Sunday, September 3, 2023

Haiku

 Jadąc do domu - zauważyłem
lokal pachnący poezją.
Ale w środku było tylko mlaskanie.

Poczytałem menu,
zrozumiałem tylko zupę Miso,
jak to strawić?
...

Pojechałem dalej,
jeszcze tu wrócę,
ale tylko na jedzenie.

****

Pewien pan z niewielkiego kraiku,
zauważył lokal o nazwie Haiku.
Nie umiał jeść pałeczkami,
więc rzekł: nie zjem tut z wami,
dajcie mi na wynos - w słoiku.
****

14 comments:

  1. Ale sympatyczne znalezisko, no i zaowocowało jednak poezją!
    Świetnie!
    jotka

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jak wspomniałem we wpisie, zamierzam wpaść tam jakiś lunch, tylko muszę rozszyfrować menu.

      Delete
  2. Próbowałam pisać haiku - z marnym skutkiem. Dzieciątko skomentowało moje wysiłki:
    "Trzeba mieć i ku,
    żeby pisać haiku!"

    ReplyDelete
    Replies
    1. bo próbowałaś, myślałaś za dużo... nie próbuj, tylko siadaj i pisz... zaufaj Intuicji...
      czy trzeba mieć do tego iku?... nie wiem, może jakieś iku emocjonalne, nie znam się na tym... na pewno trzeba umieć liczyć do pięciu i do siedmiu, ale jest też wiele opinii, że to nie jest takie konieczne...
      p.jzns :)

      Delete
    2. Dziecię wdało się w Mamę.
      Ja zabezpieczyłem się przed krytyką zaliczając te strofy do kategorii hai-kuku, żeby nikt nie zrobił mi kuku.

      Delete
    3. to się czasem fachowo nazywa haiku freestyle :)

      Delete
    4. Różne języki, różna budowa słów - włoski - sylaby sypią się jak z rogu obfitości, angielski - raczej ciekną jak olej. A języki azjatyckie - nie mam pojęcia jaka tam jest relacja między słowami i sylabami, czy tam w ogóle istnieje pojęcie sylaby.
      Jak tu przenosić reguły rytmiki wiersza?

      Delete
    5. i dlatego właśnie są dwie szkoły pisania haiku po polsku, czy w innych językach: jedna hard, trzymająca się sztywno metrum 5-7-5, a druga bardziej wyluzowana w tym temacie... a gdy za bardzo wyluzowana, to jest właśnie haiku freestyle...

      Delete
  3. Wrześniowy ranek
    Oczy herbatą wsparte
    Limeryk widzą
    p.jzns :)

    ReplyDelete
  4. Pochwale sie ze potrafie jesc paleczkami! Zazwyczaj podaja widelec tez by klient mial wybor wiec wybieram widelec.
    Zazwyczaj unikam takich nieznanych mi miejsc i potraw bo nawet jesli baza potrawy wyglada ok to tyle jest dziwnych sosow, przypraw i dodatkow ze psuja mi smak i zdarzylo mie sie odrzucac po jednym kesie i wychodzic z restauracji glodna :(

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja też potrafię :)
      WIele lat temu, gdy byłem na szkoleniu w Anglii miałem dobry kontakt ze studentami Singapuru i to oni zaprowadzili mnie do chińskiej restauracji i tam zapoznałem się z pałeczkami i chińską kuchnią.
      Moi znajomi twierdzili, że dotknięcie potrawy metalem, a na dodatek jeszcze przebicie lub przecięcie, zakłóca stan równowagi energetycznej potrawy i niweluje wiele istotnych właściwości odżywczych.
      W praktyce stosuję pragmatyzm, staram się używać pałeczek, ale tylko jeśli daję radę zjeść potrawę w sposób estetyczny, jeśli jednak jest ryzyko, że się upapram sosem, to proszę o sztućce.

      Delete
  5. Lubie japonskie jedzenie, ale poezja jakakolwiek przestala mnie interesowac.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mnie również poezja nigdy zbytnio nie interesowała, uważałem ją za twór sztuczny a może nawet pretensjonalny.
      Z drugiej strony miałem szacunek dla talentu poety, który potrafił pogodzić zawarte w treści utworu emocje ze sztywnymi regułami wiersza.
      W momencie zarzucenia wszelkich reguł poetyckich poezja stała mi się jeszcze bardziej obojętna.

      Delete