Thursday, November 30, 2017

Twarożkowa ekonomia

Regularnie kupujemy twarożek. ten po lewej, normalny. Najnowsza cena $5.30 za 500 g.


Zastanowiło mnie, że ten twarożek obok, po lewej, ten taki blady, kosztuje tylko $2.90. Blady, bo niskotłuszczowy.
Twarożek normalny zawiera 5.4% tłuszczu czyli w 500 gramach będzie go 27 gramów.  Czyli wychodzi, że za nieusuniętą z naturalnego produktu łyżeczkę tłuszczu płacimy $2.40. To znaczy ponad $100 za kilogram.

Tuesday, November 28, 2017

Jeden kandydat, jeden okręg, jeden naród.

Właśnie zakończyły się wybory stanowe w stanie Queensland - KLIK.
Wspominam o tym z dwóch powodów.

Pierwszy - w Australii mamy jednoosobowe okręgi wyborcze. Pamiętam jak podczas ostatnich wyborów parlamentarnych w Polsce było sporo dyskusji na ten temat.
Wyniki stanowych wyborów rzucają nieco światła, a może cienia, na ten temat.

Z przedwyborczych badań opinii publicznej wynikało, że dwie główne partie - Partia Pracy (Labor) i koalicja partii liberalnej i narodowej mogą liczyć na podobne poparcie - około 40%, a trzecią siłą będzie partia One Nation - KLIK - 20% poparcia.
Dziennikarze pytali przedstawiecieli obu głównych partii - czy w przypadku nieuzyskania bezwzględnej większości wejdziecie w koalicję z One Nation? Obie partie odpowiedziały zdecydowanie - NIE.

Wyniki wyborów zgadzają się z przedwyborczymi sondażami. One Nation uzyskała około 20% głosów i... jakimś cudem wprowadziła do parlamentu JEDNEGO posła. Cudem, bo jeszcze wczoraj zapowiadało się, że nie wprowadzi ani jednego.

20% poparcia i tylko jeden poseł? Jak to możliwe? No cóż - to są jednoosobowe okręgi wyborcze. Kandydaci One Nation plasowali się regularnie na 3. pozycji w swoich okręgach i koniec zabawy.
Polecam to pod rozwagę entuzjastom JOW-ów.

Drugi powód. Przywódcą Partii Pracy w stanie Queensland jest pani Annastacja Palaszczuk - KLIK.
Nazwisko brzmi mi nieco po ukraińsku jednak wikipedia wspomina o polskim rodowodzie.
Ojciec pani Annastacji - Heinrich Palaszczuk - urodził się w 1947 roku w Niemczech, jego rodzice byli Polakami - Hipolit Palaszczuk i Ludwika Boba. Matka pani Annastacji to Australijka pochodzenia niemieckiego.

Przed wyborami dziennikarz spytał przywódców obu głównych partii czy mogą powiedzieć coś sympatycznego swoim przeciwniku.
Pani Palaszczuk powiedziała: ma miłą rodzinę.
Przywódca partii liberalnej powiedział: spróbuj przeliterować jej nazwisko.
Partii One Nation nie pytali, ale wydaje mi się, że Liberał ma kwalifikacje aby się do tej partii zapisać.

P.S. W pierwotnej wersji tego wpisu umieściłem link do podsumowania wyborów na stronie internetowej jakiejś gazety. Gdy kliknąłem w ten link przed chwilą, pokazała się strona do zamówienia prenumeraty, o wyborach ani słowa. Być może system jest na tyle sprytny, że gdy rozpozna, że czytelnik jest spoza Australii, to wyświetli inną stronę - na przykład ofertę prenumeraty Gazety Wyborczej.
Na razie zmieniłem skierowałem link do artykułu naszej państwowej telewizji.
Jakże kurczy się ten nieskomercjalizowany świat.

Sunday, November 26, 2017

Niedzielne czytanie - apel świąteczny

Do Świąt już tylko 4 tygodnie. Podczas wizytacji charytatywnych osoby proszące nas o pomoc przypominają - umieśćcie nas na liście na paczki świąteczne.

Właśnie dzisiaj wzywamy naszych dobrych parafian na pomoc.
Podsuwamy im dwie tace - pierwsza do dawania - datki pieniężne.
Druga do brania - są tam karteczki, na każdej nazwa i cena produktu żywnościowego z supermarketu. Szczęśliwiec, który wziął taką karteczkę ma za zadanie kupić wylosowany towar i dostarczyć do kościoła przed Świętami - wyniki zeszłorocznej akcji prezentowałem tutaj - KLIK.

Miałem przyjemność odczytać nasz apel na jednej z dzisiejszych mszy.
Jutro zaczyna się Adwent - powiedziałem (z głowy). Czas oczekiwania. W domyśle - radosnego. Jednak dla wielu osób w naszej parafii jest to oczekiwanie nerwowe - czy będę w stanie urządzić przyzwoity, rodzinny, świąteczny obiad?
Na zapas zapewniliśmy wiele osób, że tak, będą w stanie. Teraz nasza obietnica waha się na szali, znaczy na tacy, z karteczkami.

Sporo osób wzięło po kilka karteczek.

Friday, November 24, 2017

Pisane rano

Wczoraj - czwartek - byłem na ostatnim w tym roku koncercie z serii Mostly Mozart. Koncerty odbywają się o 11 rano więc 99% publiczności to "seniorzy". Dodatkową atrakcją koncertu jest kawa i ciastko. Kto wie czy nie jest to główna atrakcja gdyż te ciastka znikają coraz wcześniej. Na koncert dotarliśmy ponad pół godziny przed rozpoczęciem a po ciastkach nie pozostało już nawet okruszka.
Może to i lepiej bo dzięki temu inne zmysły były bardziej wyostrzone, a warto było.

Mozartowska część koncertu to trio fortepianowe - KV. 496. Prowadzący koncert zauważył, że słuchając tego utworu można sobie wyobrazić, że Mozart wstał rano, w dobrym humorze i po śniadaniu, za jednym posiedzeniem, napisał ten utwór.

Proszę posłuchać -  KLIK - rzeczywiście, nie sposób sobie wyobrazić, że to mógłby być rezultat długiej, starannej, przemyślanej pracy.

Muszę wyznać, że głównym motywem do napisania powyższego było wstawienie tego linku do youtube. Teraz mogę po śniadaniu, kliknąć i posłuchać. Trudno sobie wyobrazić żebym potem miał ochotę na jakąś staranną i przemyślaną pracę.

Sunday, November 19, 2017

Niedzielne czytanie - słowo

"...oczywiście wiesz dużo o hinduiźmie, Mniej więcej panie, mniej więcej, Dlaczego tak mówisz, Ponieważ to tylko słowa i tylko słowa, i poza słowami nie ma w tym niczego,Czy ganesz to słowo, zapytał dowódca, Tak, słowo, które, jak wszystkie inne, może być tylko wytłumaczone przy pomocy większej ilości słów, ale powieważ słowa, których używamy, skutecznie lub nie, do wytłumaczenia innych słów, mogą wymagać wytłumaczenia, nasza rozmowa prowadzi do nikąd, prawda i fałsz będą się przeplatać, jak jakiś rodzaj klątwy, i nigdy się nie dowiemy co było prawdą a co nie, Powiedz mi o ganeszu, Ganesz jest synem sziwy i parwati, która jest również znana jako durga lub kali, bogini z setką rąk, Gdyby miała setkę nóg możnaby ją nazwać stonogą, zauważył jeden z ludzi ze stłumionym śmiechem, jakby żałując słów, które właśnie wyszły z jego ust. Mahout (poganiacz słoni) zignorował uwagę i ciągnął dalej, Możnaby powiedzieć, że to dokładnie to co przydarzyło się waszej dziewicy, ganesh został poczęty przez swoją matkę parwati, samą, bez udziału jej mężą , sziwy, który, będąc wieczny, nie czuł potrzeby posiadania potomstwa..."

José Saramago - The Elephant's Journey.

Jak José Saramago pisze widać powyżej, ma swój własny system budowy zdań, To samo dotyczy prowadzenia wątku myślowego, choć ten dostosowany jest do fabuły i w przypadku cytowanej powyżej książki jest równie powikłany jak wędrówka słonia przez bezdroża Portugalii, Dezorientuje to nieco na początku czytania, potem bawi, jeszcze nie dotarłem do końca opowieści  więc nie wiem czy nie przerodzi się to w znużenie, Druga cecha twórczości Saramago, to jego wrogość do religii, którą manifestuje w kążdej mozliwej sytuacji, a może nawet częściej, Częściej niżby należało, dodam od siebie, gdyż czasami analogie sa dość naciągane, a czasem teksty biblijne są nieco przekręcone, Nie wiem czy to skuteczne, czy nie, nie wiem zresztą jaki skutek autor chciał osiągnąć, W moim przypadku osiągnął, to że czytam jego książki z podejrzliwym uśmiechem.


Więcej o książce TUTAJ.

Thursday, November 16, 2017

YES

Wczoraj podano do wiadomości wyniki ankiety na temat małżeństwa osób jednej płci.
Zgodnie z przewidywaniami większość (61.6%) poparła.

Szczegóły TUTAJ.

To nie było referendum tylko ankieta, koszt $120 mln., w związku z czym jej wynik do niczego nie zobowiązuje, ale otwiera drogę dla parlamentarzystów, aby złożyc projekt ustawy.
Już jest podobno przygotowany, mają nadzieję głosować przed Świętami i od Nowego Roku - hulaj dusza.

Projekt ustawy przewiduje ochronę przekonań religijnych. Praktycznie znaczy to, że marriage celebrant, osoba prowadząca ceremonię podpisania aktu małżeństwa, może odmówić udzielenia ślubu jeśli jest on niezgodny z wymaganiami jego wiary.

Było sporo szumu, że to samo powinno dotyczyć innych zawodów. Na przykład cukiernik mógłby odmówić upieczenia tortu weselnego, lista możliwości nie ma końca, no bo w takim razie hydraulik mógłby odmówić naprawy prysznica, itd.
Prawdopodobnie ta propozycja nie będzie dyskutowana.

Mnie zastanowił inny problem.
Czy będzie dozwolone małżeństwo bliskich członków rodziny o tej samej płci - dwóch sióstr, albo braci, albo ojciec i syn.
Rzuciłem to pytanie na parafialnym spotkaniu towarzyskim.
Oczywiście, że nie - przecież to kazirodztwo!

Kazi- rodztwo - o jakim "rodztwie" może być mowa w małżeństwie osób jednej płci?
Niestety powyższe nie przekłada się na angielski, tutaj jest to incest czyli związek nieczysty, bardzo nieprecyzyjny termin.

P.S. Moje wcześniejsze wpisy na ten temat są pod etykietą tęcza. Etykieta pod wpisem.

Tuesday, November 14, 2017

Kristallnacht

Prawie tydzień temu minęła 79 rocznica Kristallnacht - KLIK - ogólnoniemieckiego pogromu Żydów w 1938 roku.
Zbierając dane do opowieści o braciach Mann zwróciłem uwagę na zaskakujący fakt.
Pretekstem do pogromu był zamach na sekretarza niemieckiej ambasady w Paryżu dokonany przez Herszela Grynszpana, zamieszkałego na stałe w Niemczech Żyda o polskim obywatelstwie.
Podczas pogromu ponad 90 osób straciło życie. Wkrótce rozpoczął się pogrom na szerszą skalę, w wyniku którego życie straciły miliony niewinnych osób.
Mnie zaskoczył szyderczy kaprys prawa i historii - Herszel Grynszpan, który bez wątpienia popełnił zbrodnię i zasługiwal na karę - właśnie dzięki tej zbrodni uratował swoje życie.
Uratował go skomplikowany charakter sprawy - zbrodnia we Francji, ofiara - obywatel niemiecki, przestepca - obywatel polski zamieszkały na stałe w Niemczech. Żaden sąd nie potrafił sobie z tym poradzić.
Typowe problemy wynikające z trójpodziału władzy.

P.S. Celowo podałem link do angielskiej strony wikipedii gdyż, po pierwsze zawiera ona link do strony o H. Grynszpanie, a po drugie angielska strona o H. Gryszpanie wspomina , że przeżył wojnę, że widziano go jeszcze w 1960 roku.

Sunday, November 12, 2017

Niedzielne liczenie - rowerzyści

Powstał szatan przeciwko Izraelowi i pobudził Dawida, żeby policzył Izraela...."
Księga Kronik 21.1 - KLIK.

Jeśli druga niedziela listopada, to liczenie rowerzystów. Niby banalne, ale dwa opisane w świętych księgach precedensy dają dużo do myślenia.

Pierwszy, motto tego wpisu - sztan pobudził króla Dawida do liczenia ludzi. Proszę przeczytać ten fragment Biblii - to jest makabra. Bóg traktuje czyn Dawida jako ogromny grzech i daje mu do wyboru - 3 lata głodu, albo trzy miesiące porażek militarnych, albo 3 dni miecza Pańskiego. Dawid zdał się na działanie Boga, trzecią opcję. Rezultat - 70 tysięcy ofiar.

Przypomnę jeszcze jeden spis -
"Tymczasem August, rzymski cezar, wydał dekret o powszechnym spisie ludności w swoim państwie. Był to pierwszy taki spis od chwili, gdy Kwiryniusz został gubernatorem Syrii. Wszyscy udawali się więc do swoich rodzinnych miejscowości, aby dać się tam zapisać. Józef musiał wyruszyć z Nazaretu w Galilei do Betlejem w Judei, rodzinnego miasta króla Dawida. Pochodził bowiem z jego rodu. Wybrał się więc w drogę wraz z Marią, swoją narzeczoną, która była już w zaawansowanej ciąży...".
Ewangelia wg św Łukasza 2,1-5 

To mnie nieco uspokoiło, im dalej od Izraela tym bezpieczniej robić spis. Zaryzykowałem więc i ja. Na marginesie przyznam się, że robię takie spisy już od wielu lat. Prócz listopadowego, niedzielnego, jest jeszcze marcowy, wtorkowy, wtedy liczymy ludzi jadących na rowerach do pracy. Organizator spisów - Bicycle Victoria - szczodrze wynagradza ten wysiłek. Za dzisiejsze 2 godziny dadzą $60 dotacji dla Society of St Vincent de Paul.

Jako spisowy weteran mam pierwszeństwo w wyborze miejsca spisu - oczywiście blisko domu i w spokojnym miejscu. Takim jak to:



Zadanie nie jest takie łatwe. Trzeba liczyć osobno rowerzystów, biegaczy, chodziarzy, psy i innych na przykład wózki z dziećmi czy osoby na hulajnogach. Prócz tego trzeba zaznaczyć skąd liczona osoba przybyła i dokąd się udała. Na skrzyżowaniu szlaku rowerowego z ulicą daje to 12 możliwości.
Nic dziwnego, że po 2 godzinach nieco kręciło mi się w głowie. 


Wyniki: 65 rowerzystów, 82 spacerowiczów, 20 biegaczy, 23 psy.

P.S. Wynik Dawidowego spisu: Izrael 1.1 miliona mężczyzn zdolnych do noszenia broni, Judea - 470 tysięcy.

Saturday, November 11, 2017

11/11 godzina 11

Dzisiaj rocznica zakończenia Wielkiej Wojny. W Australii tak się to właśnie nazywa.
Tak się złożyło, że o godzinie 11 zaczynał się koncert symfoniczny, na który wzięliśmy naszego najmłodszego wnuka 6.5 roku.
Prowadzący imprezę poprosił wszystkich o powstanie i uczczenie rocznicy minutą ciszy. Wszyscy posłuchali, z jednym wyjątkiem, harfistka coś tam sprawdzała w swoim instrumencie - Chinka. Jednak podświadomość posiada rasową orientację.

Koncert nosił tytuł The Composer is Dead.
Dobry pomysł - skoro nie żyje, to są podstawy podejrzewać jakąś zbrodnię i pod tym pretekstem prowadzący imprezę przesłuchuje kolejne grupy instrumentów a te na swój sposób prezentują swoje alibi.
Wszystko dobrze, ale podejrzewam, że wszystkim prezenterom programów dla dzieci wmówiono, że dzieci nie potrafią się skupić na dłużej niż minutę w związku z czym prezenter strasznie głośno mówił, wygłupiał się, krzyczał, podskakiwał. Popatrzyłem na dzieci dookoła, wszystkie te poniżej 10 lat wkrótce straciły kontakt z prezenterem, ożywiały się dopiero gdy grała orkiestra.

Opis programu i migawki z koncertu (w San Francisco) - TUTAJ.

Thursday, November 9, 2017

Saga w trzech, a może 150, odcinkach

Dzisiaj kolejny (ostatni) odcinek sagi o poplątanych losach braci Mann - KLIK.

Wpis opublikowany na blogu https://ewamaria2013texts.wordpress.com/
To już mój 150 wpis pisany pod patronatem Ewy Marii Slaskiej - KLIK.

Współpraca rozpoczęła się w kwietniu 2012 roku na blogu, którego pełny tytuł to "Jak udusić kurę czyli co każda młoda panna po 30 powinna wiedzieć, a jeszcze nie wie".

Potem były dwa kolejne blogi prowadzone przez krąg panien zgromadzony wokół Ewy Marii, a obecnie jest to wspomniany wyżej blog.

Zaliczam się do kategorii "compulsive writer" czyli jestem osobą, która bez pisania nie może żyć.
Tak więc przez ostatnie 5 lat blogi Ewy Marii to dla mnie rodzaj life support system.

Z okazji 150 wpisów dziękuję serdecznie Ewie Marii za otworzenie dla mnie tego okna życia, życzliwość i motywację.

Pełna lista moich gościnnych występ(k)ów TUTAJ.

Tuesday, November 7, 2017

Pierwszy wtorek listopada - reblog.

Wtorek, 7 listopada 2017.

Trzy grzyby w barszcz.
Pierwszy to 100 rocznica Rewolucji Paździenikowej.
Czy ktoś obchodzi? Czy kogoś obchodzi?
Po jakiego grzyba ten grzyb?

Drugi grzyb - pierwszy wtorek listopada to Melbourne Cup - The Race that Stops the Nation - wyścig koński, który zatrzymuje całą Australię na 3 minuty i 20 sekund, a nasz stan Wiktoria na cały dzień, gdyż jest to dzień wolny od pracy.
Melbourne Cup został rozegrany po raz pierwszy w 1861 roku - 156 lat temu.
Taki paradoks, jeden z najmłodszych krajów świata ma wiele starych tradycji, do tego regularnie obchodzonych. Dla porównania Wielka Warszawska została rozegrana po raz pierwszy ponad 30 lat później a potem było oczywiście było sporo wieloletnich przerw.

Pierwszy zwycięzca Melbourne Cup - Springer - wywalczył nagrodę 710 funtów. Od 3 lat pula nagród wynosi ponad 6 milionów dolarów z czego połowę otrzymuje zwycięzca.
Melbourne Cup to najbogatszy na świecie "handicap race". Handicap oznacza wyrównywanie szans koni przez dokładanie im dodatkowej wagi. Wszystkie konie które w okresie pół roku przed Melbourne Cup wygrały jakiś wyścig o puli nagród przewyższającej $550,000 muszą dżwigać dodatkowe obciążenie. W ten sposób gra w totalizatorze staje się ciekawsza. Rekordowe obciążenie zwycięzcy Melbourne Cup to 65.5 kg, Carbine w 1890 roku. Normalne obciązenie konia to około 50 kg. Rekordowo niskie obciążenie to 37 kg - dorosły mężczyzna z siodłem i całym jeździeckim ekwipunkiem.
Wyścig rozgrywany jest na torze Flemington przy widowni ponad 100 tysięcy widzów. Rekord to prawie 123 tysiące w 2003 roku. Reszta Australii ogląda w telewizji. Wiele osób urządza z tej okazji przyjęcia.
Dystans - 3,200 m. Ilość koni - 24 - to jest potęga. Gdy wypadają z ostatniego zakrętu to skóra cierpnie.
W tym roku udział bierze aż 11 koni z zagranicy. To poważne przedsięwzięcie. Wpisowe $50,000. Koń z zagranicy musi przybyć do Australii kilka tygodni przed wyścigiem gdyż obowiązuje tu kwarantanna. Opłacić transport a następnie wielotygodniowy pobyt konia i licznego personelu to nie są żarty.

Siłą napędową wyścigów konnych jest totalizator. Australijczycy są w światowej czołówce hazardzistów. O ile pamiętam to rok temu wpływy totalizatora w dniu wyścigu wyniosły ponad $200 milionów. A Melbourne Cup to tylko kulminacja Spring Racing Carnival, który trwa prawie 2 miesiące i obejmuje 25 wyścigów, niektóre z nich niewiele mniejsze niż Melbourne Cup.

Jeśli pieniądze i to płynące w dość niekontrolowany sposób, to oczywiście muszą być i gangsterzy. Najgłośniejsza sprawa to, najpierw próba zastrzelenia konia imieniem Phar Lap 3 dni przed zwycięskim startem w Melbourne Cup w 1930 roku, a następnie śmierć tego konia w dotychczas niewyjaśnionych okolicznościach w USA.
Najdziwniejsza sprawa to afera Fine Cotton, bardzo przeciętnego konia, którego postanowiono podmienić na konia dużo wyższej klasy. W tym celu trzeba było podmieńca nieco przefarbować. W pośpiechu zrobiono to bardzo niechlujnie i w ostatniej chwili trzeba było poprawiać normalną farbą. Spiskowcy postawili na Fine Cotton duże sumy, które gwarantowały wygranie $1.5 miliona. Podmieniec wygrał z łatwością, ale już w czasie wyścigu zaczęła z niego odpadać farba. Publiczność zaczęła szumieć. Wypłatę wstrzymano. Szczegóły TUTAJ.

Konie, sport, pieniądze, gangsterzy. W tym towarzystwie nie może zabraknąc pieknych kobiet. Dla mnie ich uosobieniem jest Gai Waterhouse - córka legendarnego trenera T.J. Smitha, żona pana Waterhouse, bookmachera uwikłanego w opisaną powyżej aferę. W młodości - aktorka, teraz renomowana trenerka, właścicielka jednej z najbardziej prestiżowych stajni.


Piękna kobieta, której uśmiechu nawet koń mógłby pozazdrościć. 

Zainteresowanie kobiet wyścigami nie mogło ujść uwadze świata mody. Spring Racing Carnival to wielotygodniowy festiwal strojów i kapeluszy. Podkreślam - kapeluszy - gdyż na Melbourne Cup można przyjść (prawie) nago, ale w żadnym wypadku bez kapelusza - fi donc.
Propozycje na tegoroczny sezon - proszę kliknąć w google, słowa kluczowe: melbourne cup hats.
Porady jak ubrać się w tym roku na Melbourne Cup - TUTAJ.
Atmosfera wyścigowego karnawału - TUTAJ.

Rola kobiet w wyścigach konnych systematycznie rośnie.
Pierwsza kobieta dżokej brała udział w Melbourne Cup w 1987 roku. Dwa lata temu Michelle Payne, jako pierwsza kobieta, wygrała wyścig. Relacja z wyścigu i piorunujący finisz Michelle TUTAJ. Na końcu filmu pokazana radość brata Michelle, Robbiego, który pomagał siostrze jako stajenny.
Dla pań przeznaczony jest specjalny wyścig - Oaks Stakes nazywany równiez Ladies Day. W czwartek, dwa dni po Melbourne Cup. W 2004 roku ilość widzów tego wyścigu (110 tysięcy) przewyższyła ilość widzów na Melbourne Cup.

A jak to wyglądało dzisiaj?
Państwo sobie smacznie spali, 5 rano, a w Melbourne - film z wyścigu jest na  TEJ stronie.

Trzeci grzyb - czy może być jeszcze coś?
Jest - we wtorki odbywa się losowania totalizatora OzLotto i na dzisiaj uzbierała się wygrana $30 milionów. Koszt kuponu zaledwie $1.30.
Za głupie 8-9 milionów dolarów można obstawić wszystkie kombinacje i gwarantowana wygrana. Nie rozumiem dlaczego ludzie tego nie robią.

P.S.  Reblog - oryginalna wersja tego wpisu ukazała się 5 lat temu na blogu
 http://ewamaria030qra.blox.pl/html

Sunday, November 5, 2017

Niedzielne czytanie - wrażliwość

W marcu pisałem o bardzo dobrej książce dla młodzieży, choć może tej starszej - KLIK.

Książka była na półce naszego najstarszego wnuka, lektura szkolna.
Wiele okrucieństwa w tej książce, ale przeplatanej rozwiązywaniem zagadki kryminalnej. Dobra konstrukcja, czytelnik zajęty zagadką może czytać te makabryczne opisy dość nieuważnie.

Jednak nauczycielka poleciła uczniom obejrzeć film.
Nasz wnuk zameldował, że przeczytał książkę. Czy może pisać wypracowanie na tej podstawie?
Nie.
Spróbował obejrzeć film. Nie dał rady.
Po pierwsze organicznie nie może oglądać okrutnych scen.
Byłem z nim kilka razy w kinie. Na rysunkowych filmach dla dzieci. Gdy muzyka nabierała groźnych akcentów Feliks chował się pod fotel.
Po drugie - film nie jest w stanie przekazać myślowego procesu rozwiązywania kryminalnej zagadki, nadrabia to bardzo pedantyczną prezentacją chwil grozy i gwałtu.
Po trzecie, na podstawie lektury książki, wyrobił sobie wizję głównych postaci. Te z filmu nie są zupełnie podobne do jego wizji, nie przekonują go, nie czuje do nich sympatii, mało go obchodzi co one mają do powiedzenia.

Na marginesie wspomnę, że film jest oficjalnie przeznaczony dla widzów w wieku 15+ lat podczas gdy w klasie mojego wnuka uczniowie mają po 13 lat.
Aż podskoczyłem z radości gdy usłyszałem tę historię.
Zażądać psychologicznego wsparcia dla całej rodziny i wystąpić o duże odszkodowanie!

Rodzice wolą jednak współpracę. Rozmawiali z nauczycielką, obejrzą film razem z synem.

Zwiastun filmu TUTAJ.


Thursday, November 2, 2017

Wielki brat wielkiego brata - ciąg dalszy

Młodszy właśnie otrzymał Nagrodę Nobla, starszy wybrany prezydentem sekcji literackiej Akademii Pruskiej - rywalizacja trwa - KLIK.

Wednesday, November 1, 2017

Pierwszolistopadowe migawki

1 listopada. W Australii to normalny dzień pracy. Nic dziwnego, że na pobliskim cmentarzu zauważyłem tylko dwie osoby.



Wczorajszy halloween był również niewidoczny. Tylko na jednym domu w sąsiedztwie zauważyłem stosowną dekorację. Stosowną? Nie dla mnie. Tego rodzaju ozdoby odrzucają mnie od tej imprezy.



Wypad do lokalnego centrum handlowego wyjaśnił nieobecność halloweenu na ulicach. Tu odbyła się centralna impreza. No i dobrze, przynajmniej nie za blisko.


Jednak nie był to tak smętny dzień jakby to sugerowały powyższe uwagi. Kilkadziesiąt metrów od domu zauważyłem zabrudzony chodnik.


Morwa u sąsiadów obrodziła!!!