Sunday, March 2, 2025

Jesień

Zgodnie z australijskimi przepisami już mamy drugi dzień jesieni.

Spytałem drzew...


 Potaknęły gałęziami.

Zajrzałem do sklepu z farbami...

Są gotowi do malowania liści.

Spojrzałem na słońce - prawie 7 rano a za oknem CIEMNO.
To przez ten letni czas - od wschodu słońca do południa zaledwie 5 godzin, a potem 8 godzin do zachodu słońca.
A przecież, jak sama nazwa wskazuje, południe powinno być w połowie dnia!

Dzisiaj niedziela - początek był jesienny, chmury, pojedyńcze krople deszczu.
Po przebudzeniu spróbowałem Wordle - dzisiejsze słowo = DEITY = bóstwo.
Pomaszerowałem więc do kościoła przelotową ulicą, a tam...

Wyjazd zamknięty, to chyba tłumaczy dlaczego w kościele było więcej niż zwykle osób.

Jednak mój umysł od kilku dni jest nastawiony na inną częstotliwość.
To za sprawą radia ABC/Classic, które przygotowuje słuchaczy do nadchodzącej 150. rocznicy urodzin Maurice Ravela (7 marca 1875).
Jadąc w piątek samochodem trafiłem bardzo dobrze - suita baletowa La Valse.
Jako wprowadzenie ABC puściło walc J. Straussa - Nad pięknym modrym Dunajem.
Po doświadczeniach I Wojny Światowej M. Ravel zapewne zrewidował swój stosunek do austriackiej tradycji i słychać to w jego utworze - KLIK.

Mnie jednak naszły inne myśli...
M. Ravel skomponował La Valse w Wiedniu, podczas wizyty u Almy Mahler, pierwsze wykonanie (wersja fortepianowa) odbyło się w Paryżu, w salonie Misi Sert i właśnie o niej sobie pomyślałem.
Maria Zofia Olga Zenajda Godebska była córką Cypriana Godebskiego, rzeźbiarza, autora pomnika Mickiewicza na Krakowskim Przedmieściu.
Matką Marii była Zofia Servais, córka belgijskiego wiolonczelisty.
W okresie przez urodzeniem Misi, Cyprian Godebski przebywał w Rosji gdzie pracował nad rzeźbą zamówioną przez cara. Do Zofii dochodziły sygnały, że jej mąż ma tam kochankę, postanowiła to sprawdzić. Plotki były prawdziwe, ale to sprawa drugorzędna - Zofia wkrótce po przyjeździe do Carskiego Sioła urodziła córkę i zmarła. Ojciec dziewczynki załatwił jej mamkę i wysłał to teściów do Belgii. 
Dziecko wykazywało talent muzyczny i jej dziadek zapewnił jej świetne warunki rozwoju... ale właśnie wtedy przypomniał sobie o Misi jej ojciec, zabrał ją od dziadków i wysłał do szkoły prowadzonej przez zakonnice.
Na szczęście Misia była już wprowadzona w muzyczny świat, po zakończeniu szkoły usamodzielniła się, występowała jako pianistka w Londynie i Paryżu i tam zakochał się w niej Tadeusz Natanson członek bardzo zamożnej rodziny o żydowskich korzeniach
To nazwisko pamiętam z lat powojennych, rodzina Natanson prowadziła w Polsce wydawnictwo, czytałem wydane przez nich książki
Pobrali się (1893), T. Natanson wprowadził Misię w paryski świat kultury, jednocześnie prowadził wydawnictwo promujące nowości kultury.
Wydawnictwo wpadło w kłopoty i Tadeusz N.... sprzedał swoją żonę Alfredowi Edwards, niezwykle bogatemu magnatowi prasowemu - ślub odbył się w 1905 roku (rozwiedli się 4 lata później).
Nie wiem jakie były warunki finansowe rozwodu, ale Misia nadal prowadziła salon - centrum kulturalne Paryża, finansowała ryzykowne projekty artystyczne - balet Święto Wiosny (Diagilew, Strawiński, Niżyński), zapłaciła nawet za pogrzeb S. Diagilewa.

W 1920 roku Misia wyszła za mąż za hiszpańskiego muralistę Joseph Maria Sert.
J.M. Sert wsławił się wykonaniem muralu American Progress w Nowym Jorku, mural ten został pierwotnie wykonany na zlecenie N. Rockefellera przez słynnego meksykańskiego muralistę Diego Rivera, który umieścił na nim W. Lenina.  Gdy N. Rockefeller się o tym dowiedział, kazał mural zlikwidować, 4 lata później J.M. Sert załatał tę dziurę.
Jakoś przypomina mi to najnowsze ruchy D. Trumpa.

Przepraszam - okropnie rozpisałem się - dla relaksu posłucham koncert fortepianowego M. Ravela - KLIK.

P.S1. Maurice Ravel - Wikipedia.
P.S2. M. Ravel - La Valse - Wikipedia.
P.S3. Misia Sert - Wikipedia.
P.S4. Przy wyjściu z kościoła zauważyłem przypomnienie nadchodzącej Środy Popielcowej - zeszłoroczne palmy zmienią się w popiół...

19 comments:

  1. Słoneczna jesień to piękna pora roku i nastraja nostalgicznie:-)
    My cieszymy się na pierwsze oznaki wiosny.
    Twoje rozważania muzyczne dowodzą, że dziedziczy się uzdolnienia artystyczne, nawet jeśli w innej dziedzinie, to jednak...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jesień to piękna pora roku.
      Dziedziczenie talentów... nie ma tu chyba reguły. Na pewno osoba, która ma przodków artystów żyje pod pewną presją - ludzie oczekują, że i ona pokaże odziedziczony talent.

      Delete
  2. Bardzo ciekawa historia Misi S.
    A z tym dziurami...każdy łata swoje, gdy nadarza się okazja. Mimo, że moda na dziury ( ubrania) zapisała swoje karty . D.T -ma co łatać po ostatnich pożarach i innych uszczypliwościach Natury.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Uszczypliwości natury w USA...
      Wydaje mi się, że D. Tr akurat tym tematem zbyt się nie przejmuje.
      Pożary i tornada w USA trochę przypominają mi klimat w Australii.
      Temat wraca co roku o podobnej porze i dość szybko cichnie.

      Delete
    2. Firmy ubezpieczeniowe zrobią swoje, a resztą nikt się nie przejmuje...prócz darczyńców.

      Delete
    3. Sprawa nie jest taka prosta...
      Firmy ubezpieczeniowe oczywiście muszą wyjść na swoje czyli z jednej strony zaostrzą kryteria ubezpieczeń, z drugiej - podwyższą opłaty.
      Osoby, które ucierpiały w wyniku katastrofy będą dochodzić do siebie latami.
      Dla mediów to nie są ciekawe tematy.

      Delete
  3. Klimaty trzymaja sie wiernie geografii - u nas "wiosna" choc nigdy nie widac duzych zmian przyrody, np drzewa nie traca lisci, trawa jest zielona caly rok. Jednak istnieja kwiaty ktore trzeba wymienic na letnie i wkrotce bede w tym pomagac corce. Jej drzewko z rajskimi jabluszkami ma juz malenkie owoce.
    Ucieszylby mnie spacer wsrod kolorowych drzew, opadnietych lisci.....

    ReplyDelete
    Replies
    1. U nas kolory pór roku są całkiem wyraźne. I dobrze.

      Delete
  4. Oj, zazdrościłam Ci wiosny i lata, ale jesieni pod żadnym pozorem nie zazdroszczę!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie zazdrościsz jesieni... widocznie masz listopadowe spojrzenie.
      Jesień w okolicach Melbourne zasługuje na zazdrość.

      Delete
  5. Misia Sert. Ciekawa postać. Jest też element szwajcarski jej życia. Przyjeżdżała regularnie do Coco Chanel do Lozanny, którą podobno „odkryła dla świata”.
    Ostatnie zdjęcie - przykład ciekawego recyclingu w Kościele. Ze starych, zeszłorocznych palem z Niedzieli Palmowej „wytwarza” się popiół na Środę Popielcową. Popieram;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Misia S. - Coco Ch - zgadza się, więcej, dużo więcej, tutaj ==> https://www.messynessychic.com/2019/07/19/adored-by-many-but-loved-by-chanel-a-forgotten-parisian-it-girl/

      Delete
  6. A u nas "do góry nogami" i wiosna tuż, tuż! Ach, jak miło.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Rywalizacja wiosny z jesienią - rzeczywiście, obie piękne, każda w inny sposób.

      Delete
  7. Natansonowie.
    Bardzo wpływowa rodzina w Polsce. Pan Tadeusz miał jedenaścioro rodzeństwa... . Chyba? Super interesująca historia tej rodziny.
    mroczny jeździec

    ReplyDelete
  8. Ciekawą postacią był Jakub Natanson, człowiek wybitny. Przemysłowiec, chemik. Propagował przemysł cukierniczy, wynalazł rozalininę(fuksyna)i rodzina N. zajęła się produkcją i dystrybucją czerwonych barwników-a farbiarstwo od starożytności to czasów współczesnych należało do moich ulubionych tematów. Trafiłem na Jakuba poprzez Henryka -zrazu księgarza i wydawcę, później zajął się kolejnictwem i został szefem banku. Innym interesującym wątkiem(pobocznym)był związek Jakuba z rodziną Niewiadomskich(tego Niewiadomskiego od zamachu w Zachęcie). Część rodziny Natansonów powróciła do nazwiska rodowego -Leski, ale to nie kończąca się historia tej rodziny. Niestety, ale w Polsce trudno o jakieś biografie w tym temacie, od czasu do czasu ktoś(np. J. Kurski)napisze jakąś historię o swoich powiązaniach rodzinnych, bardzo interesujących dla historyków.
    mroczny jeździec

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zgoda, bardzo ciekawa rodzina.
      Inna sprawa to mój mózg się kurczy a zdaję sobie sprawę, że równie ciekawych rodzin są tysiące więc, niestety, czytam te informacje raczej po łebkach :(

      Delete
  9. "Mózg się kurczy..."
    Ja to zrozumiałem w momencie, kiedy Dziadek poszedł na studia stacjonarne w wieku 70 lat. Na drwiące pytania po co mu to-odpowiadał zawsze ze spokojem-ćwiczę pamięć, mieszkam w akademiku i mam młode towarzystwo. Dostawał stypendium dla niepełnosprawnych... Na drugim roku socjologii zapragnął łyknąć trochę filozofii-uciekł, bo nie znał łaciny, ani greki. Czasami zastępuje mi książki..., bo niektóre rzeczywiście również"czytam po łebkach".
    mroczny jeździec

    ReplyDelete