Sunday, June 20, 2021

Niedzielna burza

Owego dnia, gdy zapadł wieczór, Jezus rzekł do swoich uczniów: «Przeprawmy się na drugą stronę». Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim.

A nagle zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała wodą. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?» On, powstawszy, zgromił wicher i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!» Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza.

Wtedy rzekł do nich: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary!» Oni zlękli się bardzo i mówili między sobą: «Kim On jest właściwie, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?» 

Ewangelia św Marka 4, 35-41

Już kilka dni temu wspominałem - takie właśnie są Ewangelie św Marka.

Muszę wyznać, że ani ta Ewangelia ani towarzyszące jej czytania liturgiczne nie zainspirowały mnie do żadnych refleksji.

Jedyne co przyszło mi do głowy to muzyka, 3 razy burza, za każdym razem Rossini...

Kopciuszek - KLIK.

Wesele Figara  Cyrulik Sewilski - KLIK

Wilhelm Tell - KLIK.

Ta ostatnia burza, ze względu na lokalizację, przypomniała mi wędrówkę wokół Mt Blanc i wizytę w Refuge de La Croix du Bonhomme...




Burzę było czuć w powietrzu.
W schronisku wyjątkowo zrelaksowana atmosfera.
Recepcjonista komunikował się z klientami głównie przy pomocy gitary.
W sytuacjach wyjątkowych używał mowy.
Właśnie taka sytuacja zaistniała w momecie naszego (byłem ze szwagierką) przyjścia.
- Za 15 minut wyłączamy gorącą wodę, weźcie prysznic a formalności załatwimy potem.
Po prysznicu stawiliśmy się spowrotem.
Recepcjonista patrzył pytająco -
- 2 osoby na jedną noc.
Łagodny akord zapraszał, recepcjonista dołożył do tego klucz do sali noclegowej.
Zapłata gotówką, nie trzeba słów.
- Kolacja o 7, światło wyłączamy o 8 - akordy gitary obiecywały smaczny posiłek i dobry sen.

Rzeczywistość okazała się jeszcze lepsza.
Burza była bardzo gwałtowna i elektryczność wyłączono dużo wcześniej.
Powiadomiono nas, że ogranicza to możliwości kuchni w związku z czym jedzenie będzie niezbyt wyrafinowane, z przewagą mięsa. Rekompensatą będą duże porcje i domowe wino bez ograniczeń.
I... najlepsze - koncert personelu trwający do późnej nocy.

Szczerze wyznam, że było to lepsze niż Rossini.

6 comments:

  1. Zgodzę się, że alpejskie schroniska mają swój ciekawy charakter... W zeszłym roku byłem na Mönchsjochhütte (najwyżej położone schronisko z obsługą w Alpach na wysokości 3650 m n.p.m)... Był tam pies, bardzo stary, wylegujący się na podłodze... O dziwo, gdy poczuł jedzenie, zmieniał się nie do poznania. Pani z obsługi poinformowała mnie, że pies ma pseudonim Dieb czyli Złodziej i trzeba w związku z tym ...bronić swojego jedzenia. Udało mi się dojeść do końca szwajcarską kiełbaskę;-) I dopić piwo... Tym ostatnim był mniej zainteresowany;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ten komentarz był powtórzony 3 razy więc usunąłem nadmiar.
      Charakter schronisk - na pewno działanie w oddaleniu, czasem izolacji od normalnego życia, sprzyja kultywowaniu indywidualnego stylu.
      Nasza wędrówka to było 2 tygodnie maszerowania po górach, 12 schronisk, więc trudno żeby w każdym zaobserwować jego charakter. Akurat burza pomogła nam docenić to jedno.

      Delete
    2. Głupio mi, że ostatnio musisz usuwać nadmiar moich komentarzy;-) Ostatnio zdarza się, że wyskakuje błąd przy dodawaniu komentarzy na blogspocie i „pożera” to, co napisałem...
      Broń Boże, bym się narzucał ...multiplikowaniem moich bzdurzeń;-);-);-)

      Delete
    3. Usuwanie komentarzy to nie problem.
      Często czytam narzekania, że komentarz albo się nie ukazał albo ukazał kilka razy.
      Nie wiem czy to rezultat niedbalstwa , w końcu mam ten blog za darmo. A może nadmierna troska żeby obsługa była przyjazna.

      Delete
  2. A mnie Kopciuszek z burza (i wczolgiwanie sie pod stol) przypomnial jak schodzilismy do piwnicy w czasie burzy, mala bylam i wystraszona, takie mam wspomnienia z dziecinstwa .

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kopciuszek wygląda mi na zapomnianą operę Rossiniego. No cóż rzeczywiście napisał ich za dużo. Mielismy jednak okazję obejrzeć ją na żywo, z jednej strony nużyły dłużyzny i dydaktyczne wstawki, z drugiej - kilka scen było jednak muzycznie doskonałych, w tym burza.
      Do piwnicy w czasie burzy... ja pamietam jak schodzilismy do piwnicy podczas wojny/bombardowania, ale może zeszliśmy raz czy dwa podczas burzy.
      Pozdrawiam.

      Delete