Czwartek - dzień przebiegł w atmosferze pogrzebu.
Wieloletnia znajoma, Polka, wyjątkowo pogodna i życzliwa.
Nie spotykaliśmy się z nią zbyt często, ale wszystkie spotkania były miłe.
Kilka lat temu nasze kontakty towarzyskie rozpadły się, tu przysłużył się Covid, i od tego czasu nie spotkaliśmy się... a w czwartek znajoma odjechała...
Dziwnym trafem już kilka dni wcześniej, podczas jazdy samochodem, usłyszałem program na temat wspólnego robienia trumien, z udziałem osoby, która z tej trumny skorzysta - KLIK.
Wyznam, że pomysł mi się spodobał... wyobraziłem sobie jakby to było miło spędzić tak konstruktywnie czas z moimi wnuczętami.
Widzę tu jednak dwa problemy -
- nie mam talentu do prac ręcznych więc jest ryzyko, że produkt końcowy nie spełniłby podstawowych wymagań (na przykład - nogi by mi z trumny wystawały).
- istnieje ryzyko, że trumna gotowa a użytkownik jakoś się ociąga. Osoby, które uczestniczyły w produkcji mogą zacząć się niecierpliwić, co nie byłoby miłe.
Widzę tu jednak dwa problemy -
- nie mam talentu do prac ręcznych więc jest ryzyko, że produkt końcowy nie spełniłby podstawowych wymagań (na przykład - nogi by mi z trumny wystawały).
- istnieje ryzyko, że trumna gotowa a użytkownik jakoś się ociąga. Osoby, które uczestniczyły w produkcji mogą zacząć się niecierpliwić, co nie byłoby miłe.
Tu jeszcze informacja o produkcji trumien z roślin szkodliwych dla środowiska - KLIK.
Natomiast dzisiaj (sobota), zanim się zabrałem do tego wpisu, obejrzałem w dzienniku tv informację, że w Korei Południowej, sztuczna inteligencja (AI) pozwala na trwały kontakt z wizjami zmarłych - KLIK.
Tu powstrzymam się od komentarzy.
Ehemmm... no, wyjątkowy sposób majsterkowania. Kiedyś w tv widziałam, jak rodzeństwo kolorowymi łapkami pstrokacilo trumienkę z tzw. żywego drzewa, dla zmarłej w hospicjum siostrzyczki.
ReplyDeleteNo takie niesamowite to trochę.
Hmmm - kiedyś byłem na wycieczce po centralnym cmentarzu w Melbourne, przewodniczka wspomniała, że kiedyś regularny kontakt z osobami umierającymi był rzeczą normalną - ludzie umierali w domu i czasem trwało to długo.
DeleteA po drugiej stronie - krewni odwiedzali regularnie grób zmarłej osoby, przyprowadzali dzieci. Na cmentarzu była rotunda a tam w sobotnie południe grała orkiestra, ludzie przynosili na cmentarz lunch...
Przewodniczka podsumowała - kiedyś ludzie rodzili się i umierali w domu, teraz rodzą się i umierają w szpitalu - czym więc jest życie?
Pobytem na przepustce ze szpitala.
No nie wiem, raczej bym nie chciała.
ReplyDeleteOby nie było jak w tej reklamie zakładu pogrzebowego - tylko do końca roku wyjątkowa promocja na trumny ...
Uwzględniając inflację, inwestycja w trumnę jest bardzo sensowna.
DeleteWszelkie majstrowanie wokół spraw ostatecznych budzi u mnie niesmak.
ReplyDeleteBardzo rozsądne podejście.
ReplyDeleteJak podoba mi sie pomysl by z chorym/odchodzacym zegnac sie jeszcze za jego zycia zamiast nad trumna chwalic i oddawac szacunek z czego on nic nie slyszy to nie podoba mi sie ten wlasnorecznego robienia trumny. Zreszta moj wybor to kremacja wiec nie mam tego problemu.
ReplyDeleteMnie akurat pomysł wspólnego robienia trumny wydaje się sympatyczny.
DeleteJeśli chodzi o kremację, to oczywiście, trumna jest niepotrzebna, ale jeśli jest jakaś ceremonia pogrzebowa, to jednak trzeba być w trumnie.
Wcale nie Lechu - moj maz na ceremonie pozegnania, ostatniego spojrzenia przed kremacja w czym oprocz rodziny brali udzial znajomi, lezal na katafalku, nie w trumnie, czyli ona wogole nie byla potrzebna.
DeleteDziękuję za informację... w temacie pogrzebów mogę jeszcze wiele się nauczyć.
DeleteCoraz bardziej pociąga mnie idea przekazania swoich cielesnych szczątków na badania.
ReplyDeletehttps://www.anatomy.uzh.ch/de/koerperspende.html
Nie trzeba martwić się o trumnę, pogrzeb… Po wszystkim można zażyczyć sobie, by urna przyszła do rodziny albo w ramach zupełnego …świętego spokoju - prochy zostały rozsypane na anonimowym miejscu nieznanego cmentarza. Ekologicznie usuwa się to, co z nas zostało… Pozostaje pamięć tych, którym na nas zależało - najcenniejsze co, po sobie zastawiamy.
Sprawdziłem jak to działa na australijskim gruncie.
DeleteDziała, ale trzeba być jednak raczej zdrowym przed śmiercią, np niektóre odmiany demencji dyskwalifikują zwłoki.
Druga sprawa - instytucja, której przekazano zwłoki ma prawo z nich korzystać przez 8 lat. Po tym czasie konfiguracja spadkobierców może być zupełnie inna niż w czasie zgonu.
Coraz więcej osób wokół mnie odchodzi...
ReplyDeletea ja chciałabym mieć błękitną urnę.
Sympatyczne życzenie :)
DeleteMoja wspaniała przyjaciółka którą znam od 3 klasy szkoły podstawowej i która całe życie choruje i która mogłaby swoimi chorobami obdzielić kilka osob ... zdecydowała się już kilka lat temu "przekazać się" do badań medycznych. Jej mąż też. Mówi że chce w ten sposób pomóc medycynie. Podpisała specjalną umowę z odpowiednim wydziałem Akademii Medycznej. A ma syna i wnuki.
ReplyDeleteJestem pełna uznania dla niej.
Bardzo szlachetna inicjatywa.
DeleteMiałam kiedyś ten pomysł - przekazania swojego ciała na cele medyczne. Później jednak rozmawiałam o tym z przyjaciółką, która na studiach miała też zajęcia w prosektorium... i odradziła. Bo wie, jak się studenci zachowują. Niby powinno mi już być wtedy wszystko jedno, ale jednak nie jest.
ReplyDeleteWspólne majsterkowanie przy trumnie - czemu nie 😂
W Krakowie był znany przypadek (ale to bardzo dawno temu, wtedy mocno ekscentryczne) profesora uniwersyteckiego, który się w trumnę zaopatrzył za życia i nawet w niej spał (pewnie, żeby się przyzwyczaić).