Australia chyba się europeizuje, właśnie w naszym stanowym parlamencie trwa debata na temat legalizacji eutanazji.
Już po opublikowaniu wpisu zdałem sobie sprawę, że tak się zapatrzyłem na pierwsze litery nazwy, że przegapiłem ostatnie a tam - Azja, dużo nam blizsza Azja.
W tym przypadku posłów nie obowiązuje dyscyplina partyjna, mają głosować zgodnie z głosem sumienia.
Ostatnio burzę wywołały słowa przewodniczącego Australijskiego Związku Lekarzy (AMA) - nie zmieniajcie stosunków społecznych tylko dlatego, że kilka bardzo wpływowych osób widzi jak umierają ich rodzice - KLIK.
Osobiście nie mam na ten temat jasnego poglądu, nie mam go zresztą również na żaden inny temat. Spróbowałem jednak dokonać wirtualnego samobójstwa - zlikwidowałem swoje konto na facebooku.
Nie boli.
człowiek powinien moc decydować o sobie we wszystkim, takie jest moje zdanie
ReplyDeleteRzecz w tym, że człowieka można doprowadzić do takiego stanu, że nie widzi dla siebie innego wyjścia niż odejście.
DeleteJedną z zainteresowanych stron jest państwo, które ma coraz wieksze trudności z wydatkami związanymi ze starzeniem się społeczeństwa.
jako jednostka prawna oraz świadoma, domagam się wręcz tego, abym mogla w każdej chwili życia o MOIM życiu decydować, w krajach, w których eutanazja jest dozwolona jakoś nikt, nikogo do niej nie zmusza czy doprowadza, Niemcy jak zwykle są "trochę w ciąży" zezwalając jedynie, aby za zgoda pacjenta (zgodę wyraża się pisemnie będąc w pełni świadomym tego czynu)rodzina mogla odłączyć aparaturę żyjącą za człowieka, zawsze coś, ale dla mnie to jednak za mało i ciesze się, ze nie mam w razie co, daleko do krajów, w których z tym nie ma problemu
DeleteMarga - decydować o swoim życiu.
DeleteZapewne człowiekowi przysługuje takie prawo, ale nie spotkałem chyba osoby, która nie przyznałaby, że podjęła kiedyś w życiu błędną decyzję.
Z eutanazją sytuacja jest o tyle prostsza, że osoba, która podejmie taka decyzję nie będzie potem mówić, że była to błędna decyzja.
błędne decyzje niekoniecznie czynią człowieka mądrzejszym, ale na pewno go kształtują i tylko głupi i nieuczciwy wobec samego siebie człowiek, nie przyzna się do błędu ... decyzja o eutanazji, to zupełnie inna bajka, śmiem twierdzić, iż widać, że ani Ty, ani nikt z Twoich bliskich nie cierpiał na prawdę ... wszystko przed Toba, chciałoby się powiedzieć ... oby nie! to była niewielka próbka mojego poczucia humoru, wiec proszę się nie obrażać ;)
DeletePrzewodniczącego Australijskiego Związku Lekarzy zapytałabym, co by zrobił, gdyby na polu bitwy jego przyjaciel leżał z wnętrznościami na wierzchu i prosił o śmierć, a on nie miał żadnych możliwości, żeby mu pomóc. Poza skróceniem cierpienia.
ReplyDeleteÓw przewodniczący zdaje się eutanazję widzieć w taki sposób, ze komuś przykrość sprawia widok osoby konającej w męczarniach, więc aby oszczędzić sobie dyskomfortu zabija tę osobę. Eutanazja jednak nie dotyczy świadków, a samego zainteresowanego i to od jego woli zależy i opinii lekarzy zależy, czy to eutanazji dojdzie.
Ilenko. Nie jesteśmy na polu bitwy tylko w kraju o dość wysokim poziomie medycyny i opieki społecznej.
DeleteZgadzam się, że prezesa troche poniosło, ale być może ma już dosyć arogancji silnych grup nacisku.
Z drugiej strony argumenty, że opieka paliatywna potrafi złagodzić każde cierpienie też nie do końca mnie przekonują.
Z trzeciej strony znając niewyobrażalne paradoksy nowoczesnej biurokracji łatwo mogę sobie wyobrazić sytuację gdy procedurze zostanie poddana nie ta osoba, o którą chodziło.
Dlatego napisałem, że nie mam na ten temat jasnego poglądu.
Nie pokazała się odpowiedź? Wrrr. A była taka długa. Powtórzę ja dopiero popołudniu:(((
DeleteW pewnym sensie jednak jesteśmy na polu. Tyle że zdrowie walczy ze śmiercią. A w każdym razie dylemat jest podobny.
DeleteJeżeli chodzi o prezesa, to jednak chyba on wykazał się sporą arogancją, a także dość prymitywnie podszedł do sprawy i absolutnie niekompetentnie. Bardzo wielu bliskich wymusza na szpitalach przedłużanie agonii krewnego. Sztucznie utrzymuje się ludzi przy życiu, stosuje uporczywą terapię. Po to, żeby nie mieć wyrzutów sumienia, że nie zrobiło się wszystkiego. Tak naprawdę w obecnych czasach sedno problemu jest zupełnie gdzie indziej. To sami chorzy chcą eutanazji i to często chcą zbyt pochopnie. Z różnych powodów - boją się cierpienia, sama starość ich przerosła itp. Samobójstwo jest pewnym ryzykiem, a poza tym słabym ludziom łatwiej jest zrzucić odpowiedzialność na kogoś innego. I na tej płaszczyźnie ja upatrywałabym się słabych punktów w prawie do eutanazji.
I oczywiście to, co piszę to jedynie teoretyzowanie, bo w Polsce raczej w najbliższych latach nawet dyskusji na ten temat nie będzie. Gdyby była, to mój głos zależałby od rzetelnych badań na ten temat, od głosów fachowców, a przede wszystkim od rzetelnej wiedzy na temat umierania w Polsce. Dziś nie wiem, ile tak naprawdę jest cierpienia i strachu, a ile pomocy medycznej.
Arogancki prezes - jak widać zdarza się to w każdym kraju.
DeleteWedług mnie medycyna trafiła na bardzo kręte ścieżki. Zasadniczo jest w stanie sztucznie przedłużać życie ponad wszelką miarę.
Powyższe zdanie zawiera dwa niejasne argumenty - co to znaczy sztucznie, co to za "wszelka miara".
W wielu przypadkach nie ma potrzeby na "aktywną eutanazję", wystarczyłaby bierna - nie walczyć z chorobą. Taka decyzja jest chyba równie dramatyczna jak decyzja o eutanazji a przecież jest podejmowana i nie wymaga specjalnej ustawy.
Technologia wyprzedziła ludzką zdolność podejmowania racjonalnych decyzji.
Z tą 'wszelką miarą" to jest trudny problem. Najprościej byłoby powiedzieć, że gdy człowiek nieodwracalnie przestaje być człowiekiem, a staje się zbieraniną narządów. Co to jednak znaczy być człowiekiem? My w dyskusjach możemy przyjmować różne definicje, jednak w prawie wszystko musi być precyzyjne i uwzględniające wszystkie przypadki. Ciężka sprawa.
DeleteWszystkim zainteresowanym eutanazją i jej społecznymi skutkami polecam znakomitą i wstrząsającą pracę prof. Ryszarda Fenigsena "Eutanazja. Śmierć z wyboru?" (Wydawnictwo "W drodze", Poznań 1994), napisaną w Holandii, gdzie eutanazja już wtedy była legalna i społecznie akceptowana.
ReplyDelete