Sunday, February 5, 2017

Niedzielne czytanie - fałszywe uśmiechy aniołów

W górnych kręgach i regionach panowała wówczas, jak zawsze w podobnych okolicznościach, ironicznie łagodna satysfakcja i skryta złośliwa radość z cudzego nieszczęścia, błyskająca w przelotnie wymienianych porozumiewawczych spojrzeniach spod wstydliwie spuszczonych rzęs, przy skromnie zesznurowanych ustach. Znowu miara się dopełniła, łagodność wyczerpała, nadszedł czas sprawiedliwości i całkowicie wbrew pragnieniu i zamysłowi, pod naciskiem władztwa surowości (przed którym świat oczywiście w ogóle nie mógł istnieć, nie można go wszak było zbudować na zbyt miękkim podłożu samej łagodności i miłosierdzia), Ktoś w majestatycznej trosce poczuł się zmuszony do wkroczenia i zrobienia porządku, zburzenia, zniszczenia i ponownego zrównania z ziemią - jak w czasach potopu, jak w dniu deszczu siarki i ognia, kiedy występne miasto pochłonęło alkaliczne jezioro.

Tomasz Mann - Józef i jego bracia - Tom III

Przepraszam, to dopiero wstępny cytat, z którego nic nie wynika. Po prostu musiałem zrobić przerwę, żeby się wyśmiać. Z czego się wyśmiać? Oczywiście z tych przesadnie długich i skomplikowanych zdań.
One są niemożliwe. Czytam takie zdanie. Czytam jeszcze raz i właściwie nie muszę już dalej czytać całej książki (kilka tysięcy takich zdań), bo jestem w stanie jakiegoś transu. Zahipnotyzowany. Po czym czytam dalej...

Wszechmoc i nieograniczona władza powoływania z nicości, wymyślania i nadawania bytu przez samo "niech się stanie" kryły w sobie, rzecz zrozumiała, pewne niebezpieczeństwa; możliwe, że nawet wszechmądrość niezupełnie mogła im sprostać i niekoniecznie wystarczała dla zapobieżenia pomyłkom i zdecydowanie zbędnym konsekwencjom praktycznego wykorzystania owych absolutnych właściwości.  Z czystego niepokoju twórczego, z czystej potrzeby działania, z czystego przemożnego pędu do "po tamtym jeszcze to", po "aniołach i zwierzętach jeszcze zwierzę-anioł" Ktoś uwikłał się w nieroztropność, stworzył istotę wyraźnie żałosną i wprawiającą w zakłopotanie - do której potem, właśnie dlatego, że było to stworzenie stanowczo nieudane, w zupełnie szczególny sposób w czcigodnym uporze przywiązał się całym sercem i obdarzył ją pieczołowitą opieką, obrażającą całe niebiosa.
Czy Ktoś tylko z własnej inspiracji i całkowicie samodzielnie wpadł na pomysł tego nieprzyjemnego stworzenia? Wśród chórów i zastępów niebiańskich krążyły szeptane na ucho domysły i przypuszczenia negujące te samodzielność (...) wedle których cała sprawa miała swe źródło w inicjatywie wielkiego Semaela ( KLIK ), który wówczas, przed swym świetlistym upadkiem, stał jeszcze bardzo blisko Tronu.

Tomasz Mann - Józef i jego bracia - Tom III

Tutaj nie ma się już z czego śmiać. Stworzenie człowieka nastąpiło w wyniku diabelskiego kuszenia samego Boga?
To mogło być tak: - chcesz poznać samego siebie? Stwórz istotę na Swoje własne podobieństwo i spójrz na nią, jak w lustro.
Co teraz zrobisz? Roztrzaskasz niemiłe Ci odbicie?
Nie? Więc może weźmiesz na Siebie (albo złożysz na swojego Syna) grzechy tej istoty.

3 comments:

  1. Diabelski pomysł? To by wiele tłumaczyło...

    ReplyDelete
  2. W każdym tłumaczyłoby niektóre przypadki.

    ReplyDelete
  3. Tak, dla mnie jednym z podstawowych problemów wiary chrześcijańskiej jest sens ofiary Jezusa. Wierzący są pełni uwielbienia - Bóg złożył ofiarę za nasze grzechy. Bez tego nie mógłby nas zbawić.
    Ja zaś pytam (samego siebie) - dlaczego by nie mógł? Dlaczego wymyślił tak skomplikowany proces?
    Na moją, ludzką, logikę jest to dowód przyznania się do błędu. A skoro błąd to i kara.
    W jaki sposób Bóg mógł popełnić błąd. Namowa szatana to najłatwiejsze wytłumaczenie.
    Oczywiście Tomasz Mann tego sam nie wymyślił. Jego biblijne rozważania oparte są na starohebrajskich źródłach. Ślady tego rozumowania znalazłem też w Księgach Jakubowych Olgi Tokarczuk.

    ReplyDelete