Saturday, December 28, 2024

XHome

 Sobota, 28/12 - południe - jestem w domu :)

Tytuł wpisu nawiązuje do wpisu poprzedniego - postawić krzyżyk na te Święta.

Dla porządku kilka wyjaśnień zdrowotnych...

Na początku grudnia sygnalizowałem spore zmęczenie, które nie odchodziło. Nie pomagało nawet wyprowadzanie go na spacer.
Widocznie tego było mało bo dołączył jeszcze brak tchu.
W rezultacie w przedwigilijną noc nie spałem gdyż musiałem mocno się wysilać przy każdym wdechu.
Na tym wdechu zadzwoniłem do "Nurse-on-Call" a ona poleciła mi natychmiast skontaktować się z lekarzem rodzinnym (w zapasie było zawsze wezwanie pogotowia, ale wolałem sprawdzić prostsze opcje). 
Lekarka przyjęła mnie już za pół godziny, osłuchała płuca, kategorycznie zaleciła nie ruszać się z krzesła i zadzwoniła po pogotowie.
Przed przyjazdem pogotowia zdążyłem zadzwonić do żony żeby przygotowała mi torbę w potrzebnymi rzeczami.
Pogotowie było na tyle uprzejme, że zajechało pod nasz dom (dystans 300 m) i pozwoliło mi wstąpić do domu pożegnać się z żoną i zabrać rzeczy. Natomiast zdecydowanie nie chcieli doprowadzić do domu naszego samochodu.

Wybrałem wizytę w szpitalu państwowym (oszczędność A$500). To zresztą doradzili mi pracownicy pogotowia - jak izba przyjęć zdecyduje, że wymagasz pobytu w szpitalu to możesz zażądać umieszczenia w szpitalu prywatnym.
Izba zdecydowała, że wymagam a ja już niczego nie zmieniałem.

W tej sytuacji Rodzina spędziła Wigilię beze mnie, ale połączyli się ze mną i odśpiewaliśmy razem kilka kolęd.

No oddziale kardiologii było tak...


Dostałem jednoosobowy pokój, zauważyłem, że ponad połowa pokoi była pusta.
Diagnoza - woda w płucach, przyczyna - niewydolność serca.

Akcja - tabletki na spędzenie wody, ograniczenie konsumpcji płynów do 1.5 litra dziennie - dla mnie to raczej norma chociaż ostatnio może piłem nieco więcej.
Jeśli to zadziała to wypuszczą mnie do domu z zaleceniem wizyty u kardiologa, którego powiadomią o moim przypadku.

Zadziałało - wypędziłem z siebie sporo wody, która jakoś podstępnie zbierała się we mnie - wprawdzie zauważyłem że puchły mi stopy, ale pomyślałem, że zbadam tę sprawę po świętach. Nie zdawałem sobie sprawy, że równocześnie mocno przybierałem na wadze - teraz w dwa dni straciłem 5.5 kg i wróciłem do norny
Tu zalecenie - ważyć się codziennie i zapisywać wynik.

Żeby nie być gołosłownym załączam kilka szpitalnych zdjęć...

Odżywianie - porcje były malutkie, ale mnie to wystarczało.
Poniżej - wczorajszy obiad...


To było całkiem smaczne chociaż jarzyny nieco rozgotowane i oczywiście wszystko małosłone (ale gulasz był całkiem dobrze doprawiony).

Porcja lekarstw - te różowe brałem regularnie,  czarne to multivitamina, dodali to białe - na odwodnienie.


W pierwszy dzień Świąt odwiedziły mnie dzieci i wnuki. 
Wnuczka - Sabina - przyniosła Xmas Cracker czyli petardę świąteczną - wygrałem koronę... 



Byłem chyba najbardziej ruchliwym pacjentem, przy okazji odkryłem niewielki wybieg na świeże powietrze...


Niestety powietrze nie było zbyt odżywcze, chyba w pobliżu był wylot instalacji klimatyzacyjnej.
Temperatury były zmienne - I dzień świąt - 33C, drugi - 36C, piątek - 18C.

Była również "knihobudka"...


Ale przywiozłem lekturę ze sobą - wyjątkowo dobrze dobraną lekturę - wchodzenie w zawód lekarza specjalisty w Australii. Może to ta lektura wywołała wilka z lasu?

Dzisiaj koło 11. żona odebrała mnie ze szpitala i pojechaliśmy do supermarketu dokupić owoców - mogę już chodzić bez zadyszki.

Wszystkim czytelnikom tego blogu dziękuję za troskę i miłe słowa.
Życzę.... nadal ZDROWIA - również na Nowy Rok.

11 comments:

  1. Cieszę się że wróciłeś do zdrowia i do domu.
    Uważaj na siebie.
    Serdeczności od Stokrotki

    ReplyDelete
  2. Och, to dobra wiadomość, dbaj o siebie, pozdrawiam po świętach
    jotka

    ReplyDelete
  3. Nawet nie wiesz jak dobrze zrobiles idac szybko ze swymi objawami do lekarza i szpitala, nie baczac ze Wigilia.
    Mowie tak bo spotkalam sie z tym samym osobiscie wiec wiem jakie byly skutki decyzji "przeczekac".
    Koniecznie idz do kardiologa - to bardzo wazne.
    Ciesze sie ze Cie wyleczyli a za rok bedzie nastepna Wigilia w ktorej wezmiesz udzial.

    ReplyDelete
  4. Przechodzilam przez to samo kilkanascie lat temu, tez problem z oddychaniem i spuchniete stopy, kilka dni w szpitalu, diagnoza serce, nawet trzy choroby serca. Od tamtego czasu biore regularnie leki, w tym ta tabletka na odwodnienie, dzien w dzien.

    ReplyDelete
  5. Dolaczam sie do zyczen: duzo zdrowia w nowym roku, jak i w tych nastepnych! I jak najwiecej wpisow, poprosze:))) Pozdrawiam serdecznie z Pizy. Stala czytelniczka.

    ReplyDelete
  6. Uff... No to super. Z opisu wynika, że służba zdrowia zadziałała bezbłędnie a i zachowanie pacjenta adekwatne do sytuacji.
    Niech wszystko wraca do normy.

    ReplyDelete
  7. Ucieszyłeś wiadomością o polepszeniu stanu zdrowia i wypisie! Teraz rzeczywiście kardiolog i monitorowanie sytuacji. Świetnie, że tak szybko wszyscy zadziałali!

    ReplyDelete
  8. Tylko zostawić Cię na kilka dni bez blogowego nadzoru i od razu problemy...Ledwo z oka Cię spuściliśmy......No, masz szczęście, że już w domu...!!
    Wszystkiego Najlepszego na Nowy Rok! I bez takich niespodzianek, proszę, chociaż zmiana otoczenia podobno czasem dobrze robi...

    ReplyDelete
  9. Dziękuję Wam wszystkim za obecność, troskę i dobre życzenia.
    Wszystkiego Najlepszego na finiszu tego roku i dobrego startu za 3 dni!

    ReplyDelete
  10. Zdrowiej, wracaj do sił i uważaj na siebie.
    A przy okazji - ostatnio jestem na etapie porządkowania zdjęć - tych cyfrowych i papierowych (skanuję je). Znalazłam zdjęcie z Campu Bloxa - mogę Ci przesłać, ale nie pamiętam Twojego maila.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję za życzenia i za pamięć - i to jeszcze sprzed 16 lat.
      Pamiątka z Campu blogerów będzie miła, adres = malecontento@gmail.com

      Delete