Friday, September 11, 2020

Podsłuchane przez dziurkę od Kluczy Królestwa

 Opisywaną dwa dni temu wizytację odbywałem zgodnie z przepisami z partnerem.
Trochę to nadmiar gorliwości gdyż nie wchodzimy do mieszkań wizytowanych osób, ale tak jest.

Moim partnerem był ksiądz z naszej parafii, z pochodzenia Filipińczyk.

Filipiny to był ostatni przystanek przed naszym przyjazdem do Australii i mam stamtąd bardzo miłe wspomnienia*. Próbowałem więc już kilka razy zagadnąć księdza Alexa na przyziemne tematy życia na Filipinach, ale bez sukcesu.

Tym razem poruszyłem więc temat jego studiów.
On już skończył calutkie seminarium, chyba 7 lat studiów. Od tego czasu minęło ponad 4 lata a on wciąż studiuje. Podejrzewam, że jest to pretekst do pozostania dłużej w Australii. 
To dla mnie w porządku, w końcu to kościół za to płaci.

- Jakie przedmioty ksiądz teraz studiuje? - spytałem.
- Intymna relacja z Bogiem, leadership, nadnaturalne uzdrowienie.

Pierwszy temat narzucał dyskrecję, ale dwa pozostałe rozwiązały mi paskudnie język.
- Leadership - pytałem - w jakim wymiarze? Przywództwo grupie wiernych czy zarządzanie parafią?
- Leadership of the Church - Przywództwo Kościoła - zamknął mi usta.

Uzdrowienie... przypomniała mi się książka o uzdrawianiu przez autosugestię - Metoda Silvy. 
Z grubsza polega to na tym żeby wprowadzić swój organizm w stan półświadomości (stan alfa) i będąc w tym stanie skoncentrować się na jakimś prostym do wyobrażenia sposobie wyleczenia dolegliwości.
Przykład - ktoś kto ma naczynia krwionośne zablokowane cholesterolem ( to były lata gdy panowała pandemia cholesterolu), więc wyobraża sobie, że do jego arterii wchodzi krasnoludek z młotem pneumatycznym i ta-ta-ta... odłupuje ten cholesterol płatami.
Wersja religijna - odmawianie różańca to doskonała metoda wprowadzenia się w stan alfa. A wtedy... zamiast krasnoludka zatrudnij św Franciszka, albo... lista jest długa.

Zagaiłem więc do księdza coś w tym nastroju, ale natychmiast mi przerwal.
- Uzdrawia wyłącznie Duch Święty - stwierdził kategorycznie.

Umilkłem, ale mam dylemat - czy mam dalej milczeć czy podnieść alarm żeby wierni nie tracili czasu na modlitwy do innych osób świętych.

* Moje wspomnienie z Filipin TUTAJ - czas czytania 5 min.

6 comments:

  1. Ja bym nie odpuścił i drążył temat intymnej relacji z Bogiem ;)
    Ciekawa sprawa z tymi uzdrowieniami za sprawą Ducha Świętego, ale tu na wszelki wypadek wolę zmilczeć.

    ReplyDelete
  2. Pierwsze wrażenie...oto przedstawiciel duchowieństwa azjatyckiego(ten ksiądz ma żonę?),który postanowił pasożytować na datkach swoich braci i sióstr,czyli wspólnoty zwanej Kościołem.Z aspiracjami zostania świętym,uzdrowicielem,a być może w przyszłości założycielem własnej grupy wyznawców i uzdrowionych cudownie nieszczęśników.
    Najwięcej wiem(z literatury,niestety)o kapłanach "chrześcijańskich" z kałachem na plecach w A.Południowej,co nie co-o afrykańskich charyzmatykach,teraz o"wiecznym studencie"z Filipin.Jest to jakiś sposób na życie,azjatycka mentalność jest dla mnie nieznana,a jedyny uzdrowiciel jaki mi pomógł w pozbyciu się kurzajek to był zwykły drwal,który przy drodze polnej zerwał jaskółcze ziele i kazał smarować przypadłości.Małe problemy,człowieka prostego bez większych wymagań,który w stan półświadomości zapadał lata świetlne temu...pozdrawiam serdecznie i współczuję z lekka takiej drogi przez mękę z księdzem,ale może to kolejne ....?

    ReplyDelete
    Replies
    1. 2 refleksje - uzdrowiciel - przed laty Filipiny słynęły z ulicznych uzdrowicieli. Nasz znajomy, ksiądz z Polski, skorzystał z takiej usługi i poskutkowało.
      - azjatycka mentalność - nie jestem pewien. Odnoszę wrażenie, że decyduje wpływ rodziny, środowiska. W momencie przeniesienia na inny grunt i odcięcia żywych kontaktów z przeszłością, to się szybko zmienia.

      Delete
  3. Moze ze mna cos nie tak, Lechu, ale nawet bym sobie nie zawracala glowy wdrazaniem sie w temat leczenia autosugestia.
    Ziola to inna rzecz, Anonymousie - istnieja leczace - i to nie jest autosugestia.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Z Tobą jest w porządku. Nie znam osoby, któraby wybrała taką drogę.
      Ja też bym nie wybrał, ale jednak wierzę, że w człowieku istnieją ogromne zasoby energii wszelakich i zdarza się że czasem zadziałają.

      Delete
    2. Działają."Mój"drwal być może miał coś ze szeptuchy,gałązką jałowca,głaszcząc"bolaka"na policzku cierpiącego,usuwał ból zęba.
      Co do ziół wszystkie pewnikiem są leczące,zależy tylko od dawki.Moja Babcia leczyła mój ból głowy zwykłym pocałunkiem w oczy...Całuski.
      Jasio z Witanowa

      Delete