przyznaje nagrody.
Brat Oliver wspomniał również o roli kobiet, które dodają wózkom matczynego ciepła wyposażając je w miękkie narzuty, poduszki i miękkie lalki 
Wyprodukowali ponad 55,000 wózków, które trafiły do ponad 80 krajów - na liście jest większość krajów Afrykańskich, ale także Białoruś - 130, Ukraina - 85.

I wreszcie Australian of the Year 2025 - Neale Daniher


Powyżej w towarzystwie córki i premiera Australii.
Kiedyś czołowy zawodnik futbalu australijskiego, 12 lat temu zdiagnozowany z motor neurone disease, choroba nadal uważana za nieuleczalną.
Neale założył organizację charytatywną, która organizuje imprezy i zbiera pieniądze na walkę z tą chorobą. Zebrano już ponad A$115 mln.

Oglądając te dwie ostatnie nominacje nie mogłem nie skojarzyć ich z działalnością Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - na marginesie wspomnę, że przekazała ona szpitalom sprzęt i fundusze przewyższające miliard australijskich dolarów.

Wyznam, że po tych emocjach niezbyt już interesowały mnie obchody Dnia Australii chociaż nie mogłem przegapić informacji o manifestacjach przeciwnych celebracji, uważających 26 stycznia za dzień inwazji - KLIK.

Pojawił się też nowy akcent  - jakiś neo-nazista zaatakował celebrujących Inwazję  - KLIK.

Oj po nierównej drodze toczy się ten świat.