Dobiega końca trzeci dzień roku, czyli prawie 1%.
Co też w tym czasie zdziałałem?
Jak na moje obecne możliwości sporo.
Po pierwsze, już we wtorek, pomalowałem przewiany przez wiatr próg drzwi wejściowych.
Po drugie zareklamowałem w sklepie kupione kilka dni temu, w starym roku, baterie do telefonu.
Zwrócili mi pieniądze.
No to same sukcesy.
Po trzecie, bilanse i rozliczenia.
Jestem skarbnikiem parafialnego oddziału Stowarzyszenia św Wincentego a Paulo (St Vincent de Paul Society) więc musiałem złożyć rozliczenie za grudzień.
Przy okazji podsumowałem rok kalendarzowy.
Zostaliśmy 301 razy wezwani przez osoby potrzebujące pomocy.
Dostarczyliśmy żywność o wartości $24,270, w tym vouchery na żywność - $22,000, żywność kupiona - $700, produkty żywnościowe dostarczone przez parafian - $1,570.
Zapłaciliśmy rachunki za gaz, światło, telefon itp na sumę $4,200. Kupiliśmy 8 pralek lub lodówek. Dopłaciliśmy $2,000 do kosztów nauki, $540 na lekarstwa.
W sumie wydaliśmy $37,000, nasze przychody wyniosły $36,600 - z tego finansowanie z centrali Stowarzyszenia - $33,000, dotacje parafian i dochód ze sklepiku z dewocjonaliami - $3,600.
To jest o około 30% więcej niż w roku poprzednim.
Konkluzja raczej smutna - potrzeby rosną a my jesteśmy coraz bardziej uzależnieni od pomocy finansowej z zewnątrz. Nic dziwnego, że wzrasta ilość biurokracji i polityczna poprawność.
Zerknąłem też do swoich zapisków zeszłorocznych wydarzeń.
O książkach wspominałem w poprzednim wpisie.
Druga istotna pozycja to imprezy kulturalno-rozrywkowe.
Było ich w zeszłym roku 38, w tym 11 z udziałem wnucząt. Zdecydowana większość to imprezy muzyczne i baletowe, tylko jedna wizyta w teatrze i 4 wizyty w kinie.
Ostatni oglądany w zeszłym roku film to Zimna Wojna.
"Nic dziwnego, że wzrasta ilość biurokracji i polityczna poprawność."
ReplyDeleteZ jednej strony niby dobrze, bo trzeba sprawdzać, kontrolować, trzymać nadzór... A z drugiej trochę szkoda, bo ginie gdzieś spontaniczność, odruch serca a nawet wolność myśli...