Kilka tygodni temu zamknięto w Australii kościoły z powodu pandemii.
Nasza parafia natychmiast zorganizowała "live-streaming", według mnie całkiem dobry technicznie.
Jeśli chodzi o stronę duchową, to mogę się wypowiedzieć tylko o materialnej stronie ducha.
Stwierdziłem, że jednak brakuje mi nieco... ludzkiej niedoskonałości, a więc - spóźnialskich, marudnych dzieci, trzaskania klęcznikami, oraz doskonałości - podawania sobie ręki na znak pokoju, itp.
Nie kompensują tego drobne usterki techniczne podczas transmisji.
Mieszkamy tak blisko, że czasem, podczas transmisji ponoszę głowę i nasłuchuję uważnie - może ten głos dochodzi tu prosto z kościoła?
Dzisiaj nie potrzebowaliśmy już tak nasłuchiwać.
Kilka dni temu w naszym stanie rozluźniono nieco pandemiczne rygory, między innymi zezwolono na odprawianie nabożeństw przy udziale wiernych, maksimum 10 osób.
Dzisiaj pierwsza msza według nowych reguł.
Odbyło się ich aż trzy. Żeby uniknąć konfliktów zorganizowano bilety.
Nieco mnie zaskoczyło, że udało mi się dostać bilet.
Zapewne wiele osób nie zajrzało do swoich skrzynek emailowych albo nie połapało się o co chodzi.
W każdym razie obawiałem się, że przy wejściu może dojść do nieporozumień więc przyszedłem do kościoła nieco wcześniej.
W sekrecie wyznam, że - po pierwsze wyobrażałem sobie, że może pod kościołem grasować będą "koniki" handlujące biletami.
Być może zaproponują mi godziwą cenę za mój bilet?
Zdecydowałem, że w takim przypadku pieniądzę przyjmę i w całości, do ostatniego centa, przekażę na cele parafii.
Po drugie - rozważałem możliwość, że pod kościołem zastanę starszą panią, całą we łzach. Dowiedziała się o tej mszy, ale nie wiedziała, że trzeba robić jakieś rezerwacje.
Też postanowiłem, że oddam jej swój bilet, bez żadnej opłaty.
Oczywiście w obu przypadkach miałem "back-up" - wrócić szybko do domu i obejrzeć na komputerze nagranie mszy, która odbyła się o godzinie 10.
Niestety chyba za dużo rozmyślałem na ten temat gdyż na miejscu poczułem rozczarowanie.
Przyszło dokładnie 10 osób. Ksiądz witał wszystkich w drzwiach i przypominał żeby przetrzeć dłonie płynem dezynfekującym.
W sali kaplicy, ze względu na kameralny charakter msza nie odbyła się w kościele, stało 10 krzeseł w przepisowych odległościach.
Wydało mi się, że jestem w świecie robotów.
Ewangelia - według św Jana 14:15-21 - bardzo mi do tego środowiska pasowała..
Przypomniało mi się, żem "z prochu powstał i w proch się obrócę".
I wydało mi się to optymalnym rozwiązaniem.
Ważne, że "w punkt"!
ReplyDeleteCo ma kameralny nastrój (wystrój) świątyni ze światem robotów, nie do końca pojmuję, ale przecież nie muszę. A pomysł z biletami wydaje się być doskonały.
ReplyDeleteMasz rację, to jest niejasne zdanie.
DeleteNie chodziło mi o nastrój, ale o to, że wszyscy tak posłusznie usiedli we wskazanych miejscach i skoncentrowali się na regułach pandemii.
Pochwalic taka dyscypline i poczucie odpowiedzialnosci, Lechu.
ReplyDeleteNie martw sie - kiedys wszystko wroci do normy, zwlaszcza ze Twoj kraj stoi bardzo dobrze jesli chodzi o stan wirusa, powroca normalne msze i inne strony zycia.
Od poczatku pandemii bylo jasne ze jedyna nasza bronia jest dystansowanie wiec musimy ja uzywac.
U mnie zupelnie na odwrot - rozluznienie zalecen spowodowalo ze ludzie korzystaja z nich niemal na calego. Patrze na to i nie podoba mi sie - wiec zazdroszcze Ci faktu iz w Twym kraju juz niemal bezpiecznie i zdrowo.
Warto przez jakis czas znosic te zakazy by moc dzieki nim tak wiele zyskac.
O bibliotece - zdecydowano nie otwierac drzwi dla publiki, ksiazki trzeba zamawiac online i przygotowane odbierac na parkingu. Kto wie czego chce to sposob jest ok, dla mnie nie bo moim systemem jest krazyc po alejkach i grzebac. Niby wiem jaki rodzaj i autorow lubie ale te wyczytalam wiec zawsze szukam czegos nowego i absolutnie nie umialabym systemem online zdecydowac co zamowic.
Pojade wiec jedynie by zwrocic stare i nadal zostane bez nowych ksiazek.
Zdrowego tygodnia.
Ze zdyscyplinowaniem to u nas bardzo różnie bywa.
DeleteJa najbardziej zauważam spadek dyscypliny u kierowców samochodowych. Migaczy używa bardzo niewiele osób.
Ale oczywiście to nie wpływa na ilość zarażeń wirusem.
W bibliotece zachowuję się podobnie jak Ty. Spoglądam na gablotę z najnowszymi bestsellerami chociaż wiem, że ja bym ich nie kupił. Patrzę na wózki z ostatnio oddanymi książkami chociaż wątpię czy ktoś czyta książki, które mnie interesują. W rezultacie, gdzieś pośrodku, znajduję coś dla siebie.
Ale to wszysko wspomnienia. Może otworzą biblioteki w czerwcu.
Pozdrawiam.
Podobnie w niemieckiej Badenii-Wirtembergii... Od ostatniej niedzieli pozwolono na ograniczony udział wiernych. W naszej (mało:-)miejskiej parafii można było rezerwować miejsca (130) na stronie internetowej. Nie wiem, jak to się skończyło. Podejrzewam, że było więcej miejsc niż chętnych, bo choć Szwarcwaldczycy mocno podkreślają, że są katolikami, do kościoła raczej nie chodzą.
ReplyDeletePS. Ciekawe spostrzeżenie - „Zapowiedź Parakleta” z J 14, 15 i ...świat robotów. Oryginalnie i futurystycznie:-)
Update ksiazkowy - draze temat bo dla mnie bardzo wazny i potrzebny.
ReplyDeleteSkoro do zupelnego otwarcia bibliotek musze czekac to zdecydowalam pojsc do "uzywanego" sklepu gdzie to jest dzial ksiazkowy i czasem znajduje w nim fajne ksiazki za grosze.
mialam opory ze wzgledu na wirusa ale okazalo sie ze nawet dosc przestrzegaja zalecenia.
Znalazlam 4 wygladajace na dobre wiec kupilam i dalo mi to uczucie ze znalazlam i mam wielkie SKARBY!
Pozniej w domu kazda przetarlam srodkiem dezynfekujacym i mialam cudowne popoludnie w ogrodzie z nowa, nieznana mi ksiazka.
Az na ten czas zapomnialo mi sie ze jestesmy w srodku pandemi.