Koniec wakacji, wnuczęta zapukały do naszych drzwi.
Zajrzałem do wspomnień - 10 lat temu.
Telewizja ABC w ramach regularnych programów ogrodniczych odwiedziła ogród szkoły, do której uczęszczał nasz najstarszy wnuk Feliks...
Dzieciom zadano pytanie:
Gdybyś miał być jarzyną, czym byś chciał być?
Ciemnoskóra dziewczyna w długiej sukience i z dokładnie zakrytą głową powiedziała:
- burakiem, bo burak puszcza sok gdy go skaleczysz.
Muszę wyznać, że przeszył mnie dreszcz - a ty dziewczynko - zapytałem w głowie - jak często bywasz kaleczona? Czy na Twojej ciemnej skórze ktoś zauważa równie ciemną krew?
Chłopiec pochodzenia wietnamskiego odpowiedział:
- cebulą, bo jak ją skaleczysz, to zaczniesz płakać.
Jakże to pasowało do historii Wietnamu, który, kaleczony przez dziesiątki lat, za każdym razem doprowadzał agresorów do łez i upokorzenia.
A nasz Feliks?
Feliks odpowiedział:
- ziemniakiem, bo... ziemniak nigdy nie umiera.
Prowadzący program był wyraźnie zaskoczony.
Ja zresztą też, ale bardzo pozytywnie.
Dla mnie znaczyło to, że Feliks nie ma żadnych negatywnych wspomnień i że ma absolutną wiarę, że jedzenie u Babci może czynić cuda.
Żadnych negatywnych wspomnień, hym, często w bajkach i komiksach postacie, które szukają sposobu na nieśmiertelność są przedstawiane w negatywny sposób- jako porąbani alchemicy, którzy sprzeciwiają się bogu, boją się, że nic po nich nie zostanie, boją się naturalnej kolei rzeczy, zamiast kształcić nowe pokolenia, to skupiają się egoistycznie na sobie, cały czas pakują w siebie, bo nie chcą umrzeć, uważając, że są lepsiod innych. Tylko to mi się przypomina, gdy myślę o motywacjach za byciem ,,nieumierającym ziemniakiem''.
ReplyDeleteSzczerze powiem, że na początku też cebula przeszła mi przez myśl, bo ,,niech teraz inni przeze mnie płaczą, a nie ja przez nich", ale potem przyszedł mi do głowy czosnek. Zapomniany, odpychający (jak śmierdzisz sosem czosnkowym, to nikt nie chce z tobą gadać), a z drugiej strony przybliżający do innych (jak już zjecie razem ten sos czosnkowy, to wiecie, że nic was nie rozdzieli), nadający się do wszystkiego (czosnek poprawia smak wielu dań) i leczniczy (czasem lepiej coś wyleczyć czosnkiem niż tymi dziadoskimi antybiotykami : ) ). Więc ja chcę być czosnkiem!
Być może zbyt przesadnie przysłuchiwałem się tym dziecięcym wypowiedziom, doświadczenie wskazuje, że zrelaksowane dziecko potrafi pleść jak pleciuga.
DeleteNie sądzę żeby naszym wnuczętom marzyła się nieśmiertelność ani żeby myślały o śmierci.
Czosnek - ciekawe wcielenie, na pewno zdrowe:)
Odpowiedzi dające wiele do myślenia, szkolny psycholog powinien z tymi dziećmi porozmawiać!
ReplyDeleteNieśmiertelny ziemniak - w sumie tak, bo nawet gdy porzucony na śmietniku, wypuści korzenie i łodyżkę...
Jak wspomniałem we wcześniejszym komentarzu, nie przywiązuję tak wiele znaczenia do dziecięcych wypowiedzi. Niezwykłe porównania to urok dzieciństwa.
DeleteOczywiście wiele zależy od okoliczności a akurat ta szkoła to wzór poprawności politycznej - ogromne pomieszanie kultur, swoboda ubioru i wypowiedzi. Pomoc psychologiczna łatwo dostępna.
A ziemniak i tak się nie podda.
Jestem bardzo ziemniaczana, lubie w kazdej postaci ale nie mysle ze wybralabym je jako druga mnie, zreszta podobnie mysle o zwierzetach.
ReplyDeleteTroche smutne i dolujace ze niektore dzieci dopasowywaly, porownywaly jarzyny do krwi, bolu, cierpien. Te odpowiedzi sa chyba odbiciem czasow w jakich wyrastaja a takze co czerpia z internetu, co widza kolo siebie.
Gdyby spytano mnie kiedy bylam dziewczynka to pewnie wybralabym groszek cukrowy, nic ze lzami, bolem, kaleczeniem.
Groszek cukrowy - bardzo sympatyczne :))
DeleteDopiero teraz sięgnąłem do dawnych wspomnień, czy ja utożsamiałem się z jakąś jarzyną?
Bardzo mile wspominam marchew i sok z marchwi, ale tylko jako konsument.
No to i ja marchew, bo tez mam mile wspomnienia z sokiem z marchwi. Pamietam jak w czasach studenckich jechalysmy tramwajem na sok z marchwi, pyszny i tani. Koniec lat 60 otworzyli we Wroclawiu, na Rynku cocktail bar, mleczno-owocowe napoje byly dla nas drogie, sok z marchwi byl najtanszy.
DeleteZiemniak -jestem na tak,
ReplyDeleteale pietrucha z rosołu jest ze mną pospołu. :-)
Pietrucha z rosołu...
Deletetego raczej nie spotka się w ogrodzie.
Ale u Babci - jak najbardziej.
Uściślę, że to takie przełożenie. Lubię taką gotowaną na parze/ w wodzie. Ma wyjątkowy smak, który wybitnie mi pasuje. Pewnie jakieś niedobory uzupełniam...
DeleteUwielbiam ziemniaki z cebulą i z czosnkiem w wersji placków ziemniaczanych. Więc też jestem ziemniaczany, podobnie jak Serpentyna;-) Ale sam ziemniak jest …zbyt przaśny, więc dodatek cebuli i czosnku czyni go wyśmienitym. W Szwajcarii ziemniaki to oczywiście Rösti, ichniejsza wersja placków. Najczęściej z poszatkowanym boczkiem i serem. I przyznam się Wam do czegoś. Chyba zainicjowałem coś nowego wśród znajomych Szwajcarów. Opowiedziałem im, że u nas w Polsce je się placki z sosem pieczarkowym. I wiecie, że gdy spróbowali, byli zachwyceni;-) Może nastąpi jakiś polsko-szwajcarski mix w sprawie Rösti.
ReplyDeleteMasz bardzo przebojowego wnuka, Lechu. I masz rację - jedzenie u Babci może czynić cuda:-) Pozdrowienia spod Alp.
Zapomniałem się przedstawić i pisałem jako Anonymous. To ja - ceramik.
DeletePlacki ziemniaczane - zupełnie o tym zapomniałem bo jednak trzymałem się ograniczeń ogrodu.
DeleteA skoro już przełamaliśmy granice, to nie zapominajmy, że z ziemniaków produkuje się również alkohol.
Na zdrowie !
Ceramik - oczywiscie ze placki ziemniaczane to wspanialy przysmak !
ReplyDeleteJak Ty kocham je z sosem pieczarkowym choc nawet jalowe pochlaniam w mgnieniu oka. Czesto podawalam z gulaszem by urozmaicic danie i cala moja rodzina uwielbiala
Od dawna nie robie ich w domu zaspokajajac sie restauracyjnymi ktorym oczywiscie daleko do Serpentynowych.
Te placki ziemniaczane zupełnie pokręciły mi w głowie :)
DeleteTo znaczy, wspomnienie z Polski, jakie one były smaczne czy z sosem grzybowym, czy z żurawinami, czy z cukrem.
Dziwne, ale moja żona już dawno ich nie robiła i nie będę jej namawiał bo niezbyt pasują do mojej diety.
Pozostaje wspomnienie.
Warzywem to może nie chciałabym być, bycie warzywem brzmi jak wegetowanie, ale ziemniaki bardzo lubię. Z racji zdrowotnych zaleceń ziemniaków jeść nie powinnam. No way. Uwielbiam ziemniaki w każdej postaci ziemniaczków, puree, kopytek, placków ziemniaczanych, marcepanków (je także robi się z ziemniaków i kaszy mannej). No może alkohol niekoniecznie, choć w małej dawce leczniczej czemu nie :)
ReplyDeleteByć warzywem - Twój komentarz wywołał krytyczne spojrzenie na program telewizyjny, który wspomniałem - czy oni czasem nie wywołali u tych dzieci jakichś problemów psychologicznych tą sugestią wcielenia się w warzywo????
DeletePięknie odpowiedział Twój wnuk. Moje uznanie...
ReplyDeleteMój starszy wnuk - student szkoły artystycznej uwielbia placki ziemniaczane. Przyjdzie dziś do nas malować /bo ma u nas sztalugi/ więc placuszki mu zrobię..
Może dopatrujemy się jakiś ukrytych znaczeń, których tam wcale nie było. Dziennikarka równie dobrze mogłaby zapytać, gdybyś miał zostać zwierzęciem to jakim, kwiatkiem to jakim, minerałem to jakim. :) Nie sądzę, aby dzieci miały z tego powodu takie skojarzenia - to my z bagażem naszych doświadczeń kombinujemy za nadto :)
ReplyDelete