Sobota, 28/12 - południe - jestem w domu :)
Tytuł wpisu nawiązuje do wpisu poprzedniego - postawić krzyżyk na te Święta.
Dla porządku kilka wyjaśnień zdrowotnych...
Na początku grudnia sygnalizowałem spore zmęczenie, które nie odchodziło. Nie pomagało nawet wyprowadzanie go na spacer.
Widocznie tego było mało bo dołączył jeszcze brak tchu.
W rezultacie w przedwigilijną noc nie spałem gdyż musiałem mocno się wysilać przy każdym wdechu.
Na tym wdechu zadzwoniłem do "Nurse-on-Call" a ona poleciła mi natychmiast skontaktować się z lekarzem rodzinnym (w zapasie było zawsze wezwanie pogotowia, ale wolałem sprawdzić prostsze opcje).
Lekarka przyjęła mnie już za pół godziny, osłuchała płuca, kategorycznie zaleciła nie ruszać się z krzesła i zadzwoniła po pogotowie.
Przed przyjazdem pogotowia zdążyłem zadzwonić do żony żeby przygotowała mi torbę w potrzebnymi rzeczami.
Pogotowie było na tyle uprzejme, że zajechało pod nasz dom (dystans 300 m) i pozwoliło mi wstąpić do domu pożegnać się z żoną i zabrać rzeczy. Natomiast zdecydowanie nie chcieli doprowadzić do domu naszego samochodu.
Wybrałem wizytę w szpitalu państwowym (oszczędność A$500). To zresztą doradzili mi pracownicy pogotowia - jak izba przyjęć zdecyduje, że wymagasz pobytu w szpitalu to możesz zażądać umieszczenia w szpitalu prywatnym.
Izba zdecydowała, że wymagam a ja już niczego nie zmieniałem.
W tej sytuacji Rodzina spędziła Wigilię beze mnie, ale połączyli się ze mną i odśpiewaliśmy razem kilka kolęd.
No oddziale kardiologii było tak...
Diagnoza - woda w płucach, przyczyna - niewydolność serca.
Jeśli to zadziała to wypuszczą mnie do domu z zaleceniem wizyty u kardiologa, którego powiadomią o moim przypadku.
Tu zalecenie - ważyć się codziennie i zapisywać wynik.
Poniżej - wczorajszy obiad...
Ale przywiozłem lekturę ze sobą - wyjątkowo dobrze dobraną lekturę - wchodzenie w zawód lekarza specjalisty w Australii. Może to ta lektura wywołała wilka z lasu?
Życzę.... nadal ZDROWIA - również na Nowy Rok.
Cieszę się że wróciłeś do zdrowia i do domu.
ReplyDeleteUważaj na siebie.
Serdeczności od Stokrotki
Och, to dobra wiadomość, dbaj o siebie, pozdrawiam po świętach
ReplyDeletejotka
Nawet nie wiesz jak dobrze zrobiles idac szybko ze swymi objawami do lekarza i szpitala, nie baczac ze Wigilia.
ReplyDeleteMowie tak bo spotkalam sie z tym samym osobiscie wiec wiem jakie byly skutki decyzji "przeczekac".
Koniecznie idz do kardiologa - to bardzo wazne.
Ciesze sie ze Cie wyleczyli a za rok bedzie nastepna Wigilia w ktorej wezmiesz udzial.
Przechodzilam przez to samo kilkanascie lat temu, tez problem z oddychaniem i spuchniete stopy, kilka dni w szpitalu, diagnoza serce, nawet trzy choroby serca. Od tamtego czasu biore regularnie leki, w tym ta tabletka na odwodnienie, dzien w dzien.
ReplyDeleteDolaczam sie do zyczen: duzo zdrowia w nowym roku, jak i w tych nastepnych! I jak najwiecej wpisow, poprosze:))) Pozdrawiam serdecznie z Pizy. Stala czytelniczka.
ReplyDeleteUff... No to super. Z opisu wynika, że służba zdrowia zadziałała bezbłędnie a i zachowanie pacjenta adekwatne do sytuacji.
ReplyDeleteNiech wszystko wraca do normy.
Ucieszyłeś wiadomością o polepszeniu stanu zdrowia i wypisie! Teraz rzeczywiście kardiolog i monitorowanie sytuacji. Świetnie, że tak szybko wszyscy zadziałali!
ReplyDeleteTylko zostawić Cię na kilka dni bez blogowego nadzoru i od razu problemy...Ledwo z oka Cię spuściliśmy......No, masz szczęście, że już w domu...!!
ReplyDeleteWszystkiego Najlepszego na Nowy Rok! I bez takich niespodzianek, proszę, chociaż zmiana otoczenia podobno czasem dobrze robi...
Dziękuję Wam wszystkim za obecność, troskę i dobre życzenia.
ReplyDeleteWszystkiego Najlepszego na finiszu tego roku i dobrego startu za 3 dni!
Zdrowiej, wracaj do sił i uważaj na siebie.
ReplyDeleteA przy okazji - ostatnio jestem na etapie porządkowania zdjęć - tych cyfrowych i papierowych (skanuję je). Znalazłam zdjęcie z Campu Bloxa - mogę Ci przesłać, ale nie pamiętam Twojego maila.
Dziękuję za życzenia i za pamięć - i to jeszcze sprzed 16 lat.
DeletePamiątka z Campu blogerów będzie miła, adres = malecontento@gmail.com