Friday, October 4, 2024

Bez... butów

 Ja nadal w bezowym nastroju... dostałem jakiegoś b(e)zika, czy co?

Zostawiłem bez i bezę bez siebie i ruszyłem na piechotę w las a tam.... zdjąłem buty.


Poczułem Ziemię Matkę pod stopami.

No bo od Matki się zaczęło.
Jeszcze w wieku przedszkolnym zachęcała mnie żebym rano chodził po trawie za domem na bosaka., po rosie. Z tym było kiepsko, ale nie było całkiem źle, przecież przez pierwsze 11 lat życia nie włożyłem na stopy obuwia na gumie, tylko skóra.

To był rok 1952, olimpijski, przy tej okazji oglądałem w kinie kroniki filmowe z relacjami z zawodów sportowych.  Szczególną uwagę zwracałem na zawodników USA - w gazetach i dziennikach radiowych czytałem/słuchałem o ich dekadenckim stylu życia a tu - sportowcy, wcale nie gorsi od radzieckich.
Szczególnie koszykarze - wszyscy w stylowych trampkach.
I, uderz w stół - w sklepach pojawiły się trampki krajowej produkcji.
Gdy wspomniałem Matce, że chciałbym mieć takie, złapała się za głowę - to zabójstwo - guma, stopa nie oddycha.
No i tak, bez oddechu - przez 72 lata.

W ostatnią niedzielę podsłuchałem program o zdrowiu, którego regularnie słucha moja żona, a tam - elektrostatyka ludzkiego organizmu.
Nie potrzebowałem więcej - pospieszyłem (samochodem) do pobliskiego parku.

Oczywiście oddaliłem się od posypanych ostrym żwirem ścieżek i rozejrzałem dookoła.

Drzewa splecione w uścisku...



Co to za uścisk? - zastanowiłem się.
Brak w nim czułości - a więc nie miłosny.
Brak agresji a więc to nie zapasy.

W każdym razie - zgłodniałem.
Ostatni raz zerknąłem na las...

Na obiad będą więc brokuły.

P.S. Tu przypadkowo trafiony artykuł na temat chodzenia boso, nie bójcie się, to nie są żadne majaczenia przesądnych starszych kobiet z innej epoki, to jest rewelacyjne odkrycie dokonane zaledwie 17 lat temu - KLIK.