Friday, January 26, 2024

To nie sztuka przewrócić Cooka

 Znowu mamy Australia Day, święto Australii, którego niektórzy się wstydzą, inni nienawidzą, na szczęście większość korzysta z dnia wolnego od pracy bez żadnych refleksji.

Jako emeryt mam dni wolne bez żadnych okazji więc, jak przez ostatnich kilka lat - pomarudzę na tym blogu.

Po pierwsze - przyczyna całego zamieszania - 26 stycznia 1788 roku, kapitan Filip doprowadził do brzegów Australii I Flotę - 11 statków, na których przypłynęło w okolice dzisiejszego Sydney:
- 14 oficjeli i pasażerów,
- 306 członków załogi,
- 245 osób uzbrojonego personelu,
- 45 żon powyższego personelu + 9 dzieci urodzonych podczas 8-miesięcznej podróży,
- 543 więźniów (męczyzn),
- 189 więźniarek,
- 22 dzieci powyższych osób, w tym 11 urodzonych podczas podróży.
Szczegóły TUTAJ.

Nie zamierzam dzisiaj drążyć tego tematu - trzy poprzednie marudzenia na ten temat  TUTAJ.

Spojrzałem na czołówki wiadomości i za okno.

Czołówka 1 - zdewastowano pomnik kapitana Cooka w Melbourne - KLIK.
Dygresja - Filip zawinił Cooka przewrócili.
Taka wiadomość to dla mnie nie nowina, to wydarzyło się już kilka razy w różnych miastach Australii.
Dla porządku wspomnę, że kapitan Cook był doskonałym żeglarzem i potrafił doprowadzić statki pomyślnie do celu.
Celem jego wyprawy była obserwacja tranzytu planety Wenus, zjawisko to trafia się 4 razy w ciągu 243-letniego cyklu - KLIK - i miało duże znaczenie dla lepszego zrozumienia funkcjonowania układu słonecznego.
Skoro wspomniałem układ słoneczny to...
  ..taka myśl mnie dzisiaj przenika?
 - czy ktoś przewróci pomnik Kopernika???

Czołówka 2 - Australijczycy Roku 2023.
Tytuł w podstawowej kategorii zdobyła para naukowców (prof. Georgina Long i prof. Richard Scolyear) za badania nad rakiem skóry (melanoma).
Nieco szokująca była dla mnie informacja, że prof. Richard Scolyer jest ofiarą nieuleczalnego raka mózgu i że zaoferował aby na jego ciele prowadzono badania ewentualnych leków.
Pełna relacja TUTAJ.

Za oknem... niby średnio-słonecznie, ale temperatura odczuwalna przeze mnie nie zachęca do wychodzenia z domu.
Przypominam - ŚRODEK LATA w kraju położonym geograficznie gdzieś pomiędzy Tunezją a Sycylią, tyle że na odwrotnej półkuli.

Moje 40-letnie doświadczenie w tym kraju mówi, że to nie jest normalne.

W tym kontekście nie zaskoczyła mnie informacja, że cyklon aktualnie wiejący na północnym wschodzie Australii ma imię Kirilly - KLIK .
Znaczy się Kiryłło, a może Cyryl - brzmi jakoś swojsko.
No cóż, kilka dni temu ogłoszono, że włamania do jednej z największych baz danych personalnych w Australii dokonał rosyjski hacker - KLIK.

Pozostaje mi tylko zapytać:  что делать?

34 comments:

  1. W takich czasach żyjemy, że nie szanuje się żadnych autorytetów, czasami słusznie, czasami bezrefleksyjnie strąca się pomniki z cokołów, tablice pamiątkowe, dewastuje cmentarze zapominając, że to wszystko ślady historii...
    Może i Kopernik podzieli kiedyś ten los, nie zdziwiłabym się.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Narzekanie na obecne czasy.
      Od kiedy pamiętam, zawsze ludzie w podobny sposób narzekali, uznawano to za objaw starości i nieumięjętności akceptacji nowego, dostosowania się.
      Teraz przyszła kolej na moje, a nawet nieco młodsze pokolenie, oczywiście uważamy, że takiej zmiany nigdy przedtem nie było.
      A może mamy rację? A może nie?

      Delete
    2. Mimo wszystko społeczeństwa powinny się rozwijać i wyciągać wnioski...

      Delete
    3. Rozwój społeczeństw - rozwijają się, rozwijają, chyba Hegel twierdził, że rozwój idzie po spirali skierowanej do góry.
      Spirala, czyli koło, a więc powtarzamy to samo, ale na wyższym poziomie.
      Mnie zawsze przychodzi do głowy droga od anarchii do terroru, i spowrotem.
      A więc - Rewolucja Francuska - wolność, za kilka lat - terror Robespierre'a.
      Rewolucja radziecka - to samo.
      Podobnie zmiana Republiki Weimarskiej w Hitleryzm.
      Teraz mamy wyjątkowe zachłyśnięcie wolnością więc i odtrutk może być bardzo silna.

      Delete
  2. A ja właśnie mam przed sobą książkę z 1987 r. L. Wolanowskiego "Ani diabeł, ani głębina". Nie pozbyłem się tej pozycji...
    "Dzieje odkryć Australii, opowiedziane ludziom,
    którym się bardzo spieszy..."
    Czy emeryci się spieszą..., zapewne są i tacy.
    Czytam:" Min-min, czyli ogniska obozowisk ludzi, którzy już dawno odeszli, są symbolem tej opowieści..."
    Odnajduję w książce "fragment obrazu pędzla Louisa -Auguste'a de Sainsona przedstawiającego odsłonięcie w roku 1825 pomnika francuskiego żeglarza J. F. de La Perouse'a. Francuz pojawił się w rejonie Zatoki Betany(?) 26 stycznia 1788 r, czyli akurat wtedy, gdy...."wiadomo.
    Wracam do pierwszych stron opowieści(184 str) i do historii pierwszych żeglarzy-odkrywców -z Indonezji, Chin, Holandii...
    tych, którzy wrócili i takich o których słuch zaginął...
    Być może pierwszym, znanym w Europie(748?), który pisał o istnieniu innych światów(na podstawie jeszcze starszych dokumentów) był Virgilius, misjonarz...
    "Dziwni wędrowcy! Jakież historie szlachetne
    Czytamy w waszych oczach, głębokich jak morza?
    .....
    Ch.Baudelaire "Fleurs du mal''("Kwiaty grzechu")
    Młot

    ReplyDelete
    Replies
    1. Lucjan Wolanowski - czytałem kilka jego książek o Australii i jestem pełen uznania - do tylu miejsc dotarł, tyle tematów poruszył.
      Nie wiem czy ktoś napisał równie dobre relacje.
      La Perouse - Wikipedia podaje, że on dotarł do Botany Bay już 24 stycznia, ale to nie było istotne, kapitan Filip uznał, że to miejsce nie nadaje się do rozładowania statków i popłynął ciutkę dalej - tam gdzie teraz znajduje się Sydney Opera.
      Przypomnę jeszcze, że wyprawa Pierwszej Floty nie miała charakteru badawczego, to zrobił kapitan Cook 18 lat wcześniej.

      Delete
    2. Na ten czas odpuszczam, w jakim charakterze organizowano te wyprawy, bo niektóre były tajne, a dokumenty przepadły...
      Wysłuchałem natomiast wypowiedzi dziennikarki BBC na temat "AD".
      Nie będę zanudzał, ale do Polski przekazała informacje, o manifestacji (35 tys. ludzi) w M. Chodziło o datę (26 st.) i jej zmianę na 1 stycz.(połączenie 6 stanów), nieudanego referendum w kwestii wpisu do Konstytucji(Aborygeni).
      Ciekawy temat związany z "z zabijaniem Indianina w Indianinie"(tak to nazwała) i związane z tym procesy sądowe o odszkodowania-wysokość sięga nawet do 80 tys. dol.).
      W Australii są ostre przepisy(rząd lewicowy?) w sprawie przyjmowania migrantów(praca) i nie ma zgody ponadstanowej-to już tak na zakończenie jej sprawozdania...
      Pozdrawiam
      Młot

      Delete
    3. W "naszej" wiki podają, że Cook zobaczył Australię 19, albo 20 kwietnia 1770 r., czyli 8 lat wcześniej...
      Może to nie tak bardzo istotne, ale w Polsce są i tacy("skrajni" niepodległościowcy) dla których 11 listopada nie jest Dniem Niepodległości Polski, bo niby z jakiej racji?
      Trzeba znaleźć jakiś kompromis, jak wybrnie z tego pata historycznego Australia- zobaczymy...
      Młot

      Delete
    4. Pierwsza Flota 1788, kapitan Cook 1770.
      1788 - 1770 = 18.

      Delete
    5. Zgadza się!
      Pomieszałem wyprawy, nazwy, daty-brawo Ty, za znajomość historii.
      Raz czytam o Zatoce Płaszczek, drugi raz o Botanicznej...
      Bałaganię...
      Masz cierpliwość, to dobrze
      Młot

      Delete
    6. Chronologia.
      Cook zginął 14 kwietnia 1779 r.
      W 1788 r. PF dowodził kpt. Filip i przypłynął wcześniej od kpt. Perouse'a o parę dni.
      Teraz dla mnie jest jasna sytuacja.
      Młot

      Delete
    7. Wikipedia podaje, że zginął 14 lutego - Walentynki!!!
      Ciekawsza jest inna sprawa - Cook był w tym czasie na Hawajach, jeden z tamtejszych archipelagów nazwał - Sandwich Islands aby uhonorować Lorda Sandwich - Pierwszego Lorda Admiralicji.
      Nomen- Omen - miejscowa ludność najpierw uznała Cook'a za bóstwo, ale później się z nim pokłócili i... bardzo starannie zajęli jego ciałem - usunęli wnętrzności, upiekli ciało żeby móc łatwiej usunąć kości, które starannie oczyszczono i zakonserwowano jako relikwie.
      A upieczone ciało (mięso)... Wikipedia nie wchodzi w takie detale, ja jednak pamiętam, że Sandwich to po polsku - kanapka - smacznego!

      Delete
    8. "Dopłynąłem" do tego faktu. Uznali go za bóstwo, ale wg zapisków tych, co przeżyli, niepotrzebnie do nich wrócił(musiał-awaria masztu) i naruszył tym samym rytuały, zaburzył ceremonie itede..
      Wspaniali żeglarze i odkrywcy, o innej mentalności i spojrzeniu na człowieczeństwo.
      Niestety, od lat nie trawię kanapek i sandwiczy, ale dobrze marynowane, suszone, czy pieczone mięcho? Owszem.
      Ludzie nie wiedzą, co jedzą w niektórych restauracjach-zamówią baraninę, dostaną pieczonego psa, albo małpę...
      Raz w życiu jadłem zupkę z płetwy rekina(wtedy 50 dol. filiżanka), ale z chwilą, kiedy dotarło jak odławiane są rekiny-zrezygnowałem. Podobnie jest z tuńczykami, mało(?) kto wie, że w trakcie połowów(sieci) giną "przy okazji" delfiny-bracia(młodsi, czy starsi/). Co się dziwić "dzikim"...
      Młot

      Delete
    9. Mięso psa zamiast baraniny - no nie wiem, baranina chyba wypada taniej.
      Mentalność odkrywców i misjonarzy - no cóż, czasami bariery cywilizacyjne są bardzo trudne do przekroczenia.
      Mój znajomy odwiedził jedną z wysp Pacyfiku i tam znalazł w jakimś muzeum buty , do których produkcji wykorzystano skórę misjonarza.
      Ten misjonarz był ogólnie akceptowany, bardzo lubiony przez wodza plemienia i chyba to go zgubiło.
      Raz podczas przyjacielskiej pogawędki zauważył, że wodzowi na głowie usiadła mucha, podniósł rękę aby ją zgonić - niestety tam panowała zasada, że kto podniesie rękę nad głowę wodza będzie ukarany śmiercią.
      Prawo jest prawem - wódz z ogromnym żalem pożegnał się z przyjacielem.

      Delete
  3. Anomalie, tak klimatyczne jak i polityczne, wystepuja na calym swiecie i staja sie nowa normalka.
    My tyle co mielismy siarczyste mrozy bo takie - 15 C a wczoraj piekny wiosenny dzien z temperatura + 17 C !
    Nie podoba mi sie burzenie pomnikow, nie pochwalam tego trendu.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dobrze zestawiłaś te dwa zjawiska - polityka i klimat, może te polityczne awantury to wynik nieodpowiedniej pogody?
      Burzenie pomników - to zdarzało się chyba zawsze, ale obecnie wystarczy kilka osób podkręconych agitacją w mediach społecznościowych.

      Delete
  4. Za szybko niszczymy autorytety i stracamy je z wyzyn. Inna sprawa ze wiele z nich nie powinno zajsc tak wysoko...
    Stokrotka

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tu nawet często nie chodzi o autorytety - Kolumb, kapitan Cook, to byli odkrywcy, nie ich zamiarem było kolonizować cokolwiek.

      Delete
    2. Trafiles w 10tke ! - potepiac odkrywce za to ze odkryl?

      Delete
    3. Przyszło mi do głowy, że wszystkie osoby, którym coś spadło na głowę mogą mieć pretensje do Newtona.
      Muszę sprawdzić cy on ma gdzieś ma pomnik.

      Delete
  5. Biedny Cook:(( Trzeba wysłać ostrzeżenie dla Kopernika, bo kto wie...
    Ach, dzisiejsza młodzież.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jak wyślemy ostrzeżenie do Kopernika, to może on się gdzieś schowa, ale skutek będzie ten sam - nie ma pomnika.
      Wydaje mi się, że tym co niszczą całą satysfakcję przynosi proces niszczenia.

      Delete
  6. Dewastowanie i burzenie pomników to polska specjalność. Kto śmiał stanąć z nami w szranki?!

    ReplyDelete
    Replies
    1. W Polsce pewnie trochę winna jest pomnikomania. Chyba 3 lata temu wiele krajów ogarnęła mania wndalizowania pomników osób uznanych za kolonizatorów czy rasistów. Przy okazji dostało się Kościuszce pod Białym Domem w Waszyngtonie.
      Tu wspomnę, że Kościuszko, za swoje zasługi dla USA, otrzymał spore posiadłości razem z niewolnikami, jego pierwsze polecenie - uwolnić niewolników.

      Delete
  7. Powinni już dać sobie spokój z tymi ,,kontrowersjami'' wokół Dnia Australii. Na boga, przecież to byli więźniowie, zesłani wbrew swojej woli, przecież nie będą przepraszać za to, że przyjechali. To samo służba więzienna- pewnie też fucha dostałą się tym, co wcale nie chcieli jechać (przynajmniej w większości)- ci też nie będą przepraszać za przyjazd. A teraz mamy ludzi z całego świata, sporo z krajów kolonizowanych i terroryzowanych przez Wielką Brytanię tak samo jak oni terroryzowali Aborygenów- ci nowi imigranci przecież też nie będą przepraszać. A kraj musi mieć jakiś dzień niepodległości, dzień kraju czy coś.
    Dla mnie Dzień Australii to urodziny mojego faceta, więc jeszcze inaczej.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzień Australii.
      Mnie 26 stycznia nie przeszkadza, ale jednak tego dnia jeszcze nikomu nie śniło się o Australii - oficjalnie istniał tylko stan Nowa Południowa Walia.
      Australia jako jednostka samodzielna jednostka administracyjna powstała 1/1/1901.
      Niestety 1 stycznia to też kontrowersyjna data gdyż nowopowstała Australia potraktowała Aborygenów jeszcze gorzej niż monarchia brytyjska, uznała że nie istnieją, nie zostali uwzględnieni w pierwszym spisie ludności co było zgodne z wprowadzoną w tym samym czasie "white-only policy".
      Tak że pewnie masz rację - niech każdy świętuje jakieś swoje prywatne wydarzenie.

      Delete
  8. Warto jednak znać Ojców Założycieli i historię swojej nowej ojczyzny.
    Ośmielę się zadać pytanie Szanownemu Gospodarzowi- czy żyjąc tyle lat w Australii, nigdy się nie krył z faktem, że pochodzi z Polski? Bo czytając Twoje, Lechu wspomnienia, zawsze podkreślałeś skąd Twój ród...
    Od razu się zastrzegam, że jakakolwiek odpowiedź nie zmieni mojego punktu widzenia...
    o czym świadczą
    wyrazy szacunku
    Młot
    p.s. Australia dla podwładnych króla/ królowej W.B. była podobnym miejscem zesłania, jak dla Polaków Syberia, Francuzów Gujana itede.
    Faktem jest, że po kilku dekadach przysłano spec. komisję z Anglii w celu sprawdzenia skutków takiej metody "resocjalizacji" zesłańców, może warto poznać efekty...

    ReplyDelete
  9. Kryć się z polskością?
    Nigdy nie przyszłoby mi do głowy zresztą nie słyszałem o żadnym przypadku żeby to mogło przynieść jakieś korzyści.
    Czym była Australia dla brytyjskich więźniów?
    Porównanie z Syberią wydaje mi się całkowicie nietrafne.
    Nikt nie został zesłany do Australii za poglądy polityczne.
    Więzienia londyńskie były ogromnie zatłoczone - rezultat dynamicznego rozwoju industrializacji.
    Myślę, że dla tych więźniów każde miejsce było lepsze niż gnijące klatki nad Tamizą.
    Dla większości Australia okazała się wybawieniem - po odsiedzeniu wyroku stawali się wolnymi ludźmi i na wyjątkowo korzystnych warunkach mogli wziąć w posiadanie spory kawał ziemi.
    Sporo nich zrobiło fortuny, kilku uzyskało wysokie stanowiska rządowe.

    ReplyDelete
  10. Zbyt złożony temat na porównania. Nie będę marudził w tej notce...
    To fakt, że więzienia nad Tamizą były zatłoczone, jak czytam, w tamtym okresie, w Londynie na 800 tys. mieszkańców było ok. 100 tys. kryminalistów. Prawo było srogie, za kradzież kawałka sera, kury, płótna czekało dożywocie..
    ale i tacy przestępcy dostali szansę przeżycia, nie wiem, czy mogli skorzystać z takiej łaski skazani na śmierć, czy kalectwo?
    Podobnie, ale z innych powodów, taką szansę mieli zesłańcy za panowania cara( po konfiskacie mienia). Bo za Stalina, to już nie.
    Przepraszam za wtręt. Twoje, Lechu , odpowiedzi utwierdziły mnie w przekonaniu-zdrowo się Ciebie czyta!
    Młot

    ReplyDelete
  11. Rozumiem z tego, że moje racje, choć odwrotne od Twoich, dobrze robią Ci na zdrowie.
    I to jest chyba najważniejsze.

    ReplyDelete
  12. Stara szkoła, na tym polegały dyskusje...
    Młot

    ReplyDelete
  13. W drugiej wyprawie Cooka wzięło udział dwóch ob. Rzeczypospolitej(Polaków?).
    Jerzy Adam Forster("'Podróż naokoło świata" 1977 r.) i jego ojciec J. Reinhold.
    Młot

    ReplyDelete
  14. Bardzo dziękuję za wspomnienie nieznanego mi Johanna Reinholda Forstera - wprawdzie trzeba się bardzo mocno nagimnastykować żeby uznać go za obywatela Rzeczypospolitej, ale życiorys bardzo ciekawy ==> https://adb.anu.edu.au/biography/forster-johann-reinhold-2057

    ReplyDelete
  15. Anglicy to "pazerny" naród, przygarną każdą wybitną postać...Podobnie jest z Malinowskim, Conradem i można wymieniać. Żartuję...
    Młot

    ReplyDelete