Dzisiaj Święto Kobiet - wszystkim czytelniczkom tego blogu dziękuję za obecność, życzę miłego dnia i wszelkiej pomyślności na długie lata.
Prawie co rok publikowałem w tym dniu okazjonalny wpis, tak będzie i teraz, temat - kobiety w moim życiu.
Przez pierwsze 10 lat mojego życia były w nim tylko kobiety.
Ojciec zmarł gdy miałem 2.5 roku.
Mieszkałem z matką, mieszkanie znajdowało się w domu opieki prowadzonym przez zakonnice - Sercanki.
Uczęszczałem do szkoły św Jadwigi prowadzonej przez zakonnice - Nazaretanki.
Na wakacje wyjeżdżałam do ośrodków prowadzonych przez zakonnice - Samarytanki.
Czy ja w ogóle spotykałem mężczyzn?
Spotykałem - stryjowie, bracia ojca - przed wojną bardzo dobrze prosperowali, komunizm ostro ich przyciął, pozostały bardzo dobre maniery.
Dom w którym mieszkałem - mężczyzną był dozorca, matka ostrzegła mnie żebym trzymał się na dystans bo ma gruźlicę. Czasem spotykałem go na ulicy, mocno pijanego.
Szkoła - mężczyzna to oczywiście ksiądz, rytuały kościelne stwarzały dystans nie do przebycia.
Wakacje - mężczyźni to byli pracownicy rolni, a i jeszcze obsługa pociągu - maszynista, palacz, konduktor.
Prawie połowa moich kolegów szkolnych też nie miała ojców.
W przypadku tych co mieli ojców to i tak cały kontakt ze szkołą załatwiały matki więc tylko je znałem.
Przełomem były dopiero wakacje gdy miałem 11 lat.
Spędziłem je na prywatnym letnisku i tam doceniłem rolę mężczyzn - wędkarstwo, brydż, siatkówka.
Studia i praca - oczywiście dominowali mężczyźni...
Kobiety - studiowałem na wydziale Mechaniczno-Technologicznym, o ile pamiętam wśród 300 studentów I roku było tylko 8 kobiet.
Akademik - męski.
Wakacje - autostop, praktyki wakacyjne, służba wojskowa - mężczyźni.
60 lat minęło...
Osoby, z którymi najczęściej się spotykam to Służba Zdrowia - dominacja kobiet, zarówno wśród personelu jak i pacjentów.
Dzień dzisiejszy - w radio zapowiadali że będzie muzyka skomponowana przez kobiety, ale póki co to puścili koncert fortepianowy nr 22 Mozarta.
Sprzedawczynie na bazarze nie wiedziały o swoim święcie.
Kupiłem żonie kwiaty...
Dzisiaj upał więc siedzimy cicho w domu.
Muzyka - Elena Katz-Chernin (Australijka z Kazachstanu)- Dzikie łabędzie - KLIK.