Friday, December 17, 2021

Manna

... a nazajutrz rano warstwa rosy leżała dokoła obozu. Gdy się warstwa rosy uniosła ku górze, wówczas na pustyni leżało coś drobnego, ziarnistego, niby szron na ziemi. Na widok tego Izraelici pytali się wzajemnie: «Co to jest?» - gdyż nie wiedzieli, co to było. Wtedy powiedział do nich Mojżesz: «To jest chleb, który daje wam Pan na pokarm....
Dom Izraela nadał temu [pokarmowi] nazwę manna. Była ona biała jak ziarno kolendra i miała smak placka z miodem.

Księga Wyjścia 16: 13-15, 31

Smak placka z miodem?
No tak, w dzieciństwie matka próbowała czasem dać mi na śniadanie kaszę mannę, ale w ogóle nie przypominała ona smakiem placka z miodem. Jedna z bardzo niewielu potraw, której szczerze nie lubiłem. To były czasy PRL - to pewnie dużo tłumaczy.

Dlatego dzisiaj wspomnę o innej potrawie o tej samej nazwie...


Książki Tomasza Manna.

To było około 60 lat temu. 
Mieszkałem w domu akademickim Politechniki Warszawskiej, na Jelonkach. Peryferie Warszawy.
Często po powrocie z zajęć na uczelni nie miałem już ochoty wychodzić z domu, chyba że do miejscowej biblioteki. Tam właśnie, za namową matki, znalazłem książkę Czarodziejska Góra.
Zaczarowała mnie.

Zachęciła do lektury innych książek, ale nie o tym chcę dzisiaj pisać.
Kilka tygodni temu w lokalnej bibliotece zauważyłem książkę - The Magician - KLIK.
Opowieść o Tomaszu Mannie.

Do książek T. Manna zaglądam często, ale z drugiej strony, nie ośmieliłbym się nikogo zachęcać do tej lektury. Książki są okropnie rozwlekłe i dotyczą zupełnie nieaktualnych tematów.
Nie sądziłem, że mają obecnie wielu czytelników, ale wspomniana powyżej książka i jej odbiór, świadczą, że jestem w błędzie.

Opowieść o Tomaszu Mannie, książka według mnie zdecydowanie nie jest biografią, podoba mi się tytuł recenzji w New York Times - Colm Toibin wyobraża sobie  życie Tomasza Manna - KLIK.

A co nurtuje wyobraźnię Colm Toibina?
Homoseksualizm bohaterów jego książek.

Jak to było w przypadku Tomasza Manna?
W wielu jego książkach pojawia się element fascynacji małym chłopcem.
Z drugiej strony dwójka najstarszych dzieci pisarza, Erika i Klaus, to zdecydowanie osoby LGBT i to w różnych kombinacjach tych liter.

Z trzeciej strony - autor opowieści wymyśla wiele fikcyjnych scen sugerujących kontakt fizyczny T. Manna z obiektami jego fascynacji.
Wyznam, że czasem, ale nie zawsze, wkomponowuje to się gładko w życie pisarza.
Zaliczam to jednak do kategorii... sprzedawania szczebli, których brakowało w drabinie, która śniła się Jakubowi.

Zagadka: z jakiej popularnek książki pochodzi powyższy cytat?

P.S. Moje oczarowanie Czarodziejską Górą zaprowadziło mnie kiedyś do miejsca jej akcji - KLIK.

6 comments:

  1. Czytałem już Twoją opowieść o hotelu „Berghoff” (albo „Waldhotel Bellevue’;-) i nawet zostawiłem tam w marcu swój komentarz;-) Przyznam się szczerze, nigdy Tomasz Mann mnie nie wciągnął… Próbowałem także czytać w oryginale… Może jeszcze muszę do niego dorosnąć;-)?
    Co do Colma Tóibína… Po przeczytaniu tego, co napisałeś, mam wrażenie, że irlandzki pisarz (zadeklarowany gej) skupił się przede wszystkim na homoseksualizmie (czy biseksualizmie) T. Manna. I gdzieś umknął cały człowiek i cale jego życie… Taka specyficzna „redukcja” dokonana w …specyficznych czasach;-) Na swoim blogu często używam tu określenia „świat”. Bo przez pryzmat własnego „świata” patrzymy na „świat” drugiego człowieka… Pzdr

    PS. Co do zagadki, przychodzą mi na myśl „Krzyżacy” Henryka Sienkiewicza i sprzedawca odpustów - Sanderus. Nie wiem, czy jestem na dobrym tropie;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oczywiście zauważyłem Twój komentarz pod wpisem o wizycie w Davos, bardzo dziękuję, szczególnie za wspomnienie polskiej nazwy kantonu - Grizonia :)
      Jednowymiarowe spojrzenie na T. Manna - potrzebowałem trochę czasu, żeby się do tego przyzwyczaić i wtedy książka czytała się łatwiej.
      Chyba powstała cała gałąź poszukiwań naukowych - wątki homoseksualne sławnych osób. Znalazł się wśród nich również J. Conrad i muszę przyznać, że to była nawet ciekawa obserwacja.
      Książki T. Manna - obiektywnie patrząc uważam je za stratę czasu, ale czemu nie.
      T. Mann w oryginale - zajrzałem do tłumaczeń angielskich, wydały mi się fatalne. Osobiście jestem przekonany, że tłumaczenia polskie są lepsze od oryginału - mam na myśli tych uroczych chłopców - bo po polsku to może być chłopaczek, chłopczyna, dzieciątko... po niemiecku - najwyżej Knabchen.
      Odpowiedź na zagadkę - piątka z plusem.
      Pozdrawiam.

      Delete
  2. twórcy nazwy "kasza manna" zapewne nie znali prób botanicznych wyjaśnień tematu manny biblijnej, powstała ona przez czysto optyczne podobieństwo do wyobrażeń pierwowzoru, pamiętam, jak jeszcze dzieckiem będą, a znając już mit biblijny próbowałem kaszy na surowo i bez dodatków, po czym wyraziłem hipotezę, że to na pewno nie taka ta manna była...
    za to kasza manna już przyrządzona... hm... to był akurat jeden z nielicznych sposobów, aby przemycić mi do organizmu mleko, którego nie cierpiałem praktycznie od zawsze... jeszcze tylko trochę soku, np. malinowego i takie coś zjadałem nawet chętnie... potem jeszcze wymyślałem inne warianty, np. z kakao, rodzynkami, owocami, etc, ale to już jak byłem nieco starszy, co więcej bez tego okropnego mleka, kaszę gotowałem na samej wodzie i przy pomocy różnych dodatków komponowało się nawet fajne rzeczy... kto wie, czy jakiś wariant z miodem, podpieczony nieco w piekarniku nie był nawet zbliżony smakiem do tej manny mitycznej, biblijnej?...
    p.jzns :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zgadza się, kasza manna z sokiem wisniowym dała się zjeść, ale to odkryłem dopiero w barze mlecznym.

      Delete
  3. Nie wiem czy kiedykolwiek jadlam manne ale platki owsiane na sniadanie lubie.
    Nie dla mnie Mann, po pierwszych ogledzinach nawet nie probowalam przeczytac. Wydaje mi sie iz fascynacja nim czytelnikow wynika wlasnie z tej innej tematyki i atmosfery niz samej tresci.
    Niemniej dobrze ze mamy szeroki wybor w ksiazkach i kazdy znajduje sobie ulubiony rodzaj.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Prawdę mówiąc, to ja już tej manny z dzieciństwa nie pamietam. A płatki, tak, są OK.
      Jak wspomniałem, dziwi mnie jeśli ktoś obecnie czyta T. Manna. W przypadku komentowanej książki , popularność wynika nie tyle z popularności T. Manna, ile z popularności autora - C. Toibina, który ma na koncie kilka książek z wyraźnymi homoseksualnymi motywami.

      Delete