Richard Flanagan to dość znany, również w Polsce, pisarz australijski.
A może tasmański? Bo osoby pochodzące z Tasmanii bardzo często podkreślają swoją inność.
Przed laty, na początku swojej literackiej kariery, Richard Flanagan klepał biedę i z radością przyjął nieoczekiwaną ofertę - opracować, a właściwie napisać, autobiografię bardzo wybitnego hochsztaplera. Gdy hochsztapler cieszył się ostatnimi dniami wolności za kaucją jakieś popularne pismo zaoferowało mu wysokie honorarium za autobiografię. Potrzebny był "ghost writer" , który zrobi to fachowo.
Szczegóły TUTAJ.
W nowej książce - First Person - Flanagan opisuje proces powstawania tej autobiografii. Z licznych recenzji dowiedziałem się, że Flanagan w jakiś sposób wini osobę, o której pisał, że przedstawiała swoje życie w tak enigmatyczny i pokrętny sposób, że wpłynęło to na świadomość autora. Ghost writer nie był pewien czy jest jeszcze samoistną istotą, czy może tylko duchem.
Życie to nie jest cebula, którą można rozebrać warstwa po warstwie. To nie jest palimpset, który trzeba poskrobać aby znaleźć oryginalne, prawdziwsze znaczenie. To jest zmyślenie, które nigdy się nie kończy. (Tomas Tebbe).
Hochsztapler, któremu poświęcona jest książka First Person przygotował kilkaset stron autobiograficznych notatek. Nie było w nich jednak wiele faktów a jeśli były to przeczyły same sobie.
Wydawca - Gene Paley wyjaśniał:
Twoje zadanie to nie tylko pisać, to również skłonić go do mówienia. Pisanie razem z nim dla nas. Bez jego udziału nie będzie książki. Jak nie ma książki za sześć tygodni, to nie ma wypłaty.
- Nie ma. Po prostu nie. Tak?
- Nie, odpowiedziałem. Tak.
Nie, powiedział Gene Paley. Nie.
- Tak, odpowiedziałem. Nie.
Ludzie w wydawnictwie bali się, że mogę wpaść w literaturę. Rozumieli przez to alegorie, symbolikę, metafory tańca czasu; książki, które nie mają właściwego początku ani końca, w każdym razie nie w tej kolejności.
Gene Paley był bardzo konkretny: mam opowiedzieć prostą historię w prosty sposób, tam gdzie historia nie jest prosta mam ją uprościć, zilustrować anegdotą, i nigdy nie używać zdań, które ciągną się dłużej niż dwie linijki.
W wydawnictwie szeptano, że Gene Paley boi się literatury.
Nie bez powodu.
Po pierwsze to się nie sprzedaje.
Po drugie, bezstronnie można powiedzieć, że literatura zadaje pytania, na które nie potrafi odpowiedzieć. Zaskakuje ludzi nimi samymi, co, w rezultacie, rzadko wychodzi na dobre. Przypomina im, że bilansem życia jest porażka, i że nieświadomość tego to czysta ignorancja.
Może jest w tym transcendencja, albo jakaś mądrość, ale Gene Paley nie widział siebie w zabawie w transcendencję. Gene Paley był za książkami, które powtarzają w kółko jedną czy dwie rzeczy. Lepiej tylko jedną.
Sprzedaż, mawiał Gene Paley, to jest opowiadanie.
Jak dotąd przeczytałem pierwszy rozdział.
Z recenzji w Goodreads widzę, że wielu czytelników nie dotrwało do końca książki. Ich wrażenia są podobne do moich - R. Flanagan czaruje zgrabnymi zdaniami i przewrotnymi paradoksami, ale poza tym w książce brak opowiadania. A opowiadanie to jest czytanie.
Bohater książki, ghost-writer Kif Khelman, tak opisuje swój stan po zakończeniu zlecenia:
W tych dniach zadowalam się reality shows. Wokół mnie jest pustka, samotność która boli i stukoce. Przerażające. Przeraża mnie, że powinienem żyć a nigdy nie żyłem. Oglądając reality shows nie mam tego wrażenia.
Więc może lepiej za bardzo się nie rozpędzać z tym czytaniem.
Więcej o książce TUTAJ.
No comments:
Post a Comment