Nasza telewizja państwowa, ABC, wyświetliła program Old People's Home for Four Years Old - KLIK.
Miejsce akcji to dom dla starców w chyba najlepszej lokalizacji w Australii, nad zatoką w zachodniej części Sydney.
Dom o bardzo wysokim standardzie, kilkadziesiąt, a może i ponad sto, domków i mieszkań.
Pensjonariusze nie są w stanie mieszkać samodzielnie, ale są w stanie poruszać się i zadbać o swoje podstawowe potrzeby.
Do projektu przystąpiło 11 osób.
Podczas wstępnej rozmowy kilka osób (mężczyźni) stwierdza: my jesteśmy tutaj tylko po to żeby umrzeć, im szybciej tym lepiej.
Na początku organizatorzy przeprowadzają testy: poziom depresji (wszyscy są w stanie depresji, od lekkiej to bardzo ciężkiej), zdolność poruszania się (poza może pięcioma przypadkami mocno ograniczona), tryb życia (większość spędza minimum 20 godzin dziennie samotnie w swoim pokoju).
W to miejsce pewnego dnia przyjeżdża autobus z tuzinem kipiących energią czterolatków.
- Hej, patrzcie! Starzy ludzie! - ogłasza swoje odkrycie jeden z gości .
Po kilku minutach niepewności każde dziecko znajduje sobie wygodne miejsce i znośnego partnera. Silny zespół specjalistów organizuje odpowiednie zajęcia.
Hej, łza się w oku kręci.
W ostatnich latach przerobiłem takie ćwiczenie 5 razy.
Zgadzam się, 3-4 lata to najlepszy wiek. Dziecko jest już samodzielnie i otwarte na każdą akcję.
5-latki i starsze, z jednej strony mają już swoje gusta, z drugiej - wymagają bardziej zaawansowanych intelektualnie i fizycznie zajęć.
W dawnych czasach, czyli od zarania dziejów do jakichś 70 lat temu, sprawę rozwiązywała wielopokoleniowa rodzina mieszkająca w jednym domu czy mieszkaniu.
Instytucjonalizacja spraw najprostszych - to jest hasło obecnych czasów.
Oczywiście rodzina wielopokoleniowa to jest... życie nie eksperyment przeprowadzany w laboratoryjnych warunkach..
Osoba starsza nie ma wydzielonych godzin i miejsca na kontakt z dzieckiem. Nie ma wszechobecnego mediatora. W rodzinie bywają problemy, niezgody, kłótnie.
W opisywanej akcji dzieci były otoczone specjalną opieką. Spotkania nie były zbyt długie. Opiekunowie przed zajęciami motywowali dzieci a po zajęciach chwalili je za fantastyczne zachowanie.
Pod informacją na facebooku opublikowano tysiące komentarzy typu: wspaniałe, popłakałam się, wszystkie starsze osoby powinny mieć zorganizowane takie zajęcia.
Organizatorzy, po pierwsze na zakończenie eksperymentu powtórzyli testy przeprowadzone na początku. Większość uczestników pozbyła się depresji lub zdecydownie obnizyła jej poziom. Zarejestrowano również istotną porawę sprawności
Po drugie, wyniki eksperymentu posłużą do sformułowania programu długofalowej akcji i wystąpienia do rządu o finansowanie.
No tak, ja też nie miałbym nic przeciwko temu żeby kilka razy na tydzień odwiedziło mnie na kilka godzin 4-letnie dziecko, mogłoby być nawet dwa. Z opiekunką.
Ale na ogólnokrajową skalę?
Właśnie kończy swoje obrady Królewska Komisja do spraw opieki nad osobami starszymi - KLIK.
Do Komsji dotarło tysiące makabrycznych raportów.
Podopieczni są regularnie faszerowani środkami uspokajającymi, w rezultacie większość czasu spędzają w stanie letargu i nie sprawiają personelowi kłopotu.
Na nocnej zmianie często jedna salowa ma pod opieką kilkadziesiąt osób.
Zdarzają się przypadki wygłodzenia gdyż podopieczni zapomnieli zjeść posiłek a nikt tego nie zauważył.
Zdarza się wyzywanie, popychanie, nawet bicie.
40% osób nie jest przez nikogo odwiedzana, a więc nikt z zewnątrz nie może zauważyć ich stanu i nie mają szansy się poskarżyć.
Trochę detali TUTAJ.
A tu nowa inicjatywa.
Może moje wnuki doczekają jej realizacji.
Zwiastun programu TUTAJ.
Link do wyemitowanych odcinków TUTAJ.
Dotychczas przyprowadzano starcom specjalnie tresowane psy. I też pomagało.
ReplyDeleteTowarzystwo psa to na pewno bardzo istotne wzbogacenie życia.
DeleteDużo łatwiejsze do zorganizowania niż towarzystwo dzieci.