Saturday, July 27, 2024

Olimpijskie refleksje

 Wczoraj, 26 lipca 2024, początek Olimpiady i coś takiego pod stopami...


Flaky pastry?
Ciasto francuskie - co to za konkurencja sportowa?

Ciasto francuskie - no tak rozgrywki olimpijskie rozgrywają się w Paryżu, ale takiej konkurencji jeszcze chyba nie wprowadzili. Inna rzecz, że jedzenie jest tak popularną czynnością, że być może i tego się doczekamy.
Nie muszę chyba dodawać, że ta bieżnia (a może dno basenu pływackiego) znajdowała się w supermarkecie.

Nastrój wspomnieniowy z poprzedniego wpisu jeszcze trwa więc dołączę do niego moje olimpijskie wspomnienia.

Sportem zainteresowałem się chyba dopiero w 1955 roku a był to rezultat... odwilży politycznej w Polsce.
W PRL mocno promowano sport, w szkołach zdobywaliśmy odznaki SPO (Sprawny do Pracy i Obrony) - KLIK.
Ostatnie słowo mówiło wiele - Obrona - ludowej ojczyzny.
Wzorem byli sportowcy ZSRR, w kinach było sporo sportowej propagandy.
Dlatego dużym zaskoczeniem było dla mnie gdy w 1955 roku w tygodniku Sportowiec zaczęły coraz częściej pojawiać się informacje o sukcesach sportowców USA
Zacząłem coraz częściej tam zaglądać i ani się spostrzegłem i znałem nazwiska faworytów olimpijskich w lekkiej atletyce, boksie, pływaniu, szermierce...
A olimpiada miała być w Melbourne.

W okresie olimpiady Przegląd Sportowy ukazywał się 5 razy w tygodniu a w nim cudowne reportaże B. Tomaszewskiego.

4 lata później miałem już możliwość oglądania transmisji telewizyjnej z olimpiady w Rzymie i było to spore rozczarowanie - pojedynki lekkoatletów oglądane na ekranie nie były tak dramatyczne jak w relacjach pisemnych.

Przy okazji wspomnę dwie ciekawostki...

Wakacje letnie 1956, wracałem do domu pociągiem, tłok był ogromny, całą drogę z Gdyni do Warszawy przejechałem stojąc na korytarzu.
Tuż koło mnie stała para olimpijczyków, którzy za kilka miesięcy mieli pojechać do Melbourne...
Ryszard Malcherczyk - trójskoczek i Anna Wojtaszek - oszczepniczka.
Z przejęciem słuchałem ich rozmowy - nic specjalnie ciekawego aż nagle...
- Rysiek, nie wyobrażasz sobie jak ogromnie zależy mi na wyjeździe na tę olimpiadę.
- Co ty opowiadasz Anka, mnie dokładnie tak samo na tym zależy, każdemu w reprezentacji zależy.
- Nie, no tak, nie... dla mnie jest to coś niezwykłego.
Temat został wyczerpany, zastanawiałem się chwilę czy jednym olimpijczykom może bardziej niż innym zależeć na udziale w olimpiadzie, pewnie tak, to przecież są różni ludzie.
Sprawa przypomniała mi się już podczas olimpiady - Przegląd Sportowy doniósł, że Anna Wojtaszek odłączyła od polskiej reprezentacji i pozostała w Australii - więcej TUTAJ.
A więc ona miała rzeczywiście specjalne nadzieje związane z wyjazdem do Melbourne.

Pozostanę przy oszczepie... tym razem mężczyzn.
Ogromnym faworytem był Polak - Janusz Sidło - przed olimpiadą ustanowił rekord świata.
Podczas olimpijskiego konkursu J. Sidło wyszedł dość szybko na prowadzenie i losy złotego medalu wydawały się przesądzone aż, w ostatniej kolejce, Norweg E. Danielsen rzucił 6 metrów dalej, nowy rekord świata, ZŁOTO.
Z reportażu dowiedziałem się, że decydującym czynnikiem była zmiana oszczepu, J.Sidło pożyczył Danielsenowi swój oszczep - KLIK.
W Przeglądzie Sportowym obszernie i dramatycznie opisano ten szlachetny postępek.
Kilka lat temu poszukałem informacji na ten temat na internecie i znalazłem wzmiankę, że rzeczywiście tak było, z tym, że oszczep pożyczył radziecki sportowiec - Cybulenko - KLIK.
Co gorsza znalazłem też wyjaśnienie, że na zawodach olimpijskich cały sprzęt sportowy zapewniają organizatorzy (logiczne, gdyby zawodnicy korzystali z własnego sprzętu potrzebne byłyby regularne testy czy czegoś tam nie podkręcili).

Oj, jak dobrze, że ja tego wszystkiego nie wiedziałem i z wypiekami na twarzy czytałem o pojedynkach współczesnych mi herosów :)

P.S. Kilka miesięcy temu relacjonowałem jeszcze jedną stronę olimpijskich wspomnień- KLIK.

18 comments:

  1. Osoba sprawozdawcy jest ważna, mój mąż nie cierpi niektórych komentatorów sportowych, bo psują mu odbiór widowiska!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pełna zgoda - zbyt gadatliwy sprawozdawca potrafi wszystko zepsuć.

      Delete
    2. I gdzie tam Jotke zanioslo?
      Gdzie nie spojrzysz Jotka🤦🏻‍♀️

      Delete
    3. Gdzie Jotkę zaniosło?
      Jotka regularnie opisuje swoje wizyty w ciekawych miejscach a jeśli chodzi o odwiedzane przez Nią blogi to podała ich listę, tak że nie ma tajemnic ani niespodzianek.

      Delete
  2. Ciekawe te olimpijskie ciekawostki:)
    Dziś w Paryżu dwa sukcesy Polaków - jeszcze nie medale ale pierwsze kroki do tej wielkiej walizki z medalami zrobione.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję za życzliwy komentarz bo szczerze wyznam, że nie są to zbyt interesujące wspomnienia, w jakiś sposób przekazują moją utratę zainteresowania sportem.

      Delete
  3. Moje odczucie jest takie ze obecne Olimpiady to nie to co dawniejsze. Na dodatek za duzo w nich polityki choc ta zawsze miala w nich swa czesc.
    Co prawda dawniej mielismy mniejszy dostep do mediow, transmisji co robilo kazde wydarzenie WYDARZENIEM a jednak osmiele sie twierdzic ze zwyczajnie dawniej sport bardziej nas fascynowal.
    Odkad pozwolono uczestniczyc trans-osobom w zenskich konkurencjach to kompletnie odebralo mi zainteresowanie. Nie wiem czy tyczy to Olimpiady?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dla mnie są zdecydowanie inne niż przed laty, ale "winę" rozkładam po połowie - na siebie i zmiany w olimpijskim programie i zasadach.
      Jeśli chodzi o transgender to sprawa jest powikłana od wielu lat.
      Pierwszy argument, poruszony już prawie 100 lat temu to super-silne kobiety naładowane męskimi hormonami.
      Jedną z pierwszych podejrzanych była nasza słynna sprinterka - S. Walasiewiczówna - złoty medal w Los Angeles - 1932.
      W tym kontekście, mężczyzna, który uważa się za kobietę podlega takim samym badaniom medycznym i decydują hormony.
      Inna sprawa, to każda federacja sportowa ma swoje własne przepisy w tym względzie.
      Wydaje mi się że w którejś konkurencji jazdy konnej kobiety i mężczyźni startują razem.
      Kiedyś dotyczyło to również strzelectwa, ale nie wiem dlaczego płci rozdzielono.

      Delete
    2. Jako ze u mnie bylo i jest duzo kontrowersji na ten temat poczytalam troche by mi pomoglo wyrobic sobie opinie - i stad wiem ze nigdy szanse i mozliwosci bilogicznej kobiety nie beda rowne z ta transfer. Uwazam to za bardzo nie fair wobec kobiet, tych naturalnych. Jesli chca uczestniczyc, uprawiac sport i zdobywac medale , niech zostanie stworzona dodatkowa, osobna liga dla tych ludzi, niech walcza miedzy soba bo bedzie bardziej sprawiedliwe.

      Delete
    3. Osobna kategoria dla osób o zmienionej płci.
      Na logikę słuszne, ale to jest pole minowe bo oni mają obsesję na punkcie integracji ze społeczeństwem a tu mówimy o segregacji.

      Delete
  4. Takie olimpijskie wspomnienia to jest COŚ...
    Chyba jednak ciągle żyjesz Olimpiadami...
    Stokrotka

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wyznam szczerze, że raczej już nie, żyję więcej wspomnieniami niż rzeczywistością.
      Pozdrawiam :)

      Delete
  5. Nie wyobrażam sobie jak mogą wyglądać pisemne relacje ze zmagań lekkoatletów : ) W sensie, nie wiem, jak można to opisać, żeby nie wydawało się ,,śmieszne''- jestem za tym, że tylko ekran odda to, jak naprawdę to wygladało. W tekście gubią się szczegóły i poczucie, że się doświadcza tej historii.

    ReplyDelete
  6. Jak "naprawdę wyglądało" przekazać może rzeczywiście tylko obraz, tekst może przekazać to co niewidoczne a tego może być sporo.
    Wspomnę tu relacje H. Sienkiewicza - pojedynek Kmicica z Wołodyjowskim, albo Zbyszka z Rotgierem, albo wbicie na pal Tuhaj Beja - tekst potrafi przekazać wiele dodatkowych emocji.
    Mnie jednak relacje telewizyjne szybko nużą, ale to oczywiscie kwestia osobistych gustów.

    ReplyDelete
  7. Czyli oszczepniczka wybrała lepsze życie... W KDL był zwyczaj wymazywania takich osób z przestrzeni publicznej: nakręcone już filmy odkładano na półkę, jeśli jeden z aktorów został na Zachodzie; literatów nie wznawiano etc.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zwyczaje w KDL to jednak specyficzna dziedzina.
      Polska prasa podała informację, że A. Wojtaszek nie wróciła na noc do kwatery olimpijskiej i kontakt z nią urwał się na kilka dni.
      Gdy sprawa się wyjaśniła kierownictwo podało to do wiadomości publicznej i wyraziło ubolewanie, że zawodniczka zrobiła to w sekrecie.
      Faktem jest, że gimnastyczka L. Król nawiązała podczas olimpiady w Melbourne romantyczną znajomość, wróciła do Polski i legalnie wyemigrowała do Australii.
      Z drugiej strony, gdy dowiedziałem się o sprawie A. Wojtaszek to przypomniałem sobie podsłuchaną rozmowę i pierwsze skojarzenie było - gdyby to usłyszał aktywista partyjny to chyba nie wypuściliby jej na olimpiadę.

      Delete
  8. A ja chętnie to przeczytałam i z przyjemnością. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie flowersblossominthewintertime.blogspot.com

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję za miłe słowa, zaglądam na Twój blog - bardzo sympatyczny :)

      Delete