Tuesday, February 28, 2017

Mowa trawa

... droga strawa

Wołowina z trawą karmionych zwierząt -  Scotch fillet $48.99 za kilo.

Kilka tygodni temu, na facebooku, ktoś z moich znajomych przesłał link do artykułu ostrzegającego przed spożywaniem mięsa zwierząt karmionych kukurydzą lub innymi ziarnami.
Znajomy zdenerwował się - co, mam nie jeść mięsa? Więc co mam jeść? Kukurydzę i ziarna?
Dopisałem komentarz, że artykuł poleca jedzenie mięsa bydła karmionego trawą.
Odpowiedź - a gdzie ja takie mięso dostanę?
Nie wiedziałem, że w USA jest aż tak źle. Być może w pustynnej Arizonie gdzie mieszka mój znajomy. No bo chyba nie w Chicago , z którego się nieopatrznie wyprowadził.

Poruszam dzisiaj temat mięsa z oczywistych powodów - zapusty - ostatni dzień przed Środą Popielcową.
Anglosasi nie znają Tłustego Czwartku więc nadrabiają to w Shrove Tuesday. Słowo shrove pochodzi od shrive - rozgrzeszenie - a zatem jest to dzień, w którym wszelkie zbytki zostaną wybaczone.
Na froncie żywnościowym zbytki nie są zbyt ciekawe - Shrove Tuesday nazywany jest również Pancake Tuesday - Naleśnikowy Wtorek.
Naleśnik to według mnie błędne tłumaczenie słowa pancake gdyż pancake to jest gruby mączny placek natomiast naleśnik w wykonaniu barów mlecznych w czasach PRL to było coś co nosi francuską nazwę crepe.

Jedyną istotną dla mnie atrakcją są wyścigi kucharek z patelnią, na której znajduje się pancake. Podczas biegu trzeba go przynajmniej trzy razy podrzucić. Relacja tutaj - KLIK.

Szerzej na temat żywności, a raczej jej braku w dzisiejszych supermarketach pisałem tutaj - KLIK.

Osobom, które nie mają czasu i ochoty czytać dłuższych wywodów podam tylko końcowe zalecenia:

- unikaj produktów, których twoja matka/babcia nie zidentyfikowałaby jako jedzenie,
- nie kupuj jedzenia w tym samym miejscu, w którym kupujesz paliwo do samochodu,
- unikaj produktów, które zawierają więcej niż 5 składników,
- unikaj produktów, które zawierają składniki o nieznanych ci lub trudnych do wymówienia nazwach,
- unikaj produktów reklamowanych jako zdrowotne,
- jeśli musisz kupować żywność w supersamie to unikaj stoisk zlokalizowanych w głębi, kupuj tylko na obrzeżach.

Pamiętaj, że jedzenie to dziedzina kultury, nie nauki. A zatem:
- jedz posiłki nie jedzenie,
- jedz przy stole,
- o ile możliwe nie jedz sam,
- jedz powoli.

Smacznego!

Sunday, February 26, 2017

Niedzielne czytanie - wspomnienie szczęścia

A happy man has no past, while an unhappy man has nothing else.

Richard Flanagan - The Narrow Road to the Deep North

Książka zdobyła w 2014 roku Man Booker Prize - literackiego Nobla dla książek napisanych po angielsku.

Wracanie do przeszłości, wspomnienia, towarzyszyło mi to od dzieciństwa. Czyżbym nigdy nie był szczęśliwy?
Ponieważ jest to czytanie niedzielne, to odniosę otwierający cytat do chrześcijańskiej wizji nieśmiertelności.
Jeszcze jako dziecko myślałem o niebie z pewną obawą - a co jeśli spotkam tam ludzi, których nie lubię, albo których zawiodłem? Jak ja się będę czuł? Dopiero wiele lat później, po lekturze Solaris Stanisława Lema, zorientowałem się, że miałem na myśli piekło.
Wprawdzie wyznanie wiary (Skład Apostolski) mówi - "świętych obcowanie", księża podczas mszy żałobnej wspominają, że oczekujemy spotkania się ze zmarłą osobą w niebie, ale mój poprzedni proboszcz (australijski) zdecydowanie temu zaprzeczył.
Ludzie! - krzyknął - przecież będziecie w obecności Boga! Czy wy sobie naprawdę wyobrażacie, że będziecie w stanie zdać sobie wtedy sprawę z czegokolwiek innego?

Stan szczęśliwości - zanik wymiaru czasu - chwila staje się wiecznością. Wieczność chwilą.

Thursday, February 23, 2017

Nie przyspieszać

Moja, bardzo aktywna na facebooku, kuzynka przekazała swemu kółku przyjaciół informację, że muzyka przyspiesza rozwój dziecięcego mózgu - KLIK.

Zaniepokoiłem się. Gdy wożę wnuki samochodem czasem, gdy konwersacja się nie klei, włączam radio, program z muzyką klasyczną. Nie wiedziałem, że to grozi nieharmonijnym rozwojem dziecka.

Już nigdy tego nie zrobie w towarzystwie wnucząt poniżej 10 lat.

Sunday, February 19, 2017

Niedzielne czytanie - wieża Babel

Mieszkańcy całej ziemi mieli jedną mowę, czyli jednakowe słowa. A gdy wędrowali ze wschodu, napotkali równinę w kraju Szinear* i tam zamieszkali.  I mówili jeden do drugiego: «Chodźcie, wyrabiajmy cegłę i wypalmy ją w ogniu». A gdy już mieli cegłę zamiast kamieni i smołę zamiast zaprawy murarskiej, rzekli: «Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba, i w ten sposób uczynimy sobie znak, abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi». 
A Pan zstąpił z nieba, by zobaczyć to miasto i wieżę, które budowali ludzie,  i rzekł: «Są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę, i to jest przyczyną, że zaczęli budować. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego!» 
W ten sposób Pan rozproszył ich stamtąd po całej powierzchni ziemi, i tak nie dokończyli budowy tego miasta. Dlatego to nazwano je Babel, tam bowiem Pan pomieszał mowę mieszkańców całej ziemi. Stamtąd też Pan rozproszył ich po całej powierzchni ziemi.

Księga Rodzaju - Rozdział 11

Nic dodać nic ująć. Dziel i rządź. Dzielenie się powiodło, gorzej z rządzeniem.

Z jednej strony bardzo smutna historia - Bóg obawia się, że jeśli ludzie będą w zgodzie to...
No właśnie - co? Czego Bóg się obawiał?
Przypomina mi to zakaz zrywania owocu z drzewa poznania dobra i zła. Bez poznania dobra i zła ludzkość byłaby na poziomie zwierząt a przecież Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo.

Dla mnie wygląda to na zdanie sobie sprawy, że stworzona istota ma nieprzewidzianie duży potencjał i że trzeba to jakość kontrolować.

Swoją drogą różnorodność języków i narodów mnie osobiście się podoba. Natomiast coraz bardziej powszechna globalizacja, dążenia do multikulturalizmu i tym podobne, już nie tak bardzo.

* Szinear - chodzi zapewne o krainę Sumerów.

Tuesday, February 14, 2017

Walentynki

O tym zwyczaju dowiedziałem się dopiero z książki Dickensa - Klub Pickwicka. Nie spodziewałem się, że wyląduję kiedyś w anglosaskim kraju, gdzie będzie to tradycyjnym zwyczajem.
Mało tego, zostanie importowany również do Polski. To zresztą mnie nie interesuje, tak samo jak i oryginalne walentynkowe święto.
Przekorny los zrządził, że jednak wplątałem się w tradycję. Miłe wspomnienie na dzisiejszy dzień - KLIK.

Sunday, February 12, 2017

Niedzielne czytanie - wieloryb

Pan zesłał wielką rybę, aby połknęła Jonasza. I był Jonasz we wnętrznościach ryby trzy dni i trzy noce. Z wnętrzności ryby modlił się Jonasz do swego Pana Boga. I mówił: 
«W utrapieniu moim wołałem do Pana, 
a On mi odpowiedział. 
Z głębokości Szeolu wzywałem pomocy, 
a Ty usłyszałeś mój głos.
(...)Ale ja złożę Tobie ofiarę, 
z głośnym dziękczynieniem. 
Spełnię to, co ślubowałem. 
Zbawienie jest u Pana». 
Pan nakazał rybie i wyrzuciła Jonasza na ląd. 
Biblia Tysiąclecia - Księga Jonasza - rozdział 2.

Przypomniał mi się ten tekst gdyż wieloryby stały się znowu istotnym tematem w naszych okolicach.

Zacznę jednak od historii...
W Australii istniały dwie główne stacje wielorybnicze - Eden na wschodnim wybrzeżu i Albany w połudnowo-zachodnim kącie Australii. Na jesieni, gdy na Antarktydzie robi się zimno, wieloryby płyną w cieplejsze strony - na północ...

Źródło - KLIK.
Eden miałem okazję odwiedzić w ubiegłym roku. W muzeum wielorybnictwa przeczytałem poniższą informację...


Niecierpliwym zacytuję istotne szczegóły: wieloryb rozbił łódź wielorybniczą, dwóch członków załogi zaginęło. Pod wieczór ciało wieloryba wypłynęło. Wciągnięto je na statek, rozcięto brzuch i znaleziono tam jednego z zagubionych. Po 15 godzinach przebywania w sokach trawiennych wieloryba australijski Jonasz był idealnie biały, stracił włosy i prawie stracił wzrok. Przeżył jeszcze 18 lat.
Ja odnajduję w tej historii dwie wskazówki -
- szczególna - całkowicie biały - być może gdyby go nie wyciągnęli zostałby Aniołem.
- ogólna - Australia dość często weryfikuje w praktyce biblijne historie.
Więcej na temat wielorybnictwa w Eden tutaj - KLIK . Polecam rodział - Killers - niezwykła historia współpracy wielorybów-zabójców (orka) z wielorybnikami.

Miały jednak być aktualności z naszych okolic.
Proszę bardzo...
W ostatni czwartek ponad 400 wielorybów wylądowało na plaży w Nowej Zelandii. Takie wieloryby są właściwie skazane na śmierć. Na szczęście nie brakuje ochotników, setek ochotników, którzy godzinami polewają wieloryby wodą licząc, że gdy nadejdzie przypływ wieloryby wrócą na głęboką wodę.
Dość płonne to nadzieje. Tylko 100 z czwartkowego stada wybrało wolność. W sobotę wylądowało kolejne 240 wielorybów. Tym razem prawie 200 udało się zawrócić. Szczegóły tutaj - KLIK. Akcja trwa nadal.

Dlaczego wieloryby lądują na plaży? Tutaj wyliczono główne powody - KLIK.
Na ich podstawie dochodzę do wniosku, że one po prostu nie chcą już dalej żyć. Istotnym czynnikiem może być pogorszenie warunków życiowych (zanieczyszczenie) i spowodowane tym choroby.
W tym świetle nie jestem tak krytyczny wobec japońskich połowów wielorybów. Japończycy uzasadniają je badaniami naukowymi. Dość wątpliwe to argumenty, bo co roku odławiają setki wielorybów, których mięso ląduje na japońskich stołach.
Wyników badań dotąd nie opublikowali.
Jednak nie mam do nich wielkiej pretensji gdyż wieloryby i tak nie chcą żyć.

Thursday, February 9, 2017

Żale Magdaleny Samozwaniec

"Pani Zofia (żona Juliusza Kossaka) miała wprawdzie mały posag, ale większa jego część poszła na… krewnych w Australii..."
Magdalena Samozwaniec - Maria i Magdalena.

Jak to było naprawdę? Patrz tutaj - KLIK.

Tuesday, February 7, 2017

Po deszczu

W niedzielę wieczorem zaczęła sie u nas spora ulewa, która trwała całą noc. Media informowały o drobnych podtopieniach.
Rano rozejrzałem się po domu - sucho, wokół domu - w porządku. Podobnie wokół sąsiednich domów. Dopiero dwie ulice dalej zauważyłem starszą panią wymiatającą liście z rynsztoka, zbierającą gałązki strącone z drzew.

Tak, tak to dawniej bywało, trzeba było dbać o własny dom i o najbliższe otoczenie. Pamiętam, gdy wprowadziliśmy się do domu w tej dzielnicy (34 lata temu) nasz sąsiad, po pierwsze pożyczył mi kosiarkę, abym mógł skosić trawę przed domem, po drugie poinformował, że jak kosisz swoje, to wypada przy okazji skosić conajmniej 2 metry trawnika u sąsiadów po obu stronach.

Teraz mało kto odważyłby się instruować swoich sąsiadów. Zresztą mało kto ich zna.

Wymiecenie liści z rynsztoka. Przecież we wtorek zrobi to śmieciarka rady dzielnicowej. Ta pani pewnie miała dom jeszcze w czasach kiedy instytucje lokalne nie świadczyły takich usług. Wtedy pewnie spotykała rano przy takim zajęciu wielu sąsiadów. Można było się przy okazji dowiedzieć co komu się wydarzyło, może dowiedzieć się, że ktoś w sąsiedztwie potrzebuje pomocy.

Teraz dowiadujemy się, że trzeba pomóc komuś w nieznanym nam miejscu, tysiące kilometrów stąd. Naszym sąsiadom, a w pewnym okresie i nam, pomoże ktoś opłacony z naszych podatków.

Postęp.

Sunday, February 5, 2017

Niedzielne czytanie - fałszywe uśmiechy aniołów

W górnych kręgach i regionach panowała wówczas, jak zawsze w podobnych okolicznościach, ironicznie łagodna satysfakcja i skryta złośliwa radość z cudzego nieszczęścia, błyskająca w przelotnie wymienianych porozumiewawczych spojrzeniach spod wstydliwie spuszczonych rzęs, przy skromnie zesznurowanych ustach. Znowu miara się dopełniła, łagodność wyczerpała, nadszedł czas sprawiedliwości i całkowicie wbrew pragnieniu i zamysłowi, pod naciskiem władztwa surowości (przed którym świat oczywiście w ogóle nie mógł istnieć, nie można go wszak było zbudować na zbyt miękkim podłożu samej łagodności i miłosierdzia), Ktoś w majestatycznej trosce poczuł się zmuszony do wkroczenia i zrobienia porządku, zburzenia, zniszczenia i ponownego zrównania z ziemią - jak w czasach potopu, jak w dniu deszczu siarki i ognia, kiedy występne miasto pochłonęło alkaliczne jezioro.

Tomasz Mann - Józef i jego bracia - Tom III

Przepraszam, to dopiero wstępny cytat, z którego nic nie wynika. Po prostu musiałem zrobić przerwę, żeby się wyśmiać. Z czego się wyśmiać? Oczywiście z tych przesadnie długich i skomplikowanych zdań.
One są niemożliwe. Czytam takie zdanie. Czytam jeszcze raz i właściwie nie muszę już dalej czytać całej książki (kilka tysięcy takich zdań), bo jestem w stanie jakiegoś transu. Zahipnotyzowany. Po czym czytam dalej...

Wszechmoc i nieograniczona władza powoływania z nicości, wymyślania i nadawania bytu przez samo "niech się stanie" kryły w sobie, rzecz zrozumiała, pewne niebezpieczeństwa; możliwe, że nawet wszechmądrość niezupełnie mogła im sprostać i niekoniecznie wystarczała dla zapobieżenia pomyłkom i zdecydowanie zbędnym konsekwencjom praktycznego wykorzystania owych absolutnych właściwości.  Z czystego niepokoju twórczego, z czystej potrzeby działania, z czystego przemożnego pędu do "po tamtym jeszcze to", po "aniołach i zwierzętach jeszcze zwierzę-anioł" Ktoś uwikłał się w nieroztropność, stworzył istotę wyraźnie żałosną i wprawiającą w zakłopotanie - do której potem, właśnie dlatego, że było to stworzenie stanowczo nieudane, w zupełnie szczególny sposób w czcigodnym uporze przywiązał się całym sercem i obdarzył ją pieczołowitą opieką, obrażającą całe niebiosa.
Czy Ktoś tylko z własnej inspiracji i całkowicie samodzielnie wpadł na pomysł tego nieprzyjemnego stworzenia? Wśród chórów i zastępów niebiańskich krążyły szeptane na ucho domysły i przypuszczenia negujące te samodzielność (...) wedle których cała sprawa miała swe źródło w inicjatywie wielkiego Semaela ( KLIK ), który wówczas, przed swym świetlistym upadkiem, stał jeszcze bardzo blisko Tronu.

Tomasz Mann - Józef i jego bracia - Tom III

Tutaj nie ma się już z czego śmiać. Stworzenie człowieka nastąpiło w wyniku diabelskiego kuszenia samego Boga?
To mogło być tak: - chcesz poznać samego siebie? Stwórz istotę na Swoje własne podobieństwo i spójrz na nią, jak w lustro.
Co teraz zrobisz? Roztrzaskasz niemiłe Ci odbicie?
Nie? Więc może weźmiesz na Siebie (albo złożysz na swojego Syna) grzechy tej istoty.