Jak wielkich?
Na początek 60 miliardów dolarów (australijskich), około 40 mld US$.
Rząd australijski energicznie zabrał się do walki z ekonomicznym skutkami pandemii.
Z jednej strony każda osoba, która straciła pracę ma prawo do zasiłku A$1,500 na 2 tygodnie, z drugiej, każda firma zmuszona do redukcji zatrudnienia otrzyma taką samą kwotę dla każdego pracownika, który zachowa swój etat.
Całkowity koszt projektu A$130 miliardów.
Minęło kilka tygodni i w mediach zagotowało się.
Treasury blunder! bębniły nagłówki.
Okazało się, że podstawą obliczeń były formularze wypełnone przez pracodawców. W formularzach mieli podać ilość pracowników, dla których ubiegają się o wypłaty. 10% pracodawców zamiast ilości osób wpisało kwotę, czyli zawyżyli koszty 1,500-krotnie.
Błąd wykryto gdy zaczęły napływać wnioski z danymi pracowników, dla których wypłata jest przeznaczona.
Treasurer (dużo więcej niż minister finansów) zrobił dobrą minę - sytuacja finansowa kraju jest o 60 miliardów lepsza niż oczekiwaliśmy.
Opozycja - ten błąd był tak oczywisty, że z kosmosu było go widać, ten rząd to tragedia.
Ja (autor tego blogu) - pokażcie mi ten formularz, który był tak trudny do wypełnienia.
Przez wiele dni nie mogłem znaleźć.
Dopiero gdy pierwsza fala hałasu opadła znalazłem artykuł naszej państwowej telewizji ABC a tam nieszczęsny formularz - KLIK.
Ilość pracowników uprawnionych do zasiłku.
Jak na mój wzrok, to jest w porządku.
W jaki sposób ktoś może to zrozumieć jako kwotę do wypłaty???
Oczywiste jest zaniedbanie projektantów systemu przyjmującego wnioski - nie weryfikowali ilości zatrudnionych w firmie, która musiała być przecież wcześniej zarejestrowana.
W każdym razie mamy 60 miliardów nadwyżki i oczywiście ostrą walkę o to, kto więcej z tego uszczknie.
Na deser coś lżejszego z artystycznym akcentem.
Pamiętacie plagę pożarów, która nawiedziła Australię pół roku temu?
Australijska aktorka komediowa specjalizująca się w parodiowaniu sław ekranu była tak wstrząśnięta tragedią, która dosięgła tysięcy osób, że na swojej stronie na Facebooku ogłosiła zbiórkę pieniędzy na pomoc dla pogorzelców.
Reakcja przerosła oczekiwania.
Oczekiwania - może A$30,000, reakcja - A$51 milionów. Podobno jest to największe osiągnięcie tego rodzaju w historii Facebooka.
Pożary skończyły się, pogorzelcy pozostali bez środków do życia i ktoś postanowił sięgnąć po zebrane pieniądze.
Okazało się, że artystka jako miejsce składowania pieniędzy wybrała fundusz powierniczy administrowany przez New South Wales Rural Fire Service Trust a ten może wypłacić pieniądze tylko i wyłącznie na cele związane ze strażą pożarną w stanie Nowa Południowa Walia.
Wybuchła awantura, sprawa trafiła do sądu najwyższego a ten nie uległ emocjom.
Pogorzelcy pozostali na popiołach, strażacy (w Nowej Południowej Walii) zapewniają, że wydadzą pieniądze co do ostatniego gwizdka, artystka robi dobrą minę.
Detale TUTAJ.
P.S. Po opublikowaniu tego wpisu, w wieczornym programie tv obejrzałem rozmowę z gwiazdą - Celeste Barber. Jeszcze dwa dni temu nie wiedziałem o jej istnieniu. Dowiedziałem, że sławę zdobyła na instagramie. Prezentowała tam króciutkie parodie reklam, głównie kosmetyków.
Trafiła w punkt, to są najpopularniesze programy, błyskawicznie miała 6.5 miliona followers, potem już było coraz lepiej.
Szkoda tylko, że przed rozpoczęciem zbiórki nie poprosiła jakiegoś prawnika o radę.
Niczego nie sugeruję, ale czyżby do Australii przeniknął bakcyl PiS-u? ;)
ReplyDeleteWydaje mi się, że bakcyl politycznej nienawisci o wielu odcieniach to wyłącznie polska specjalność
DeleteMoze drobny przyklad, napewno nie adekwatny do przez Ciebie opisanego ale dotykajacy finansowo-wirusowej sytuacji:
ReplyDeletemoj ogrodnik, na ogol majacy pomocnika jako ze codziennie obrabia 12-15 ogrodow, ostatnio pracuje sam i ledwie nadaza. Wczoraj zalil sie ze pomocnik zrezygnowal z pracy bo zaplata wydala mu sie zbyt niska a bylo to 600 $ tygodniowo. Pomocnik byl mlodym czlowiekiem, nie wiecej niz 20 latkiem i osadzilam go ze prawdopodobnie nawet bez skonczenia szkoly sredniej. A ogrodnik nie moze znalesc nastepnego bo nikt nie chce ani tej pracy ani placy, ktora jest dobra przeciez.
Oboje bylismy zbulwersowani bo taka tygodniowka dla kogos bez wyksztalcenia, w okresie gdy oficjalnie sie podaje ze pandemia spowodowala 40 milionow bezrobotnych wydaje sie czyms do podjecia.
W dodatku mowimy o mlodym czlowieku bez rodziny na utrzymaniu, mieszkajacym z rodzicami czyli ta zaplata powinna miec jeszcze wieksza wartosc.
Coz, wyglada ze ludziom nie chce sie pracowac, wola zyc z pomocy panstwa, ze czuja iz sie im "nalezy" bez wzgledu na okolicznosci.
A iluz widze na skrzyzowaniach zebrajacych o gotowke! Mlodych, zdrowo wygladajacych. Kazdy moglby zarobic nawet nie majac wyksztalcenia zostajac takim ogrodnikiem ale po co skoro dostanie swoje od panstwa a takze tych ktorzy mu wrzuca do kapelusza.
Tym bardziej mnie to oburza bo moj maz, 72letni, nadal pracuje, m. in. na podatki ktorych ewentualnie czesc idzie na takich nierobow.
Podejrzewam ze z tych 40 milionow co najmniej polowa to kombinatorzy i wyzyskiwacze.
Coz, teraz gdy u Ciebie wykryto blad w rozliczeniach nalezy go poprawic a takze wymienic osoby zajmujace sie ta magiczna rachunkowoscia.
Ten wirus stworzyl nie tylko nowa chorobe ale i nowe zachowania sie.
Wydaje mi się, że takie zjawisko istnieje zawsze i wszędzie gdzie jest możliwość otrzymania pomocy bez wysiłku.
DeleteNie sądzę aby była na to metoda.
To znaczy jest... znajdźmy takich potrzebujących, którym ufamy, że potrzebują naprawdę.
Jest ich po dostatkiem.
Masz duzo racji w swym stwierdzeniu, Lechu a jednak ja zauwazam roznice w podejsciu do sprawy - dawniej ludzie naprawde prace bardziej szanowali, doceniali wartosc pieniedzy, a takze ze swej solidnej pracy mieli "pride" czego teraz wogole nie ma.
ReplyDeletePopatrz jaka sytuacja w naszym kraju dzieki wirusowi - obecnie 40 mil bezrobotnych, placzacych ze bez srodkow do zycia i oplacania rachunkow. Czyli logicznym by bylo byc zadowolonym miec 19 lat, zdrowie, zdawac sobie sprawe ze bez wyksztalcenia musi sie podjac roboty jaka jest dostepna a nie grymasic no i zarabiac regularnie 600 % tyg. A tak nie jest co swiadczy o wielu, wielu zmianach w ludzkiej mentalnosci i postawie.
Moj syn podjal pierwsza prace, w czasie wakacji, gdy mial 14 lat bo od tego wieku mogl - jako ogrodnik a takze dogladacz miejsca piknikowego ( oproznianie koszy na smieci, trzymanie grillow w czystosci , miejsca ogniskowego itp) dla motelu kamperowcow. To byla ciezka praca dla mlodego chlopca i nieraz w 40sto st upalach, dzien w dzien, bez wakacji ktore mu sie nalezaly. I nie musial bo przeciez rodzice by mu nie pozwolili umrzec z glodu :) ale chcial i byl dumny ze mu ja dano, takiemu mlodemu i bez wczesniejszego doswiadczenia. To dodalo mu poczucia obowiazku, wykonania roboty bez zarzutu a przy okazji uczylo innych wartosci zyciowych.I nie byl jedynym, sporo rowiesnikow pracowalo we wakacje, moja corka tez tyle ze w sklepie jako kasjerka. Kto teraz na to patrzy, na te wartosci? Kazdy tylko chce jak najwiecej za minimum wysilku.
Moze u Ciebie jest inaczej bo piszesz zeby szukac chetnego - ogrodnik szuka i nie znajduje.