Przez kilka ostatnich dni czołową pozycją w wiadomościach był atak na komputery w kilkudziesięciu krajach - sparaliżowane szpitale w Wielkiej Brytanii, żądania okupu,
Po dwóch czy trzech dniach sprawa została, przynajmniej na jakiś czas, rozwiązana. Komputerowiec amator z Wielkiej Brytanii "ocalił świat" - szczegóły TUTAJ.
Ze zlinkowanego atrykułu wynika, że niezupełnie amator. Młody człowiek porzucił studia i uczył się techniki komputerowej na własną rękę. Jest aktywnym członkiem różnych grup zajmujących się technikami włamań do systemów komputerowych (hacking). Jest zatrudniony przez małą prywatną firmę. Po ostatnim sukcesie został zatrudniony przez National Cyber Security Centre.
No właśnie - National Cyber Security Centre. Strona tej instytucji - KLIK - informuje, że jej celem jest "uczynić Wielką Brytanię najbezpieczniejszym miejscem do życia i prowadzenia byznesu online.
Nie bardzo rozumiem co to znaczy "życie online", ale to drobiazg.
Centrum zostało uroczyście otwarte przez Królową na początku tego roku - KLIK. W artykule wspomniany jest budżet docelowy 1.9 miliarda funtów.
Pytanie: jak to się stało, że ci eksperci byli przez kilka dni całkowicie bezradni wobec problemu, który w ciągu kilku godzin rozwiązał pół-amator?
Z relacji w mediach wynika, że Marcus Hutchins, człowiek, który uratował świat, po prostu przeczytał ze zrozumieniem kod źródłowy pirackiego programu.
Tylko tyle. AŻ TYLE.
Była ponoć kiedyś taka historia, ze kierowca pewnej ciężarówki niefrasobliwie wjechał do tunelu i tam utknął, bo ciężarówka była za duża na tunel. Trzeba było ją potem usunąć nie powodując przy okazji większych strat. Zebrało się mnóstwo ekspertów, którzy mieli mnóstwo pomysłów, a ciężarówka nadal tkwiła w tunelu. I nagle mała dziewczynka stojąca obok zapytała: a nie można spuścić trochę powietrza z kół?
ReplyDeleteCzasami jest tak, że eksperci mocno gmatwają tak naprawdę proste rozwiązania:)))
Świetna historia :)
DeleteW opisywanym przypadku sytuacja wymagała odpowiednich kwalifikacji technicznych. Mnie zauroczył fakt, że istotna sprawą było zrozumienie tekstu (w tym przypadku kodu programu).
Jedną z istotnych przyczyn mojej rezygnacji z pracy i przejścia na emeryturę było "zaśmiecenie" informatyki słowolejstwem.