Sunday, December 31, 2023

Ta ostatnia niedziela...

 Fakt - dzisiaj jest ostatnia niedziela tego roku - ilustracja muzyczna TUTAJ.

Co gorsze, to w tym - 2023 roku - pierwszym dniem roku była również niedziela, co rodzi uzasadnione obawy - czy w przyszłym roku będą w ogóle jakieś niedziele?
W każdym razie - jeśli nawet będą, to będzie ich mniej niż w tym roku. Uwzględniając fakt, że będzie to rok przestępny oznacza to, że jeśli niedziele będą, to w skali roku będą znacznie rzadsze niż w roku 2023 - naukowe wyliczenie w PostScriptum.

Zastanawiam jak się to ma do polityki?
Mniej niedziel oznacza chyba mniejszy wpływ Kościoła, z drugiej strony - nawet jeśli wszystkie niedziele będą handlowe, to jednak będzie ich mniej.
Czyli stracą i Bóg i handel.
No to kto zyska?????

Miejmy nadzieję, że NATURA.

Słuchając bieżących wiadomości stwierdzam, że płonne to nadzieje.
Co bowiem było istotnym tematem ostatnich wiadomości?
Jak uspokajać zwierzęta domowe będące w stanie paniki z powodu fajerwerków, którymi władze miast raczą nas na koniec roku?
A co ze stanem psychicznym zwierząt żyjących na wolności?
A, przede wszystkim, po kie licho nam fundują te hałaśliwe i smrodliwe fajerwerki????

Wczorajsza (sobota) mapa pogody Australii...


Czy to nie wystarczy zamiast wszystkich fajerwerków?
Czy zauważacie tę sylwetkę zwierzęcia w środkowo-prawym górnym rogu?
Ono chce wyskoczyć z tych płomieni.

A tutaj dzisiejszy (niedzielny) poranny widok - tej ptaszynie już z rana oczy wychodzą z orbit na myśl o tym co ludzie zgotują jej tej nocy...

Jak widzicie rok kończę w wojowniczym nastroju - może to jest powszechne wśród osób bezradnych?

Dla równowagi - migawki z wczorajszego wieczornego spaceru...

Uwaga: w naturze było znacznie ciemniej i była znacznie bogatsza gama kolorów zachodzącego słońca, inteligentna kamera w telefonie dba żeby mnie te kontrasty nie wyprowadziły z równowagi.


---


Na zakończenie - ilustracja głosowa...

Mamy właśnie sezon na brzęczenie cykad - co kilka kroków, gdzieś w trawie, coś natrętnie brzęczało. Nie widziałem sensu w filmowaniu trawy więc załączam nagranie zrobione w innym miejscu i w środku dnia, ale dźwięk - ten sam - KLIK.

P.S. Naukowe wyliczenie:
Rok 2023 - ilość dni = 365, ilość niedziel = 53 ==> Niedziela co 6.8869 dni.
Rok 2024 - ilość dni = 366, ilość niedziel = 52 ==> Niedziela co 7.0384 dni.

Tuesday, December 26, 2023

Świąteczne pomieszanie

 Ta ostatnia niedziela...

Jak to właściwie było?
Adwent czy Święta?
Czy Wigilia może być w niedzielę?
A Boże Narodzenie w poniedziałek?
Przecież wiadomo, że świąteczny poniedziałek to Śmigus Dyngus!

Miotani tak sprzecznymi uczuciami poprzestaliśmy na bardzo wątłej choince...

..i z pewnym niepokojem oczekiwaliśmy gości.

Nie zawiedli chociaż przybyli na raty, najpierw syn z trójką dzieciaków.
Te zaczęły relacjonować przebieg kilkudniowego obozu młodzieżowego - jazda konna, liczne tory przeszkód a w czasie wolnym śpiewo-tańce.
Zupełnie rozbroił mnie ten utwór - KLIK - na dodatek nasze wnuczki wzbogacały śpiew zupełnie absurdalnymi figurami tanecznymi.
Exodus z Egiptu - to wpisało się w tak paradoksalny sposób w moje ostatnie rozterki związane z relacją Biblii do aktualnej sytuacji w Gazie, że mogłem się już tylko śmiać.

Za godzinę dojechała synowa z naszym najstarszym wnukiem, który się spóźnił gdyż musiał wypełnić obowiązki w swojej wakacyjnej pracy w barze i to daleko od Melbourne.

W związku z tym kolacja wigilijna była mocno pokręcona a my, w tym zamieszaniu, zapomnieliśmy podać jednej potrawy.
Tak więc nie mogę się doliczyć czy ilość potraw była parzysta czy nieparzysta?

W poniedziałek odwiedziliśmy córkę i jej rodzinę na świąteczny lunch.
Powinien być obiad, ale nasza wnuczka, tuż po północy wylatuje do Europy na narty więc trudno żeby było normalnie. 
Jedynie świąteczna świeca zachowała spokój...

Po luncho-obiedzie wyszliśmy do samochodu.
Padał deszcz - a więc jednak śmigus!

Na ulicy pustki z czego skorzystał Mikołaj na sąsiedniej posesji i niczym się nie krępując sikał cieniutkim strumykiem...


***

Friday, December 22, 2023

PreXmaski

 Świąteczny tydzień już dobiega końca.

Wyznam, że Boże Narodzenie mam zakodowane z dawnych lat czyli - okres Adwentu, cisza i skupienie. Okres przedświąteczny - polowanie na zakupy żywności, główna pozycja - karp.
Ubieranie choinki dopiero w Wigilię po zauważeniu pierwszej gwiazdy.
Święta w rodzinnym gronie, sporo śpiewania kolęd.
Karnawał zaczynał się w Sylwestra i bywało sporo zabaw,

Zaskoczenie przyszło w Kuwejcie - zatrzęsienie świątecznych prezentów i dekoracji. Na marginesie wspomnę, że ani niedziela ani święta, nie były tam oficjalnie dniami wolnymi od pracy.
Tam też zaznajomiłem się ze słowem Christmas, albo jeszcze lepiej - Xmas, co w słuszny sposób zaznaczało, że cała heca nie ma nic wspólnego z tradycją religijną.

Australia - Boże Narodzenie w lecie, najdłuższy dzień roku.

Od tej pory jakoś zobojętniałem na wydarzenia tego okresu, inwazja handlu razi mnie może trochę więcej niż w innych okresach.

Migawki uliczne...


Przystanek na Mikołajowe sanie.
Dobre:)
Wydaje mi się, że ponad 80% Australijczyków nigdy w życiu nie dotknęło śniegu.

Z bałwanami jeszcze lepiej/gorzej...


Plastikowe kukły smażą się w słońcu.

W środę odwiedziliśmy z żoną centrum spożywcze zdominowane przez Greków.
Wybór wędlin nawet mnie zadziwił.


Na szczęście wystarczy przej kilka kroków i zapomnieć o tym wszystkim.


Moich czytelników/czytelniczki przepraszam za kapryśne humory, dziękuję Wam za życzliwość a na okres Świąteczny życzę dużo radości i zdrowia.

Friday, December 15, 2023

Nieznana Twarz

 My mother is as close to me, and as hidden from me,  as my own face...
Moja matka jest mi tak bliska, i tak ukryta przede mną, jak moja własna twarz.

Spojrzałem w lustro - więc to jestem ja?
Który ja?

Koniec narcyzmu.

Wstępny cytat pochodzi z mojej ostatniej lektury - Unfinished Woman (Niedokończona Kobieta)...


Autorka - Robyn Davidson - Australijka, która zdobyła sławę dzięki swojej wyprawie z wielbłądami przez pustynie Australii do Oceanu Indyjskiego.

Niedokończona kobieta?
W tym momencie pora wspomnieć matkę Robyn, tę wymienioną we wstępnym cytacie.
Na pierwszych stronach książki Robyn wspomina jak to któregoś dnia coś ją naszło i zamiast ubrać się do szkoły w przepisowy mundurek, założyła tiulową sukienkę i złote pantofelki, które dostała od matki na jakąś imprezę.
- Chyba nie zamierzasz tak iść do szkoły - zauważyła matka.
- A właśnie zmierzam - odpowiedziała prowokacyjnie Robyn.
- Ale chyba pocałujesz mnie przed wyjściem?
- Nie - odpowiedziała Robyn ze złością i trzasnęła drzwiami.

Gdy za kilka godzin wróciła ze szkoły, zauważyła przed domem ambulans i sporo ludzi, weszła do środka - jej matka powiesiła się kilka godzin wcześniej

Szok, wyrzuty sumienia?
Nie.
Robyn w piękny sposób snuje refleksje na temat naszej pamięci, jej względności, zawodności.
Być może jest to jednak zasłona dymna, może instynktowna obrona przed krzywdą jaką nasza pamięć mogłaby nam wyrządzić?

Wydaje mi się, że odnosi się to również do dalszych stron książki.
Niezwykle burzliwe życie po opuszczeniu w wieku 18 lat rodzinnego domu.
Kilka lat egzystencji w najbardziej podejrzanych i niebezpiecznych miejscach w Sydney.
Odnosiłem wrażenie, że Robyn pisze nie o sobie lecz o jakiejś innej, zupełnie jej obojętnej osobie.

Ciekawiła mnie oczywiście relacja o związku z Salmanem Rushdie, wspominałem o tym zaledwie 2 miesiące temu - KLIK.
Robyn wspomina mimochodem, że podczas pobytu w Londynie, poznała mężczyznę, zakochała się w nim z wzajemnością i spędzili razem cudowne dwa lata.


Uważam to za słuszne i bardzo taktowne posunięcie.
Równie obojętnie wspomina swoją wędrówkę z wielbłądami.

Według mnie istotne jest wspomnienie z ostatnich miesięcy życia matki Robyn.
Cierpiała głęboką depresję, któregoś dnia wróciła z wizyty u psychologa.
Beznamiętnie relacjonowała: doktor powiedział mi - powinnaś być szczęśliwa, masz kochającego męża, cudowne dzieci, dom - powinnaś być szczęśliwa.

Niedokończona kobieta - nachodzi mnie nieco perwersyjna refleksja - dokończona kobieta - kobieta, która musi być być szczęśliwa.

P.S. W mediach roi się od wywiadów z Robyn, w kilku wspomniano tę wizytę u psychiatry. Mam nadzieję, że obecni psychologowie nie są takimi mizoginistami - komentuje dziennikarka.
Mogę zapewnić ją, że nie. 
Sporo lat temu byłem u psycholożki, powiedziała mi dokładnie to samo - czyli wszystkie płcie traktowane są obecnie jednakowo.

Monday, December 11, 2023

Koszty zmiany świata

 Tydzień temu relacjonowałem wrażenia z wizyty w National Gallery of Victoria, spotkanie z Agnieszką Piłat i z robotami.
Opublikowałem również angielską wersję tego wpisu i powiadomiłem o tym emailem panią Agnieszkę.
Ku mojemu zaskoczeniu szybko odpowiedziała.

W krótkim emailu napisała "show me one person in history who changed the world and was not hated" (pokaż mi jedną osobę w historii, która zmieniła świat i nie była nienawidzona)

Zastanowiłem się - czy pani Agnieszka myśli, że zmienia świat? Czy zmienia świat? Czy ktoś ją nienawidzi?
Ponieważ to są jej prywatne myśli to nie będę kontynuował tego wątku, natomiast - zmiany świata?

Co kwalifikuje się do rangi zmiany świata?
Czy zmienili go twórcy pisma, czy ci którzy wymyślili numer ZERO (0)?
Na pewno ci, którzy wymyślili pieniądze.
A może greccy myśliciele - Archimedes, Pitagoras, Euklides, Demokryt i wielu innych?
Na pewno Kopernik.
Jednak żaden z nich nie był nienawidzony.

Pani Agnieszka ma niewątpliwie na myśli obecne obawy i protesty związane ze sztuczną inteligencją.
Jednak w tym przypadku, według mnie, sytuacja jest odwrotna - sporo niepewności i obaw wynika z tego że nie wiemy kto za tym personalnie stoi natomiast na pewno zaangażowane są w to koncerny o bardzo podejrzanej moralności.

Relacjonowałem na tym blogu książkę Machines behaving badly - KLIK.
Wspomniałem w tamtym wpisie biologiczną naturę człowieka, to biologia powoduje że czujemy ból.
W tym momencie natrętnie przypomina mi się:
"Gdy Pan Bóg uczynił ziemię i niebo, nie było jeszcze żadnego krzewu polnego na ziemi, ani żadna trawa polna jeszcze nie wzeszła - bo Pan Bóg nie zsyłał deszczu na ziemię i nie było człowieka, który by uprawiał ziemię i rów kopał w ziemi aby w ten sposób nawadniać całą powierzchnię gleby wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia w skutek czego stał się człowiek istotą żywą." - Księga Rodzaju rozdz 2.

Wyznam wam w sekrecie, że w tym momencie nachodzi mnie szatańska myśl - to diabeł stworzył biologicznego człowieka!
Wyraźnie nawiązuje do tego historia o jabłku - biologiczna istota ma apetyt na jabłko.

I odwrotna strona medalu - z prochuś powstał, w proch się obrócisz
Oczywiście - na tym właśnie polega życie wieczne - takie proste.

Zaś glina, proch = silikon - budulec robotów.

Friday, December 8, 2023

Przedświąteczne dzwony

 Dzisiaj rano, w drodze na i z zakupów, słuchałem jak zwykle radia - ABC/Classic.
Niestety trudno uciec od Xmasu - nie grali jeszcze kolęd, ale wciąż wspominali, że zbliża się Christmas i starali się, czasami na siłę, powiązać z tym transmitowaną muzykę.

Dzisiejszy poranny program był wypełniony muzyką na perkusję - no tak - będzie jingle bells - pomyślałem.
W którymś momencie wspomnieli o hinduskim śpiewie perkusyjnym - nazywa się konnakol (konkretnie - கொன்னக்கோல்), ale w pierwszym momencie usłyszałem колокол czyli po rosyjsku - dzwon - stąd tytuł wpisu.

A potem usłyszałem "muzykę"...

W swojej zawodowej karierze miałem sporo kontaktów z Hindusami - już w mojej pierwszej pracy, 60 lat temu złapałem chałturę - tłumaczenie dla Hindusów, którzy kupili od Polski licencję na produkcję motocykli WFM. 
A potem, w Kuwejcie i Australii, w informatyce zatrudnionych jest wiele osób hinduskiego pochodzenia.
Zawsze uderzała mnie ich zdolność bardzo szybkiego mówienia - a tu jest kwintesencja tej sztuki.
Zgadzam się - bardzo pasuje do przedświątecznego pośpiechu a  na dodatek nawet mi się podoba.

Więcej o stylu Konnakol - TUTAJ.

Tuesday, December 5, 2023

Takie sobie śmieci

 Mieszkańcy naszej dzielnicy mogą dwa razy w roku zamówić darmową wywózkę "twardych" śmieci - hard rubbish collection.
Twarde śmieci to gałęzie drzew, materace, meble, artykuły gospodarstwa domowego (lodówki muszą mieć wyjęte drzwi) itp.

Koniec roku blisko więc i my postanowiliśmy skorzystać...

Śmieci muszą być wystawione do niedzielnego wieczoru, zostaną podebrane w nadchodzącym tygodniu.
Wtorek - zauważyłem, że ktoś sobie zabrał stolik z powyłamywanymi nogami a ktoś inny dołożył zepsutą piłę łańcuchową.
Taka sąsiedzka współpraca.

Kiedyś zbiórka odbywała się w wyznaczonych dniach - tego samego dnia w całej dzielnicy.
Wtedy przed większością domów leżały stosy nieprzydatnych przedmiotów, można było zauważyć samochody, które krążyły po ulicach, zatrzymywały się przy ciekawszych wysypiskach i szukały czegoś przydatnego.
Teraz to straciło sens, ale w niektórych dzielnicach nadal stosują taki system.

Kilka dni temu moją uwagę zwróciło wysypisko 3 domy od nas...


Rewolucja pałacowa - pomyślałem.

P.S. Środa - ktoś nam podrzucił kilka rolek dywanów jakieś dwie torby z niewiadomo czym. To znacznie przekracza objętość naszych własnych śmieci.
Zaczynam się martwić - jeśli wysypisko przekroczy objętościowo 3 m3 to zapłacimy za nadmiar. A co będzie jak nam czegoś nie przyjmą???


Post P.S. Dzisiaj (piątek) rano zabrali wszystko, moje i obce. Ogromna ulga :)

Sunday, December 3, 2023

Tutaj dziś mieszka pani Agnieszka

 Niezawodne Google powiadomiło mnie kilka dni temu, że w Melbourne pojawiła się pani Agnieszka Pilat z trójką robotów aby zademonstrować ich możliwości malarskie.

Jeśli  malarstwo to National Gallery of Victoria - NGV.
Zacząłem googlować:  NGV pila... - google podpowiedziało - NGV pilates.
Wystarczyło żeby rozproszyć moją uwagę, poszedłem tym tropem - rezultaty:
- klasa pilates (ćwiczenia gimnastyczne) na dachu galerii,
- Contrology - rzeżba deski z nogami i płetwą wykonującą ćwiczenia pilates (uwaga - takiej właśnie nazwy używał Joseph Pilates gdy wymyślał swoją technikę ćwiczeń.)
- Sen żony Piłata - grawerunek z 1874 r.

STOP!
Contrology - zapanowanie nad umysłem - piszę: Agnieszka Pilat NGV
Mam Ją!


Pani Agnieszka z robotami Basią i Bunny.

Dzisiaj, niedziela, można zobaczyć roboty w akcji i co ciekawsze, można posłuchać wywiadu z panią Agnieszką.

Godzina 3, samo centrum miasta, co za tłok, ruch, chaos, zamieszanie.
Przed stacją kolejową, na ziemi śpi beztrosko jakaś bezdomna.
Kilka kroków dalej i jestem w samym środku tego tłumu.
Wyznam, że to już było dla mnie trochę za dużo, do przejścia miałem może 150m ale już miałem dosyć.
Po drodze uspokajający przerywnik, most nad rzeką Yarra...



Przed galerią otuchy dodaje mi dłoń z kciukiem skierowanym w górę...



W środku galerii też spory ruch, wstęp bezpłatny, różne wystawy, w tym również dla dzieci.
Jakiś spokój wprowadziły dopiero rzeźby dwójki proletariuszy, w obiektywie zmieścił się tylko jeden..



Wywiad z panią Agnieszką odbędzie się w ogromnej sali, z przodu ustawiono kilka rzędów krzeseł, dalej przypadkowo ustawione krzesła, stołki, lada barowa, lekkie zamieszanie
Siadam w 2. rzędzie krzeseł, tuż przede mną siedzi szczupła blondynka, zauważam jeszcze żółte buty, te same co na zdjęciu na początku wpisu...


- Czy pani Agnieszka? - pytam.
Spore zaskoczenie, ale pani Agnieszka wita się ze mna sympatycznie, rozmawiamy chwilę po polsku, ale przerzucam się na angielski żeby nie separować się od otoczenia.
Już po chwili podchodzi do nas mocno utytułowana pani prowadząca wywiad, czas na scenę...


Tu niestety rozczarowanie.
Po pierwsze, w sali jest sporo hałasu, po drugie - rozmowa przez mikrofony, w sali ogromny pogłos, trudno mi to dosłyszeć i zrozumieć. Rozmowa jest tłumaczona na język migowy, myślę, że osoby głuche "usłyszały" więcej.
Po trzecie i najważniejsze, ta rozmowa nie ma dla mnie wiele sensu :(
Tutaj jakieś przybliżenie jej zawartości - KLIK.
Nie mam już szansy na rozmowę w panią Agnieszką idę więc zobaczyć roboty w akcji...


Roboty teraz nie malują tylko kręcą się po dwóch salkach połączonych przejściem ze schodkami. Z tego wnioskuję, że mają wzrok, ale chyba nie słyszą bo odzywam się do nich po polsku i angielsku i żadnego śladu reakcji.
Tu podzielę się więc pytaniami, które mnie nurtowały:
- na jakie czynności roboty są zaprogramowane a jakie wykonują same z siebie - jeśli w ogóle coś sama z siebie wykonują.
Konkretnie - włączamy robota i co?
Czy ono się w ogóle ruszy? Dlaczego?
Na jakiej zasadzie zmienia kierunek ruchu, kiwa głową, zatrzymuje się, przechodzi z sali do sali???
Maluje?
Pani Agnieszka podczas wywiadu wspomniała, że ludzkość powinna poważnie zastanowić się jakie chcemy mieć relacje z robotami, kto będzie arystokracją przyszłości, czy technologia dojrzeje do etapu stworzenia religii?
Tulę uszy po sobie i kieruję się do wyjścia.
Żegna mnie fontanna płomieni...

Informacja w Wikipedii - KLIK.
Informacja o wystawie - KLIK
Strona pani Agnieszki - KLIK.