Zgodnie z australijskimi przepisami już mamy drugi dzień jesieni.
Spytałem drzew...
Potaknęły gałęziami.
Zajrzałem do sklepu z farbami...
Są gotowi do malowania liści.
Spojrzałem na słońce - prawie 7 rano a za oknem CIEMNO.
To przez ten letni czas - od wschodu słońca do południa zaledwie 5 godzin, a potem 8 godzin do zachodu słońca.
A przecież, jak sama nazwa wskazuje, południe powinno być w połowie dnia!
Dzisiaj niedziela - początek był jesienny, chmury, pojedyńcze krople deszczu.
Po przebudzeniu spróbowałem Wordle - dzisiejsze słowo = DEITY = bóstwo.
Pomaszerowałem więc do kościoła przelotową ulicą, a tam...
Wyjazd zamknięty, to chyba tłumaczy dlaczego w kościele było więcej niż zwykle osób.
Jednak mój umysł od kilku dni jest nastawiony na inną częstotliwość.
To za sprawą radia ABC/Classic, które przygotowuje słuchaczy do nadchodzącej 150. rocznicy urodzin Maurice Ravela (7 marca 1875).
Jadąc w piątek samochodem trafiłem bardzo dobrze - suita baletowa La Valse.
Jako wprowadzenie ABC puściło walc J. Straussa - Nad pięknym modrym Dunajem.
Po doświadczeniach I Wojny Światowej M. Ravel zapewne zrewidował swój stosunek do austriackiej tradycji i słychać to w jego utworze - KLIK.
Mnie jednak naszły inne myśli...
M. Ravel skomponował La Valse w Wiedniu, podczas wizyty u Almy Mahler, pierwsze wykonanie (wersja fortepianowa) odbyło się w Paryżu, w salonie Misi Sert i właśnie o niej sobie pomyślałem.
Maria Zofia Olga Zenajda Godebska była córką Cypriana Godebskiego, rzeźbiarza, autora pomnika Mickiewicza na Krakowskim Przedmieściu.
Matką Marii była Zofia Servais, córka belgijskiego wiolonczelisty.
W okresie przez urodzeniem Misi, Cyprian Godebski przebywał w Rosji gdzie pracował nad rzeźbą zamówioną przez cara. Do Zofii dochodziły sygnały, że jej mąż ma tam kochankę, postanowiła to sprawdzić. Plotki były prawdziwe, ale to sprawa drugorzędna - Zofia wkrótce po przyjeździe do Carskiego Sioła urodziła córkę i zmarła. Ojciec dziewczynki załatwił jej mamkę i wysłał to teściów do Belgii.
Dziecko wykazywało talent muzyczny i jej dziadek zapewnił jej świetne warunki rozwoju... ale właśnie wtedy przypomniał sobie o Misi jej ojciec, zabrał ją od dziadków i wysłał do szkoły prowadzonej przez zakonnice.
Na szczęście Misia była już wprowadzona w muzyczny świat, po zakończeniu szkoły usamodzielniła się, występowała jako pianistka w Londynie i Paryżu i tam zakochał się w niej Tadeusz Natanson członek bardzo zamożnej rodziny o żydowskich korzeniach
To nazwisko pamiętam z lat powojennych, rodzina Natanson prowadziła w Polsce wydawnictwo, czytałem wydane przez nich książki
Pobrali się (1893), T. Natanson wprowadził Misię w paryski świat kultury, jednocześnie prowadził wydawnictwo promujące nowości kultury.
Wydawnictwo wpadło w kłopoty i Tadeusz N.... sprzedał swoją żonę Alfredowi Edwards, niezwykle bogatemu magnatowi prasowemu - ślub odbył się w 1905 roku (rozwiedli się 4 lata później).
Nie wiem jakie były warunki finansowe rozwodu, ale Misia nadal prowadziła salon - centrum kulturalne Paryża, finansowała ryzykowne projekty artystyczne - balet Święto Wiosny (Diagilew, Strawiński, Niżyński), zapłaciła nawet za pogrzeb S. Diagilewa.
W 1920 roku Misia wyszła za mąż za hiszpańskiego muralistę Joseph Maria Sert.
J.M. Sert wsławił się wykonaniem muralu American Progress w Nowym Jorku, mural ten został pierwotnie wykonany na zlecenie N. Rockefellera przez słynnego meksykańskiego muralistę Diego Rivera, który umieścił na nim W. Lenina. Gdy N. Rockefeller się o tym dowiedział, kazał mural zlikwidować, 4 lata później J.M. Sert załatał tę dziurę.
Jakoś przypomina mi to najnowsze ruchy D. Trumpa.
Przepraszam - okropnie rozpisałem się - dla relaksu posłucham koncert fortepianowego M. Ravela - KLIK.
P.S1. Maurice Ravel - Wikipedia.
P.S2. M. Ravel - La Valse - Wikipedia.
P.S3. Misia Sert - Wikipedia.
P.S4. Przy wyjściu z kościoła zauważyłem przypomnienie nadchodzącej Środy Popielcowej - zeszłoroczne palmy zmienią się w popiół...
Słoneczna jesień to piękna pora roku i nastraja nostalgicznie:-)
ReplyDeleteMy cieszymy się na pierwsze oznaki wiosny.
Twoje rozważania muzyczne dowodzą, że dziedziczy się uzdolnienia artystyczne, nawet jeśli w innej dziedzinie, to jednak...
Jesień to piękna pora roku.
DeleteDziedziczenie talentów... nie ma tu chyba reguły. Na pewno osoba, która ma przodków artystów żyje pod pewną presją - ludzie oczekują, że i ona pokaże odziedziczony talent.
Bardzo ciekawa historia Misi S.
ReplyDeleteA z tym dziurami...każdy łata swoje, gdy nadarza się okazja. Mimo, że moda na dziury ( ubrania) zapisała swoje karty . D.T -ma co łatać po ostatnich pożarach i innych uszczypliwościach Natury.
Uszczypliwości natury w USA...
DeleteWydaje mi się, że D. Tr akurat tym tematem zbyt się nie przejmuje.
Pożary i tornada w USA trochę przypominają mi klimat w Australii.
Temat wraca co roku o podobnej porze i dość szybko cichnie.
Firmy ubezpieczeniowe zrobią swoje, a resztą nikt się nie przejmuje...prócz darczyńców.
DeleteSprawa nie jest taka prosta...
DeleteFirmy ubezpieczeniowe oczywiście muszą wyjść na swoje czyli z jednej strony zaostrzą kryteria ubezpieczeń, z drugiej - podwyższą opłaty.
Osoby, które ucierpiały w wyniku katastrofy będą dochodzić do siebie latami.
Dla mediów to nie są ciekawe tematy.
Klimaty trzymaja sie wiernie geografii - u nas "wiosna" choc nigdy nie widac duzych zmian przyrody, np drzewa nie traca lisci, trawa jest zielona caly rok. Jednak istnieja kwiaty ktore trzeba wymienic na letnie i wkrotce bede w tym pomagac corce. Jej drzewko z rajskimi jabluszkami ma juz malenkie owoce.
ReplyDeleteUcieszylby mnie spacer wsrod kolorowych drzew, opadnietych lisci.....
U nas kolory pór roku są całkiem wyraźne. I dobrze.
DeleteOj, zazdrościłam Ci wiosny i lata, ale jesieni pod żadnym pozorem nie zazdroszczę!
ReplyDeleteNie zazdrościsz jesieni... widocznie masz listopadowe spojrzenie.
DeleteJesień w okolicach Melbourne zasługuje na zazdrość.
Misia Sert. Ciekawa postać. Jest też element szwajcarski jej życia. Przyjeżdżała regularnie do Coco Chanel do Lozanny, którą podobno „odkryła dla świata”.
ReplyDeleteOstatnie zdjęcie - przykład ciekawego recyclingu w Kościele. Ze starych, zeszłorocznych palem z Niedzieli Palmowej „wytwarza” się popiół na Środę Popielcową. Popieram;-)
Misia S. - Coco Ch - zgadza się, więcej, dużo więcej, tutaj ==> https://www.messynessychic.com/2019/07/19/adored-by-many-but-loved-by-chanel-a-forgotten-parisian-it-girl/
DeleteA u nas "do góry nogami" i wiosna tuż, tuż! Ach, jak miło.
ReplyDeleteRywalizacja wiosny z jesienią - rzeczywiście, obie piękne, każda w inny sposób.
DeleteNatansonowie.
ReplyDeleteBardzo wpływowa rodzina w Polsce. Pan Tadeusz miał jedenaścioro rodzeństwa... . Chyba? Super interesująca historia tej rodziny.
mroczny jeździec
Bardzo silna rodzina.
DeleteCiekawą postacią był Jakub Natanson, człowiek wybitny. Przemysłowiec, chemik. Propagował przemysł cukierniczy, wynalazł rozalininę(fuksyna)i rodzina N. zajęła się produkcją i dystrybucją czerwonych barwników-a farbiarstwo od starożytności to czasów współczesnych należało do moich ulubionych tematów. Trafiłem na Jakuba poprzez Henryka -zrazu księgarza i wydawcę, później zajął się kolejnictwem i został szefem banku. Innym interesującym wątkiem(pobocznym)był związek Jakuba z rodziną Niewiadomskich(tego Niewiadomskiego od zamachu w Zachęcie). Część rodziny Natansonów powróciła do nazwiska rodowego -Leski, ale to nie kończąca się historia tej rodziny. Niestety, ale w Polsce trudno o jakieś biografie w tym temacie, od czasu do czasu ktoś(np. J. Kurski)napisze jakąś historię o swoich powiązaniach rodzinnych, bardzo interesujących dla historyków.
ReplyDeletemroczny jeździec
Zgoda, bardzo ciekawa rodzina.
DeleteInna sprawa to mój mózg się kurczy a zdaję sobie sprawę, że równie ciekawych rodzin są tysiące więc, niestety, czytam te informacje raczej po łebkach :(
"Mózg się kurczy..."
ReplyDeleteJa to zrozumiałem w momencie, kiedy Dziadek poszedł na studia stacjonarne w wieku 70 lat. Na drwiące pytania po co mu to-odpowiadał zawsze ze spokojem-ćwiczę pamięć, mieszkam w akademiku i mam młode towarzystwo. Dostawał stypendium dla niepełnosprawnych... Na drugim roku socjologii zapragnął łyknąć trochę filozofii-uciekł, bo nie znał łaciny, ani greki. Czasami zastępuje mi książki..., bo niektóre rzeczywiście również"czytam po łebkach".
mroczny jeździec