To wydarzyło się wczoraj, w sobotę.
Poszedłem do mojego kościoła parafialnego w celu wypełnienia mojego regularnego obowiązku, patrz TUTAJ.
W kościele odbywała się jakaś specjalna medytacja czy adoracja przeznaczona tylko dla kobiet więc przemykałem chyłkiem, ale jednak ktoś mnie zauważył -
- Czy możesz pomóc mi zapiąć pasek od zegarka? - poprosiła jakaś starsza, znaczy młodsza (ode mnie), pani.
Pomogłem.
- Ty jesteś księdzem w tym kościele - stwierdziła pani dość autorytatywnie. Pewnie zmyliły ją moje bardzo krótko ostrzyżone włosy i sandały na bosych stopach.
- Ależ skąd - zaprzeczyłem - ja jestem na przeciwnym biegunie kościelnej hierarchii.
- A ja na twój widok pomyślałam - o, święta osoba.
- W oczach dobrej osoby każdy wygląda jak święty - podsumowałem.
Podczas wykonywania moich obowiązków zastanowiłem się nad celnością swojej uwagi.
Chyba lepiej sobie radzę z manipulacją biblijnymi tekstami niż ze świeckim życiem. Dodatkowego materiału do refleksji dostarczył mi rysunek naszego wnuka.
Tak oto szczere i niewinne dziecko widzi nasze życie rodzinne...
"W oczach dobrej osoby każdy wygląda jak święty"- zgadzam się z tym Pana stwierdzeniem. Może to kiedyś na pomoże tam...to spojrzenie ...
ReplyDeleteSzkoda, że nie skomentował Pan obrazka wnuka....
Przesyłam moc niedzielnych pozdrowień za ocean z Małopolski ....
Podoba mi sie Twoj humor.
ReplyDelete"W oczach dobrej osoby każdy wygląda jak święty"
ReplyDeleteŚwietne:-)
Bo dobry człowiek widzi przede wszystkim swoje niedostatki...
Gratuluję wnuka:-)