Wincenty Krasiński do swojego syna Zygmunta - rok 1831.
Odpowiedź syna - Zygmunta Krasińskiego - poniżej.
Przeczytałem ponownie i pozostało uczucie zawodu.
Z jednej strony autor nie ma złudzeń co do dorobku szlachty i arystokracji...
"Tak, chwała dziadom twoim na ziemi i w niebie - w rzeczy samej jest na co patrzyć.
- Ów, starosta, baby strzelał po drzewach i Żydów piekł żywcem. - Ten z pieczęcią w dłoni i podpisem - "kanclerz" - sfałszował akta, spalił archiwa, przekupił sędziów, trucizną przyspieszył spadki - stąd wsie twoje, dochody, potęga. - Tamten, czarniawy, z ognistym okiem, cudzołożył po domach przyjaciół - ów z runem złotym, w kolczudze włoskiej, znać służył u cudzoziemców - a ta pani blada, z ciemnymi puklami, kaziła się z giermkiem swoim - tamta czyta listy kochanka i śmieje się, bo noc bliska - tamta, z pieskiem na robronie, królów była nałożnicą. - Stąd wasze genealogie, bez przerwy, bez plamy".
Z drugiej - rewolucjoniści wygrywają starcie zbrojne. Hrabia popełnia samobójstwo. I wtedy pojawia się Chrystus i przywódca rewolucjonistów kona.
No i co potem?
Przywódca starego porządku popełnił samobójstwo, przywódca nawego porządku padł w konfrontacj z Jezusem.
Co pozostało? Radio Maryja?
Książka w mojej bibliotece została wydrukowana w 1952 roku, 30,000 egzemplarzy, cena 3 zł.
Być może ówczesnym, PRL-owskim, wydawcom wydawało się, że czytelnicy odbiorą te książkę tak jak ja teraz.
Tymczasem czytelnicy powtarzali z ogniem w oczach ostatnie zdanie sztuki: Galilaee vicisti! I oczekiwali rychłego końca komuny.
Chyba muszę znów sięgnąć po "Nie-boską...". Zbyt często odkładamy klasykę, bo współczesne pozycje kuszą, a w tych starociach sporo tematów do przemyśleń.
ReplyDelete