Koniec roku nadchodzi, jednym ze zwiastunów był ostatni tegoroczny koncert z serii Mostly Mozart.
Tym razem tytuł koncertu - Splendour of Vienna.
Oczywiście - jeśli W.A. Mozart - to Wiedeń, ale niekoniecznie splendor, przepych.
Wczoraj wysłuchaliśmy Symfonii Nr 25 - nieco groźny, bardzo natarczywy motyw - nie na darmo Milos Forman wykorzystał go w filmie Amadeusz, chyba to scena gdy powóz z zasłoniętymi oknami pędzi przez ciemne ulice Wiednia wioząc Salieriego do domu wariatów - KLIK.
Tym razem dodatkiem do Mozarta był Franz Schubert - zdecydowanie wiedeńczyk, chyba nigdy nie opuścił tego miasta, ale też raczej nie wkroczył do salonów.
Symfonia Nr 3 - KLIK.
Jakaż ona prosta i przyjemna :)
Pasuje do jakiegoś ogródka w wiedeńskiej dzielnicy daleko od centrum.
Gdy słuchałem, natychmiast przypomniały mi się licytacje polskich polityków.
Z dziennika POLSAT dowiedziałem się, że w kampanii prezydenckiej kandydaci używają właśnie tego argumentu - R. Sikorski - chłopak z podwórka w Bydgoszczy, R. Trzaskowski - chłopak z podwórka w warszawskim bloku. Do boju zagrzewa ich sam premier - chłopak z gdańskiego podwórka.
I zaliczyłem F. Schuberta do tej kategorii.
Na szczęście on nie interesował się polityką, no i miał talent.
Po koncercie przechodziłem jak zawsze koło Australijskiego Centrum Sztuki Nowoczesnej a tam kolejna wystawa - Tenant Creek Brio - wystawa prac kilku Aborygeńskich artystów - KLIK.
Ich przesłanie - Pilne stany naszego współczesnego życia są obciążone nierozwiązanymi przeszłymi lękami i ukrytymi warstwami nadprzyrodzoności. Zamierzamy to ujawnić, pokazując, że artyści i kreatywni mają moc rozwiązywania, uzdrawiania, rozczłonkowywania i wyobrażania sobie przyszłości transformacji w celu ponownego ustawienia świata. Suwerenność jest w centrum tych działań i rzuca światło na środowiska w cieniu. Mam nadzieję, że NIRIN zbierze siły życiowe integralności, aby przebić się przez często nieprzeniknione zamieszanie.
W praktyce wygląda to tak...
Wyjaśnienie - Tenant Creek to niewielka miejscowość otoczona pustyniami, 1000 km na południe od najbardziej północnego miasta Darwin.
W 1927 roku odkryto tu złoto a to ściągnęło tu byznesy wszelakie. Aborygeńscy artyści wykorzystają chętnie śmieci pozostawione przez te byznesy.
Schubert bardzo przyjemny, w sam raz do letniego ogródka lub potańcówki w parku, ale teraz chyba takich nie ma...
ReplyDeleteJakoś nie przemawia do mnie sztuka śmieciowa, śmieci to śmieci!
Politycy mówią wiele rzeczy, zwłaszcza w kampaniach wyborczych, a później jak jest, to widzimy po wyborach.
Wiedeń, ogródki z orkiestrami - jestem przekonany, że nadal są. Odwiedziłem taki razem z wycieczką studencką 60 lat temu. Zauważyłem, że wielu gości nagradzało członków orkiestry piwem - kelner przynosił kufel piwa a muzykant podsuwał mu kankę żeby tam wlać.
DeleteFajne rozwiązanie. Podoba mi się wykorzystanie w jakiejś dziedzinie sztuki- zużytych lub nie nadających się do powtórnego wykorzystania ,materialow.
ReplyDeleteJa widzę dwie a może i trzy strony medalu.
Delete1. W Australii mamy setki a może tysiące osad Aborygeńskich, których mieszkańcy nie wiedzą co ze sobą zrobić, to rodzi wiele problemów społecznych i spędzenie czasu na twórczym działaniu jest bardzo dobrym wyjściem.
2. Twórcze działanie często daje wyniki, które da się sprzedać, obrazy i tkaniny, również wzornictwo. Podejrzewam, że obecnie jest to bardzo mocno skomercjalizowane i osoba z marginesu łatwo do tego nie wskoczy.
3. Twórcze działanie... dla zabicia czasu - na pustyni nie ma za wiele materiałów, które można wykorzystać a więc postindustrialne śmieci są bardzo dobrym wyjściem.
Tworzenie to jedno, wykorzystanie-drugie. Ale czy wszystko nadaje się do muzeum- to trzecie. Niektóre instalacje lepiej by wyglądały na miejscu, zwłaszcza gdyby należały do sztuki użytkowej.
DeleteCzy nadaje się do muzeum?
DeleteWłaściwie to jest tylko wystawa, nie wiem czy oni przechowują te dzieła sztuki w jakimś magazynie.
A jak to wygląda na miejscu czyli w Tenant Creek? Tam pewnie zostało jeszcze sporo takich beczek, a które prezentują się lepiej, te ozdobione przez artystów czy te zabrudzone przez naturę?
Lepiej żeby ich w ogóle nie było....ale jako forma zwrócenia uwagi na jakiś problem...korzysta się z tego co jest dostępne i pod ręką...i beznakładowe.
Deleteto ja-w temacie
DeleteŚmieci pozostawione przez firmy przemysłowe - nie rozumiem dlaczego nie zostali zmuszeni do oczyszczenia terenu.
DeleteAni mi nie mow-pisz o koncertach symfonicznych!.
ReplyDeletePisalam o tym jak wkrotce po przenosinach do miejsca w ktorym jestem nie mam dostepu nie tylko do Symfonii ale nawet do radiowej stacji z muzyka klasyczna majac za to 100 typu salsa a te mnie nie obchodza.
Absolutnie sztuki w pokazanym stylu ani lubie ani doceniam ani nie poszlabym ogladac. Dla mnie to kolekcja smieci i zlomu, zadna sztuka.
Jak tu nie pisać kiedy nic innego się nie dzieje. Na pocieszanie wspomnę, że następny koncert tej serii będzie dopiero za 5 miesięcy.
DeleteOcena sztuki - z tym coraz trudniej, już od początku XX wielu pojawiają się bardzo dziwne "dzieła sztuki" tak że każdy może/musi mieć jakiś filtr.
Opisany przypadek to raczej sprawa psychoterapii dla zagubionych społeczności chociaż z drugiej strony, osoby, które to promują też często robią wrażenie zgubionych.
Tak interesująco opisałeś ten koncert, że sama z chęcią wybrałabym się na taki. Pozdrawiam
ReplyDeleteDziękuję za miłe słowa. Jestem pewien, że znajdziesz równie miłe koncerty w swojej okolicy.
DeletePodziwiam, że ktośpotrafi aż tak szeroką, zmyśloną i wybujałą interpretację dopisać do tej ,,sztuki'' ze śmietków. Instalacja może i ciekawa, ale zmyślony do niej tekst wymaga jak dla mnie jeszcze większego talentu artystycznego, żeby stworzyć coś z niczego niż rzeźba/ instalacja sama w sobie : )
ReplyDeleteJa też podziwiam - w opisie wystawy jest więcej takich tekstów, co jeden to lepszy. Pocieszam się, że to Sztuczna Inteligencja, uważam, że chyba tylko Sztuczna Inteligencja jest również w stanie czytać taki bełkot.
Delete7 lat temu byliśmy z wnukami w Wiedniu. Wielkie było zdziwienie wówczas 9 latka i 13 latka że taką muzykę na wszystkie prawie instrumenty graja na ulicach i w parkach. Bo akurat trafilismy na koncert pod pomnikiem jednego ze Straussów.
ReplyDeleteA Mozarta to słuchał 25 lat temu w Salzburgu mój starszy syn który pojechał do tego miasta uczyć się niemieckiego.
Takie wspomnienia mi się uruchomiły :-)
Stokrotka
Wiedeń i muzyka - rzeczywiście, mój ostatni pobyt = 4 dni --> 2 opery, dwa koncerty i jeszcze chór chłopięcy na porannej mszy w pałacu cesarskim.
DeleteWłaściwie nie mam nic do dodania. Pięknie i trafnie oceniasz sztukę, którą odbierasz. Podobają mi się Twoje opinie- krótkie recenzje.
ReplyDeleteBardzo dziękuję za słowa zachęty.
Delete