W naszych wiadomościach tv na dość poczesnym miejscu podano wiadomość, że nasza narodowa linia lotnicza QANTAS wprowadza kosmetyczną zmianę w swoich mapach i rozkładach lotów - zniknie z nich Taiwan jako samodzielne państwo, zostanie zastąpione nazwą... no właśnie, z właściwą Australijczykom geograficzno-polityczną beztroską, dokładnej nazwy nie podano.
Szczegóły TUTAJ.
Jako Dziecko Komuny - KLIK - zostałem wyuczony w szkole i przez uzależnione od rządu media jak ta sprawa wyglądała.
Rząd cesarskich Chin w 1895 roku oddał wyspę Taiwan Japończykom.
Cesarstwo Chińskie upadło w 1912 roku, w jego miejsce powstała Republika Chińska, pierwszym prezydentem został Sun Yat-sen, którego obecnie zarówno w Ludowej Republice Chińskiej jak i w jej zamorskich terytoriach uważa się za "Ojca Narodu".
Przez następne 20 lat Chiny były miejscem walk lokalnych watażków. W tym chaosie zaczęły się stabilizować i umacniać dwie istotne siły - Kuomitang - partia nacjonalistyczna i Komunistyczna Partia Chin.
Po zakończeniu wojny i kapitulacji Japonii wyspa Taiwan wróciła do Chin.
Kuomitang (przywódca Czang Kai-szek) wspierany przez mocarstwa zachodnie i Komunistyczna Partia Chin wspierana przez Związek Radziecki rozpoczęły walkę o władzę.
W 1949 roku Komunistyczna Partia Chin uzyskała kontrolę nad całym kontynentalnym terytorium chińskim. Kuomitang i jego zwolennicy, aby uniknąć represji, przenieśli się na Taiwan gdzie funkcjonowali nadal pod nazwą Republika Chińska i byli oficjalnie uznani za jedynego reprezentanta Chin przez ONZ, Międzynarodowy Komitet Olimpijski i cały Wolny Świat.
W 1971 roku ONZ przyjął Ludową Republikę Chińską do swojego grona narodów, jednocześnie ze zgromadzenie usunięto Republikę Chińską czyli Taiwan.
Chiny nigdy nie uznawały Taiwanu jako samodzielnego państwa. Na marginesie wspomnę, że wyspę zamieszkuje 23 miliony osób. Na liście krajów według dochodu narodowego Taiwan jest 22. pozycji (Autralia na 13. Polska na 24.).
Pod naciskiem Chin większość państw przestała uznawać Taiwan jako samodzielne państwo - jako miernik uznaje się poziom relacji dyplomatycznych - a więc brak ambasad.
Jedyni nieugięci to Watykan, Swaziland, Kiribati - w sumie 18 państw.
W tej sytuacji decyzja naszych linii lotniczych nie powinna nikogo dziwić. Inna rzecz, że dzisiaj, krążąc po centrum handlowym, odnosiłem wrażenie, że również znajduję się na chińskim terytorium.
Znowu przypomina mi się Orwell:-) i jego nieśmiertelna metafora...
ReplyDeleteChińszczyzna zalewa świat, u nas też, trzeba się nieźle naszukać, żeby kupić coś nie chińskiej produkcji. Patrzę na metki i czasem naprawdę rezygnuję z zakupów. A mnie tam wcale nie przeszkadza, żeby Tajwan był osobnym państwem. Gdyby sami chcieli.
ReplyDeletearchato
@Archato - chińskie towary - to pierwsza połowa równania - opanowanie rynku. Druga połowa to dominacja ekonomiczna i w rezultacie - polityczna.
DeleteW naszej części globu jest to coraz bardziej odczuwalne.
W sumie przypomina mi to zart Chruszczowa na temat paradoksów kapitalizmu - wy jesteście tak opanowani żądzą zysku, że w końcu sprzedacie nam postronek, na którym was powiesimy.
Chińczycy idą krok dalej - oni nam sprzedają postronek, na którym w końcu nas powieszą.