Sunday, March 29, 2020

Niedzielne wspomnienie soboty

Po pierwsze MS Walk.
To impreza charytatywna organizowana przez MS Society, stowarzyszenie wsparcia osób cierpiących na stwardnienie rozsiane (multiple sclerosis).
MS Walk odbywa się co roku w pierwszą niedzielę czerwca.
W tym roku wypadła ona hmmm ... 31 maja.
Oczywiście zerejestrowałem się, to miał być mój 10. występ - pełna historia TUTAJ.
Zgodnie z przewidywaniem organizatorzy odwołali imprezę.

Wczoraj dostałem powiadomienie, że w ten weekend odbędzie się wirtulna wersja imprezy.
Każdy chętny może odbyć marsz/spacer/bieg w dogodnym miejscu i może podzielić się wrażeniami na stronach społecznościowych.
Pedanci mogą włączyć aplikacje, które zarejestrują ich trasę, wynik, ilość kroków i wiele innych istotnych parametrów.
Nie interesują mnie te wszystkie możliwości natomiast odkryłem możliwość upolowania dwóch ptaków jednym strzałem.

Nasza parafia oferuje pomoc osobom, ktore mają trudności w zakupach.


Złapałem więc paczkę tych ulotek i.w drogę.
Ze swoich wizyt charytatywnych ze Św Wincentym znam miejsca i osoby, o których wielu moim bogobojnym parafianom się nie śniło.
Właśnie w tamte strony się skierowałem.
Już po wykonaniu zadania sprawdziłem swoje osiągnięcie w google..
Przeszedłem około 2 km. Standardowy marsz wokół Albert Lake to 5 km.
Wyznam, że te sobotnie 2 km zmęczyło mnie ogromnie. Trzeba popracować nad formą.

Po drugie wirtualny koncert.
Realności dodawał mu fakt, że za wstęp trzeba było zapłacić prawdziwą gotówką, bitcoin nie przyjmowali. 
Bilety można było kupować tylko do chwili rozpoczęcia koncertu. Nie było szansy zobaczenia koncertu w innej porze.

Wykonawcy - zespół Latitude37 okrojony z trzech do dwóch osób - Laura Vaughan - wiola da gamba, Donald Nicholson - klawesyn. 




W programie utwory Marina Marais i Louis Couperina.
Przyznam się, że o tym pierwszym dotąd nie słyszałem. Z wikipedii dowiedziałem się, że był uznanym mistrzem kompozycji na wiolę - Wikipedia 
Próbka jego muzyki TUTAJ.

Wracam do koncertu.
Znana nam scena Atenaeum Theatre.
Wykonanie nie całkiem idealne.
Udany wieczór.

Saturday, March 28, 2020

Ekonomia po grecku

Myślę, że większość ludzi ma już po dziurki w nosie rozważań na tematy związane z wirusem więc dodam jeszcze jedno.

Dzisiaj rano w tv zaprezentowali coś oryginalnego.
Otóż wczoraj, w piątek, na końcu długiej kolejki klientów Centrelink-u czyli naszego ZUS-u ( to osoby, które w ostatnich dniach straciły pracę ), stanął bardzo zwyczajny pan, wyjął z torby grubą paczkę banknotów 100-dolarowych i zaczął wręczać osobom w kolejce.

Dzisiaj dowiedziałem się szczegółów.
Był to właściciel kawiarni, który w czwartek musiał zamknąć swój byznes.
W piątek obudził w stanie niepokoju, nie potrafi, nie może siedzieć bezczynnie.
Co praktycznego może zrobić?
Jedyne co mógł, to poszedł do banku, podjął ze swojego konta maksymalną kwotę, jaką można było podjąć - $10,000 i dalej jak w poprzednim paragrafie.

Cała telewizyjna relacja tutaj - KLIK.

Zadziwiła mnie jego elokwencja i swoboda przed kamerą. Według mnie dorównywał czołowym komentatorom ekonomicznym.
I do tego ta wypowiedź w 4min 27 s relacji.
W kraju obowiązuje izolacja a rząd szykuje pakiet stymulujący gospodarkę.
Toż to bez sensu - wszak stymulacja oznacza interakcję, ożywienie relacji, to jest zaprzeczenie izolacji.
W obecnej sytuacji ludzi potrzebują spraw najprostszych - dachu nad głową, ciepła i pożywienia.
To praktycznie oznacza - gwarancje pozostania w wynajmowanym mieszkaniu, gwarancję ciągłości dostaw elektryczności, gazu i wody, pomoc finansowa na wyżywienie się.

A co to ma wspólnego z Grecją?
Dobroczyńca pytany o motywację powiedział - wiele lat temu przybyłem do Australii z Grecji. Jako 6-letnie, głodne i przestraszone dziecko. Wszystko co osiągnąłem zawdzięczam temu krajowi. W obecnej sytuacji to jest jedyne co mogłem zrobić.

Thursday, March 26, 2020

Women's power

Cala egzystencja podporządkowana globalnej walce z Covid-19.
Spraw tak wiele i tyle w nich sprzeczności, że dzisiaj tylko dwie obserwacje.

Pierwsza - tytułowa.
Otóż nasz rząd i krótko ostrzyżony premier słusznie zauważyli, że zawodem szczególnie narażonym na zarażenie są pracownicy zakładów kosmetycznych.
Wprowadzili więc ograniczenie czasu zabiegu w takim zakładzie do 30 minut.
Natychmiast rozpętało się piekło.
W dzienniku tv i dookoła wypowiadało się wiele zainteresowanych, wszystkie były ogromnie oburzone, uznały to ograniczenie za drwinę graniczacą z torturą.
Nic dziwnego że już kilka godzin później ograniczenie wycofano - KLIK.

Druga - żartobliwa.
Zawieszono działalność restauracji i wszelkich lokali oferujacych posiłek/napój przy stoliku.
W dzienniku tv, pan komentujacy sprawy ekonomiczno gospodarcze zaprezentował jak zwykle wiele wykresów, wszystkie wskazuja spadek.
Najbardziej dramatyczny spadek - rezerwacji stolików w restauracjach - do zera.
- Następny etap - powiedział prezenter - to spadek poniżej zera.
Negatywne rezerwacje? Co to znaczy?
- Znaczy, że personel restauracji zaprosi się na obiad do ciebie.

Trzecia obserwacja - niezapowiedziana.
Jeden z komentatorów ekonomicznych zauważył, że jak tak dalej pójdzie, to rząd może być zmuszony sięgnąć do kieszeni ludzi zamożnych.

Coś podobnego!
Wspomnę, że kiedyś spisałem 40 lat swojego życia w PRL i zatytułowałem to  - Dziecko Komuny.
Czyżby czekała mnie druga młodość?

Tuesday, March 24, 2020

Życie w cieniu wirusa

Codziennie dowiadujemy się o nowych obostrzeniach, na razie sytuacja jest dobra, ale jeszcze nie beznadziejna.

Ta dobra strona, to wolność poruszania się.
Odwiedziłem supermarket Woolworths. Stoiska z jarzynami, owocami, nabiałem - palce lizać.
No, w przypadku jajek, może tylko kciuk.
Personel bardzo sympatyczny.

Nasz kościół parafialny.


Wprowadzili "live streaming" codziennej porannej mszy.
Przed chwilą dostałem wiadomość, że od jutra będzie codzienne, godzinne, wystawienie monstrancji w namiocie na kościelnym parkingu. Parafianie mają pozostać w samochodach i wyłączyć silniki.

Nasi potrzebujący (Society of St Vincent de Paul).
Nie wolno nam odwiedzać ludzi w domach.
Dzisiaj były trzy wezwania.
Przedyskutowałem z klientami telefonicznie ich potrzeby i razem z partnerem podjechaliśmy pod ich domy i przekazaliśmy vouchery w drzwiach.

Nasze potrzeby.
Potrzeby materialne zaspokojone.
Muzyka -
Melbourne Symphony Orchestra (MSO) wprowadziła "streaming" swoich koncertów - KLIK.
Inna ciekawa inicjatywa to Melbourne Digital Concert Hall - KLIK.
W tym przypadku chętni muszą kupić bilety po $20, nie ma zniżek dla seniorów, i za to dostaną kod do "live streaming" wybranego koncertu.
Ciekawe, spróbujemy z tę sobotę.

Migawka z pory lunchu.


Nasza córka przeniosła się z rodziną na farmę.
Na razie dostarczyła nam rydze.
Okazały się gustownym dodatkiem do mojej typowej sałaty z awokado i czosnkiem.

Dodatkowym, antywiruswym, elementem była wódka.
Moja, zasadnicza, żona zażyczyła sobie Absolut.
Ja, typowy sobiepan, nalałem sobie wódki Sobieski.

Na zdrowie.

Sunday, March 22, 2020

Niedzielne celebrowanie

... na internecie.

Diecezja katolicka Melbourne zawiesiła publiczne odprawianie mszy.

Nasza parafia uaktywniła swoją stronę internetową i dzisiejszą mszę można było oglądać "real time".
Zapaliliśmy więc świeczkę i uczestniczyliśmy.

Msza była taka jak zawsze natomiast brak parafian dookoła robił mi dużą różnicę.
Prawdopodobnie świadczy to o moim przyziemnym charakterze.
Zgadza się.

W związku z brakiem wiernych na mszy odpadło mi coponiedziałkowe zadanie - liczenie pieniędzy zebranych na tacę.
Oczywiście istnieje możliwość "dawania na tacę" kartą kredytową, przelewem bankowym itp.
Jednak mimo to co poniedziałek wpłacaliśmy do banku około A$2,000 gotówką.
Mam nadzieję, że parafianie zdołają się przestawić na nową technologię.

W tym zamieszaniu ostała się moja domena - świeczniki wotywne.
Spodziewam się wzrostu przepału gdyż wprawdzie nie ma mszy z udziałem wiernych, ale kościół pozostaje otwarty cały dzień.
Zajrzałem tam wczoraj. Monstrancja na ołtarzu, 4 do 6 osób w ławkach, świeczki się palą.

Aktualizaja - poniedziałek - rząd zarządził zamknięcie wszystkich imrez i zgromadzeń publicznych, w tym równiez kościołów. A zatem jutro będzie ostatnie czyszczenie przed dłuższą przerwą.

P.S. Zajrzałem przed chwilą na stronę z mszą. Licznik wskazywal 844 wizyty.

Thursday, March 19, 2020

Jeśli czwartek

... to odbieramy dzieci ze szkoły a przy okazji sprawdzam stan czystości noclegowiska bezdomnych.
Tydzień temu zgłosiłem do rady dzielnicowej gotowość uczestnictwa w czyszczeniu.
To pomogło. Dostałem powiadomienie email, że zorganizowali ekipę czyszczącą, mnie do niej nie włączyli, i że zabierają się do działania.
Wczoraj dostałem telefon - sprzątnęli, jeszcze tylko usuną supermarketowy trolley .
Dzisiaj wyglądało to tak -


Jak widać materac zostawili i nawet ułożyli na nim poduszkę. 
Te ciemne plamy w dole, na prawo od materaca, to już ślady funkcji fizjologicznych lokatora. Chyba czuje się w tym miescu bezpiecznie gdyż pozostawił tu sporo dobytku.


Skoro już jestem przy tym temacie, to wspomnę o zaleceniach "mojego" Stowarzyszenia św Wincentego a Paulo.
W związku z atakiem wirusa mamy się nie spotykać z osobami proszącymi o pomoc. Cała rozmowa ma być przeprowadzona telefonicznie a pomoc (vouchery na żywność i do naszych sklepów) mają być podane w kopercie w drzwiach.

W tym samym temacie, ale na innym froncie -
W supermarketach wprowadzono godzinę zakupu dla seniorów i osób niepełnosprawnych.
Od 7 do 8, czyli zaraz po wyłożeniu na półki świeżych dostaw, wstęp do sklepu mają tylko osoby należące do powyższych kategorii.

W PRL nazywało się to - szoruj babciu do kolejki - KLIK.

Wednesday, March 18, 2020

Nieudana ucieczka

Dzisiaj dwójka najmłodszych wnucząt miała dzień wolny od szkoły więc mobilizacja babci i dziadka.
Coś się zgadało o grzybach więc zawiozłem ich do pobliskiego niewielkiego parku.



Kanie.
To tylko dwa drobne zdjęcia. Grzyby były za każdym zakrętem. Od ponad tygodnia mamy piękną, ale suchą pogodę więc grzyby też wyschły i większość nie nadawała ssie do spożycia.
Nie muszę chyba wspominać, że jeszcze nie spotkałem w Melbourne człowieka który zbierałby grzyby w lokalnych parkach a więc tych nadających się do spożycia było również o dużo za dużo.
Wziąłem trochę, za parę dni ma byc deszcz to zajrzę znowu.

Zaś między grzybami były tajemnicze jeziorka.



A między jeziorkami Gracie odkryła, no właśnie, co ona odkryła?




Po chwili dyskusji zgodziliśmy się, że są to przyrządy nawigacyjne zaczarowanego parku.

Na dodatek Gracie znalazła ścinek pnia drzewa, do którego Ambroży włożył wskazówkę i mieliśmy na początek zegar słoneczny.


Pora wracać do domu.
Gracie położyła zegar słoneczny na przednim siedzeniu samochodu


Ruszyliśmy i przez chwilę pomyślałem - a może zdać się na ten zegar słoneczny i pojechać tam dokąd nas poprowadzi.

Drugą opcja była jazda do domu gdzie czekała na nas zupa pomidorowa z makaronem babcinej roboty.
Nieopatrznie powiedziałem o tym dzieciom.
Rezultat wiadomy.

Jeszcze rzut oka na część naszego plonu i wracamy do codziennej rutyny.



Sunday, March 15, 2020

Niedzielne virowanie

Dzisiejsze czytanie, Ewangelia wg św Jana.

Niestety większość jego Ewangelii jest dla mnie zbyt mglista żeby cokolwiek dyskutować czy rozważać.
Wracam więc do rzeczywistości.

Wyznam, że temat wirusów jest dla mnie równie nienadający się do dyskusji. Według mnie wszystko zależy od aktualnych decyzji władz a te decyzje będą arbitralne. Więc o czym gadać?

Sprawozdanie z sytuacji bieżącej?
Mieszkam w Australii, ale chyba mam tu bardzo niewielu czytelników zaś czytelnicy z innych krajów nie mają żadnych powodów żeby szczególnie interesowac się decyzjami australijskich władz więc wspomnę tylko, że na razie nie ma żadnych drakońskich decyzji.

Dla nas najistotniejsze jest, że póki co szkoły funkcjonują. Spodobała mi się argumentacja - jeśli zamkniemy szkoły to wielu członków personelu medycznego będzie musiało przestać przychodzić do pracy a to, w rezultacie, jest większym zagrożeniem dla stanu zdrowia obywateli niż groźba przypadków choroby w szkole.

Na innym froncie walki, moim prywatnym - ze śmietniskiem w pobliżu szkoły dzieci.
Wspominałem, że zgłosiłem do rady dzielnicowej gotowość udziału w akcji porządkowej. To ich wyraźnie przestraszyło. dostałem podpisany imieniem i nazwiskiem email, w którym autorka powiadamia, że już organizuje ekipę czyszczącą i w ciągu kilku dni oczyszczą a potem będą regularnie sprawdzać.
No, najpierw ja ich sprawdzę.

A na marginesie... to już nie pierwszy raz zdarza się, że gdy zgłaszam chęć przyłączenia się do jakiegoś projektu, otrzymuję informację, że bardzo dziękują, ale wzięli się tak ostro do roboty, że już nie jestem potrzebny.
Nie mogę się zdecydować, czy to świadczy o mojej nieprzydatności czy skuteczności.

I tak przevirowałem niedzielę.

P.S. Dziwi mnie bardzo mała ilość informacji o rozwoju sytuacji wirusowej w Chinach.
Przecież oni są ponad 2 miesiące do przodu, dobiegają sygnały, że są pierwszym krajem, w którym sytuacja się poprawia.
Więc dlaczego nie przyglądamy się liderom?

Thursday, March 12, 2020

Nadzieja w dzieciach

Dzisiaj czwartek - dzień spotkania z wnukami.
Najpierw odbiór ze szkoły.
Australia dość beztrosko traktuje epidemię wirusów.
Mamy więcej zarażeń niz Polska, chyba 2 przypadki śmiertelne, a nie zamyka się szkół, nie odwołuje imprez publicznych itp.
Mam nadzieję, że nie trzeba będzie tego zmieniać.

W szkole wnucząt było jak zwykle gwarnie i chaotycznie. Funkcjonowały czwartkowe stoiska z żywnością. Większość wyprodukowana w domach rodziców. Poważna grupa producentów to kobiety z Etiopii i Sudanu.

Oczywiście nie omieszkałem sprawdzić zabałaganionego miejsca na pobliskim parkingu - KLIK.
Sytuacja bez zmian. Wysłałem kolejne powiadomienie do rady dzielnicowej deklarując gotowość czynnego włączenia się do sprzątania.
Ponieważ sprawa jest rozwojowa to sygnalizuję ją na moim anglojęzycznym blogu - KLIK.

Ale nie o tym miałem pisać.
Jak zwykle w czwartek, nasz wnuk Ambroży po krótkim odpoczynku w domu, jedzie na trening koszykówki.
Dzisiaj towarzyszył mu kolega z klasy.
O czym rozmawiali dwaj trzecioklasiści?
O epoce lodowcowej, o tym które zwierzęta wyginęły w tym okresie, które przetrwały. Jak przetrwały.
Łza się w oku kręci - toż identyczne rozmowy prowadziłem ze swoimi kolegami 70 lat temu.

Zaczął się trening.
W którymś momencie na salę weszła bardzo zadbana pani z córką. Zapewne jej syn uczetniczył w treningu. Pani zapatrzyła się w ekran smartfona. Jej córka rozglądała się bezradnie po sali.
Znam tę dziewczynkę, 2 tygodnie temu była ze mną na treningu nasza wnuczka i dziewczynki bawiły się ze mną piłką. Na marginesie wyznam, że omal nie wyzionąłem ducha podczas tej zabawy.

Dziewczynka przytuliła się do matki, a ta przygarnęła ją i zaczęła głaskać w okolicach ucha nie odrywając wzroku od smartfonu.
Zrezygnowane dziecko położyło się na podłodze i próbowało bezskutecznie zasnąć.
I wtedy zauważyło mnie.

Dziewczynka poderwała się na równe nogi i wybiegła na korytarz.
Wiedziałem o co chodzi - spodziewała się, że tam jest nasza wnuczka.
Po chwili wróciła zasmucona, spojrzała na mnie pytająco, a może z wyrzutem?
Wziąłem piłkę i wskazałem na nią pytająco - czy chcesz się pobawić?
Twarz dziewczynki rozjaśniła się.
Spytałem więc matki, ta wyraziła zgodę i następne pół godziny spędziliśmy na zabawie. Nauczony doświadczeniem starałem się zbytnio nie nadwerężyć, ale dziecko i tak było zadowolone.

Czyli przez te 70 lat dzieci się nie zmieniły.
Reszta jest milczeniem.


Wednesday, March 11, 2020

Urodziny wielkiego B

Miesiąc temu wspominałem urodziny Luigi Boccheriniego, ale ten rok upływa zdecydowanie pod znakiem urodzin (250) Ludwiga van Beethovena.

Okazja jest tak przytłaczająca, że nie będę tu pisał o okazji, tylko o tym przytłaczaniu.

Moje radio, ABC FM, od pierwszego dnia roku narzuciło ostre tempo. W porywach osiągali czasem chyba ponad 6 godzin muzyki jubitata dziennie.
Co gorsza potrafili powtórzyć ten sam utwór, najczęściej był to któryś koncert fortepianowy, kilka razy w jednym tygodniu.

Zauważam pewną metodę w tym szaleństwie.
Były koncerty fortepianowe, potem dominowały symfonie, teraz pojawiają się utwory nieokreślonej kategorii, n.p. dzisiaj Uwertura koncertowa Egmont - KLIK.

Mam nadzieję, że wkrótce przyjdzie pora na utwory kameralne - sonaty, tria, kwartety.

Jak dotąd byliśmy na jednym Beethovenowskim koncercie. Wykonawca - Corpus Medicorum - orkiestra symfoniczna złożona z profesjonalistów medycznych.
Zatem amatorzy, ale na całkiem dobrym poziomie.
Tacy jakich lubię słuchać gdyż z jednej strony prezentują na tyle dobry standard, że słuchanie ich sprawia przyjemność, z drugiej - zawsze zgotują jakąś niespodziankę.

Tym razem w programie mieli IV Koncert Fortepianowy i V Symfonię.
IV koncert fortepianowy. Jakoś tak się złożyło, że w młodych latach słuchałem tego koncertu dość często, również  w Filharmonii Warszawskiej, natomiast V Koncert usłyszałem znacznie później.
Zrobił na mnie ogromne wrażenie, zgodzę się z opinią, że jest to najlepszy koncert fortepianowy, ale jednak stary sentyment trwa - wolę Czwarty.

Koncertowe niespodzianki medycznych muzyków?
W koncercie fortepianowym niespodziankę sprawił według mnie pianista, świetny pianista - Stefan Cassomenos. W którymś momencie zagrał zbyt szybko i orkiestra pozostała nieco z tyłu. Sympatyczne były ich wspólne starania aby wyrównać tempo.
Niespodzianka w V Symfonii... to ta symfonia rozpoczynająca się głośnym Bum-Bum-Bum-Bum - KLIK.
Proszę posłuchać od 23:10. Tam orkiestra gra  dość cicho i tajemniczo. Otóż Corpus Medicorum, oni też tak zagrali, ale tak jakoś po urwisowsku, jakby skradali się na palcach i chcieli kogoś czymś zaskoczyć.
Ech, co tu pisać, było, minęło.

Nie mogę się powstrzymać i nie wspomnieć IX Symfonii.
Bardzo jej nie lubię.
A już najbardziej Ody do Radości.
Idea powszechnego braterstwa ludzi wydaje mi się nienaturalna.
Nie będę tu rozszerzał tego tematu, wspomne tylko, że nieodłącznie kojarzy mi się z powiedzeniem dobrego wojaka Szwejka:

Gdyby wszyscy ludzie życzyli sobie nawzajem dobrze, toby sobie niedługo łby pourywali

Sunday, March 8, 2020

Niedzielne świętowanie - Święto Kobiet

Dzisiejsze czytania liturgiczne nieco mnie przytłaczają, skierowałem więc uwagę na muzykę.
W dzisiejszym dniu jest to muzyka rodzaju żeńskiego i to nie chodzi jedynie o gramatykę, ale przede wszystkim o twórczość.

"Moje" radio, ABC FM, już od czterech dni nadaje głównie, a może wyłącznie, muzykę skomponowaną przez kobiety.
Ja nie będę tak skrupulatny, bardziej gruntowny wpis w tym klimacie napisałem rok temu - TUTAJ..

Dzisiaj najbardziej odpowiadała mi kompozycja Rain Puzzle australijskiej kompozytorki Eleny Katz-Czerin. TUTAJ wykonana dzisiaj w studio radia ABC, w towarzystwie Tamary-Anny Cislowskiej.

Thursday, March 5, 2020

Syf i malaria

Co czwartek odbieramy wnuczęta ze szkoły.

Już 3 tygodnie temu, tuz pod szkołą, 20m od wejścia do kancelarii, zobaczyliśmy taki widok...




To jest teren parkingu należącego do kilku okolicznych firm. Wprawdzie wszystkie miejsca są zarezerwowane dla praconików firm, ale z parkingu korzysta kilku rodziców odbierających dzieci ze szkoły. Jedno z rodziców zostaje w samochodzie, a drugie przyprowadza dziecko.
Tak samo robimy my.

Ku mojemu zaskoczeniu, taki sam stan zastałem w następnym tygodniu.
I w pozanastępnym, czyli tydzień temu.

Czyżby nikt nie zauważył, nikt nie zgłosił do urzędu miejskiego, którego siedziba jest około 80m. od tego miejsca?
Pomyślałem, że może wszyscy pomyśleli tak jak ja i natychmiast po dostarczeniu dzieci do domu, zgłosiłem sprawę do urzędu miejskiego z kopią do kierownictwa szkoły. Załączyłem powyższe zdjęcia.
Kierownik szkoły zadzwonił do mnie następnego dnia z podziękowaniem. Powiedział, że zgłasza sprawę regularnie do kilku instytucji, również do policji gdyż podobno jest to miejsce odwiedzane regularnie przez osoby uzależnione od narkotyków.
Urząd miejski potwierdził otrzymanie mojego zgłoszenia.

Dzisiaj zastałem taki widok.



Po powrocie do domu znalazłem email od urzędu miejskiego.
Odpowiedzieli, że... lepiej skopiuję odpowiedź:

Council is aware that people have been sleeping rough at this site and we have been working closely with our local homelessness outreach service to engage with people at the site.
Whilst we have no current plans to move on any of the people at the site, we will continue to clean and check it on a regular basis. -- pogrubienie moje.
 As the photos you have provided show a fair amount of food scraps present, we will aim to organise another clean of the site in the coming days.
 You may be aware that there is a critical shortage of affordable housing across Australia, in particular in the inner suburbs of our major cities. In Yarra there are no private rental properties that a person on a Centrelink income can afford, and there are very few alternatives for people sleeping rough....

Czyszczą regularnie???
Toż ten sam bochenek chleba leży tu od 3 tygodni.

Postarają się zorganizować inne, czyste, miejsce dla bezdomnych?


Odjęło mi mowę.

Tuesday, March 3, 2020

Jesień

W niedzielę, 1 marca, australijscy użytkownicy Google zostali powitani sezonowym pozdrowieniem.

U nas pory roku zaczynają się pierwszego dnia odpowiedniego miesiąca.
Uważam to za politycznie poprawne rozwiązanie.

Wiązanie pór roku z jakimiś astronomicznymi zjawiskami dyskryminuje ludzi ze względu na poziom wykształcenia i tradycje.
Biurokratyczne zarządzenia są neutralne.

Dzisiaj pierwszy wtorek marca.
Dla mnie jest to Super Tuesday - dzień liczenia osób jadących na rowerach do pracy.
Robię to już od wielu lat.

Jako weteran tej akcji mam pierwszeństwo wyboru miejsca.
A więc - niezbyt daleko od domu i niezbyt ruchliwe skrzyżowanie.

W tym roku wybrałem jednak bardziej ruchliwe miejsce, w sąsiedztwie przebudowanej stacji kolejowej. Przedtem było to jednopoziomowe skrzyżowanie ze szlabanami a więc tworzyły się długie korki.

Teraz...



Rowerzyści też mają dobre warunki


Dla mnie nieco frustrujący był brak rowerzystów na przydzielonych im pasach.

Po kilku minutach zapoznałem się lepiej z otoczeniem i zrozumiałem przyczynę.

Zamiast jechać na pasach, czekać na światłach w sąsiedztwie samochodów, robią sobie skrót i przejeżdżają pod kolejowym mostem.

Roi się tam od pieszych, są oczywiście znaki nakazujące zsiąść z roweru


Ale rowerzyści uwielbiają wolność.
Nikt nie zsiadł.
Podczas mojego 2-godzinnego dyżuru było tylko jedno zderzenie. Na szczęście zderzył się równy z równym. Nikomu nic się nie stało i pojechali dalej.


Poza tym był to bardzo spokojny czas.
Dyżur umilało mi sąsiedztwo pięknej, soczystej trawy.


Kilkakrotnie tego lata wspominałem, że Melbourne uniknęło klęsk suszy i pożarów.

Sunday, March 1, 2020

Niedzielne czytanie - bezgrzeszne zło

Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą.
A zasadziwszy ogród w Edenie na wschodzie, Pan Bóg umieścił tam człowieka, którego ulepił. Na rozkaz Pana Boga wyrosły z  gleby wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące oraz drzewo życia w środku tego ogrodu i drzewo poznania dobra i zła.
A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty: «Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?»
Niewiasta odpowiedziała wężowi: «Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli».
Wtedy rzekł wąż do niewiasty: «Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło».
Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią, a on zjadł. A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i  zrobili sobie przepaski.
Księga Rodzaju 2, 7-9; 3, 1-7
Dla mnie to bardzo inspirujący do rozmyślań fragment Biblii.
Poznanie (rozróżnienie) dobra i zła.
Skłania do wniosku, że Adam i Ewa przed spożyciem zakazanego owocu nie różnili się od zwierząt.

Rozglądam się po otaczającym mnie świecie.
Czy ludzie rozróżniają dobro i zło?
Na pewno tak. Jeśli komuś dzieje się krzywda, to jest to zło.
Ale nie stoi już za tym żaden autorytet o wymiarze boskim.
Właściwie, to nie stoi żaden autorytet.
Najczęściej pozostaje tylko empatia.
Pomijam przepisy prawne gdyż rozważam moralną stronę zagadnienia.

Ale spórzmy trochę dalej - zło na wielką skalę - głód, nieludzki wyzysk, wojny.
Weźmy najbliższy przykład - wojna w Syrii.
Czy na jakimś etapie ktoś popełnił grzech?
Mnie jest nawet trudno rozpoznać czy ktoś zrobił coś złego. Na pewno macza w tym palce sporo instytucji, które mają na oku tylko własne interesy, ale jednak u podstaw leży chyba błąd w ocenie sytuacji i przewidywaniu skutków.
Rezultatem jest jednak ZŁO.

Wspomniałem o zmniejszeniu roli, zaniku, boskiego autorytetu.
Czy w tej sytuacji Bóg jeszcze interesuje się tym światem, na który praktycznie nie ma już żadnego wpływu?