Saturday, March 8, 2025

8 marca

 Dzisiaj Święto Kobiet - wszystkim czytelniczkom tego blogu dziękuję za obecność, życzę miłego dnia i wszelkiej pomyślności na długie lata.

Prawie co rok publikowałem w tym dniu okazjonalny wpis, tak będzie i teraz, temat - kobiety w moim życiu.

Przez pierwsze 10 lat mojego życia były w nim tylko kobiety.

Ojciec zmarł gdy miałem 2.5 roku.
Mieszkałem z matką, mieszkanie znajdowało się w domu opieki prowadzonym przez zakonnice - Sercanki. 
Uczęszczałem do szkoły św Jadwigi prowadzonej przez zakonnice - Nazaretanki.
Na wakacje wyjeżdżałam do ośrodków prowadzonych przez zakonnice - Samarytanki.

Czy ja w ogóle spotykałem mężczyzn?

Spotykałem - stryjowie, bracia ojca - przed wojną bardzo dobrze prosperowali, komunizm ostro ich przyciął, pozostały bardzo dobre maniery.
Dom w którym mieszkałem - mężczyzną był dozorca, matka ostrzegła mnie żebym trzymał się na dystans bo ma gruźlicę. Czasem spotykałem go na ulicy, mocno pijanego.
Szkoła - mężczyzna to oczywiście ksiądz, rytuały kościelne stwarzały dystans nie do przebycia.
Wakacje - mężczyźni to byli pracownicy rolni, a i jeszcze obsługa pociągu - maszynista, palacz, konduktor.

Prawie połowa moich kolegów szkolnych też nie miała ojców. 
W przypadku tych co mieli ojców to i tak cały kontakt ze szkołą załatwiały matki więc tylko je znałem.

Przełomem były dopiero wakacje gdy miałem 11 lat. 
Spędziłem je na prywatnym letnisku i tam doceniłem rolę mężczyzn - wędkarstwo, brydż, siatkówka.

Studia i praca - oczywiście dominowali mężczyźni...
Kobiety - studiowałem na wydziale Mechaniczno-Technologicznym, o ile pamiętam wśród 300 studentów I roku było tylko 8 kobiet.
Akademik - męski.
Wakacje - autostop, praktyki wakacyjne, służba wojskowa - mężczyźni.

60 lat minęło...
Osoby, z którymi najczęściej się spotykam to Służba Zdrowia - dominacja kobiet, zarówno wśród personelu jak i pacjentów.

Dzień dzisiejszy - w radio zapowiadali że będzie muzyka skomponowana przez kobiety, ale póki co to puścili koncert fortepianowy nr 22 Mozarta.

Sprzedawczynie na bazarze nie wiedziały o swoim święcie.

Kupiłem żonie kwiaty...
Dzisiaj upał więc siedzimy cicho w domu.
Muzyka - Elena Katz-Chernin  (Australijka z Kazachstanu)- Dzikie łabędzie - KLIK.

12 comments:

  1. Dziekuje pieknie Lechu.
    Tak sie odsunelam od obchodow a nawet pamieci o tym swiecie ze gdyby mi internet nie przypomnial ani bym nie pomyslala.
    Ladnie ze zone obdarujesz bukietem, napewno doceni Twa pamiec.
    Dzisiaj musze wpasc do polskiego sklepu wiec postaram sie narobic zdjec ktore wstawie na wpis blogowy przeznaczony dla Ciebie - bo chce Ci pokazac jak wyglada moj, jego zaopatrzenie.
    Milego swietowania we dwojke :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo miła blogowa wizyta, dziękuję.

      Delete
  2. Najserdeczniej Ci dziękuję Lechu za życzenia i za szczery, wspomnieniowy tekst. Piszę to słuchając "Dzikich Łabędzi." Australijki z Kazachstanu...
    Wszystkiego dobrego :-)

    ReplyDelete
  3. Obserwowałam dziś mężczyzn na zakupach. Kupowali kwiaty na potęgę, a niby nikt już Dnia Kobiet nie uznaje:)
    Taką mam refleksję czytając Twoje wspomnienia: Wychowały Cię kobiety i raczej nie uczyniły uszczerbku na męskości skoro założyłeś swoją, wygląda na szczęśliwą, rodzinę.
    Skąd więc opór przed adopcją dzieci przez pary homoseksualne?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mężczyźni kupowali kwiaty kobietom, odnoszę wrażenie, że to pozostałość po latach komuny.
      Dobra czy zła?
      Dobra bo gest jest miły, nieco podejrzana bo sugeruje pójście na łatwiznę - dam jej kwiatek i niech się sama męczy cały rok.
      Problem adopcji przez pary homoseksualne.
      Po pierwsze to mój przykład jest raczej negatywny - byłem wychowywany przez jedną matkę i na każdym kroku podkreślano fakt, że jestem półsierotą.
      Po drugie, osobiście odczuwałem brak męskiej ręki i bardzo sobie ceniłem okazje gdy dostałem jakieś męskie wsparcie.
      Po trzecie - osobiście uważam, że para homoseksualna może bardzo dobrze wychować dziecko, ale jest ryzyko, że będzie ono narażone na ciągłą konfrontację społeczną - jest ryzyko, że przy każdej okazji, zarówno dobrej jak i złej ludzie wypomną
      mu, że to co się stało może być rezultatem konfiguracji rodzinnej - to może być trudne do zniesienia. Na dodatek będą to robić również (może głównie) rówieśnicy.

      Delete
  4. Dziękuję, dzień był bardzo miły!
    Tyle zakonnic, aż dziw, ze nie zostałeś księdzem!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cieszę się, że miałaś miły dzień, to znaczy - Ty spędzasz każdy dzień bardzo atrakcyjnie a TEN był jeszcze milszy.
      Wydaje mi się całkiem logiczne, że po 10 latach zakonno-kościelnej atmosfery nastąpiła dość radykalna zmiana.

      Delete
    2. Nie zawsze tak bywa, ale nawet po uczęszczaniu do szkół katolickich niektórzy rzadko zaglądają do kościoła.

      Delete
    3. Dla mnie kościół pozostał ważnym miejscem i chętnie tam bywam, ale jednak jako gość.

      Delete
  5. Muzyka ciekawa.Dziękuję za życzenia 🙂.
    Ja znowuż studiowałam na kierunku, na krórym było 8 facetów. Wszyscy oni to panowie chcący skryć się przed wojskiem. Nie podostawali się na wymarzone przez siebie studia i ... poszli tam gdzie akurat mężczyznom łatwo było się dostać.

    ReplyDelete
  6. Dziękuję, Lechu. Jestem i będę.

    ReplyDelete