Thursday, September 1, 2016

Przeczytałem Księgi Jakubowe

"- To jest nikwe detom rabe - droga do przepaści, ta Częstochowa, 
ta Jasna Góra. To jest Brama Rzymska, przy której, według innych 
słów Zoharu, siedzi Mesjasz, rozwiązując i zawiązując... 
To jest ciemne miejsce, przedsionek do otchłani, 
w którą musimy my iść, żeby uwolnić uwięzioną tu Szechinę...
(..) bo tu więziona jest Szechina, na tej nowej górze Syjon, 
schowana pod malowaną deską, pod obrazem, jest Panna..."
Olga Tokarczuk - Księgi Jakubowe.

Tytuł wpisu brzmi nieco jak triumfalny anons.
Słusznie, zacząłem bowiem je czytać jeszcze w zeszłym roku.

To nie jest recenzja książki bo nie potrafię takowych pisać. Naogół już po kilku stronach wiem czy w opowieści jest dla mnie miejsce. Jeśli jest to wchodzę i trudno mnie stamtąd wygonić. Jeśli nie ma to... czasami zmykam, czasami przyglądam się jak turysta.

W przypadku Ksiąg Jakubowych był to ten ostatni przypadek.

Z pozycji turysty oceniałem bardzo staranne wydanie książki. Przyjemnie na nią patrzeć, przyjemnie dotykać. Dwa detale nieco mnie zaskoczyły...


Jak widać powyżej, przed pierwszą linią nowej strony, wydrukowane jest słabszym drukiem ostatnie słowo strony poprzedniej.
To samo, tylko odwrotnie, dzieje się po ostatniej linii.
W pierwszej chwili wydało mi się to sympatycznym objawem troski o czytelnika. Na dłuższą metę wydało mi się pretensjonalne.

Druga sprawa to numeracja stron. Na pokazanym powyżej górnym lewym rogu strony widnieje numer 783-781. 
Dlaczego najpierw większy numer? Ano dlatego, strony numerowane są "po żydowsku" Na pierwszej stronie numer 993, na ostatniej numer 1.
Autorka wyjaśnia, że miała na celu uświadomienie różnic językowych, strony książek w języku hebrajskim przewraca się od prawej do lewej.
To stwierdzenie dyskwalifikuje cały pomysł. Tak, strony książek w języku hebrajskim przewraca się od prawej do lewej i tak własnie, kolejno, sa ponumerowane. Strony książka Ksiąg Jakubowych przewraca się od lewej do prawej więc taka numeracja nie ma sensu.
To znaczy, pewien sens jednak ma - czytelnik w każdej chwili zdaje sobie sprawę ile jeszcze zostało mu do przeczytania. Dużo.

A co też turysta wyczytał?
Treści za dużo żeby o niej pisać. Wspomnę tylko gdzie byłem.
Bliski Wschód - Smyrna, Saloniki, Nikopol, Craiowa. Egzotyczne zapachy i smaki, barwne stroje i dekoracje. Tutaj wszystkie postacie i sytuacje mają w sobie coś z opowieści Szeherazady - tu mógłbym pozostać dłużej.
Kresy - Rohatyn i okolice - tu poczułem się jak wśród obrazów Marka Chagalla. Ciekawie, tajemniczo, troche się w głowie kreci.
Polska Centralna - poczułem się obco. Tu warto było być tylko żeby zarobić pieniądze.
Brno w Cesarstwie Austro-Węgierskim i Offenbach w Niemczech. Operetka i to raczej tandetna.

Mistyka judajska - w Salonikach i Rohatynie robiła wrażenie, ale już we Lwowie, Częstochowie czy Brnie, zupełnie nie, a może nawet odwrotnie. 

Ludzie. Dużo ich. Najważniejszy Nachman z Buska, później Piotr Jakubowski. Zagubiony w książkach i magicznych formułach. To była bliska mi osoba.
Jeszcze Antoni Kossakowski - Moliwda - w Turcji, Grecji, Rumunii miał w sobie coś z Aladyna. We Lwowie zmienił się w dworskiego intryganta, w Warszawie w autora książki - Suplement "Przewodnikowi warszawskiemu" przez innego Autora wydany w tymże roku 1779 - będącej przewodnikiem po domach publicznych i salonach prostytutek.
Jakub Frank - obawa mieszana z obrzydzeniem.

Żeby jednak dostarczyć czytelnikom jakiejś pożywnej treści podaję linki do dwóch prawdziwych recenzji:
- eseisty Adama Lipszyca - KLIK. W tej recenzji znalazłem uwagi krytyczne bardzo podobne do moich.
- literaturoznawcy Przemysława Czaplińskiego - KLIK. Tu już drugie zdanie mnie "rewoltuje".
Nie mogę się oprzeć przed kolejnym cytatem:
"...optujesz Pani jak inne białogłowy, za tym, żeby się do polszczyzny w piśmie przyznawać więcej. Ja do polszczyzny nic nie mam, ale jak w niej mielibyśmy mówić, skoro słów nam nie starcza?
Czyż nie lepiej powiedzieć Rhetoryka niż Krasomówstwo? Albo Philosophia niżeli Miłość mądrości? Astronomia niż Gwiazdarska nauka? I czasu się zaoszczędzi i języka nie łamie
".
Według mnie ta recenzja zbytnio koncentruje się na sytuacji społeczno-ekonomiczej Żydów w Rzeczypospolitej obojga Narodów i po pierwsze - zbyt krytycznie ocenia te stosunki, a po drugie -umniejsza bajkowo-mistyczny aspekt całej historii z czego można wyciągnąć wniosek, że cały frankizm była to finezyjna manipulacja, której jedynym celem było uzyskanie polskich nazwisk i możliwości bogacenia się.
Według mnie nie ma to pokrycia w treści książki.

Księgi Jakubowe nie powędrują jeszcze na półkę. Już się stęskniłem za niektórymi miejscami, osobami i sytuacjami.

Na zakończenie jeszcze jeden cytat:
"Simon ben Jochai, wielki rabbi co żył okropnie dawno temu
i wiedział wszystko, co na niebie i na ziemi dzieje się, powiedział:
'Talmud - to nikczemna niewolnica, a Kabała - to wielka królowa'.
Czym Talmud napełniony? On napełniony bardzo małymi,
podrzędnymi rzeczami.  On uczy, co czyste jest, a co nieczyste,
co pozwolone, a co niepozwolone, co skromne, a co nieskromne.
A czym Zohar, święta księga blasku, księga Kabały, napełniony?
On napełniony wielką nauką: czym jest Bóg i jego sefiroty...
Wiem ja, że wielu Izraelitów mówi, że Talmud ważniejszy, 
ale oni wszyscy co tak mówią, głupi są i nie wiedzą o tym, 
że póty ziemia trząść się będzie od wielkich boleści i póty Bóg i Izrael, 
Ojciec i Matrona, nie połączą się pocałunkiem miłości, dopóki 
niewolnica nie ustąpi przed królową, Talmud przed Kabałą".

Przepraszam, to z innej książki...

Eliza Orzeszkowa - Meir Ezofowicz.

Dzieło znacznie skromniejsze od Ksiąg Jakubowych, ale podejście do tematu chyba bardziej proaktywne.


Inny wpis na temat Ksiąg Jakubowych TUTAJ.

P.S. Zdjęcie stron Ksiąg Jakubowych zaczerpnąłem z blogu https://ewamaria2013texts.wordpress.com/

4 comments:

  1. O! Nowy, znajomy blog! Zapisuje. Zaczęłam czytać, Twoją recenzję, ale zrezygnowałam gdyż książkę mam w planach. Jak wyrobię się z zaległościami, na razie nie, dziękuję, ale w przyszłości, chętnie podyskutuję.

    ReplyDelete
  2. Mam nadzieję, że przeczytasz szybciej niż ja. Podyskutuje chętnie bo tematyka książki całkiem dla mnie nowa.

    ReplyDelete
  3. Ciekawie piszesz o swoich wrażeniach. "Księgi ..." jeszcze przede mną.

    ReplyDelete
  4. Świetna recenzja. "Księgi..." i "Wszystko co lśni" stoją na półce, czasami kładę na biurko, wracają. Dziękuję za dobry przykład, już czas. Czas przeczytać.

    ReplyDelete