Thursday, June 22, 2017

Kabaret w getcie


W ubiegłą niedzielę odwiedziliśmy Kadimah - Żydowskie Centrum Kulturalne w Melbourne - KLIK.

Powodem była reklamowana na plakacie impreza. Było to również nawiązanie do wspomnianego nie tak dawno filmu The Zookeeper's Wife. Zobaczyć getto z drugiej strony.

Pierwsze wrażenie potwierdzało oczekiwania.

----
----


Żółte gwiazdy, zamieszanie, żywa gestykulacja, wyrazista mimika.


To nie było jeszcze właściwe przedstawienie, ale jednak było jego częścią. Zaaferowana inspicjentka (stage manager) niepokoi się:
- Bronia jeszcze nie przyszła. Co się z mogło stać? - spogląda bezradnie na aktorów, na widownię. To budzi świadomość, że mogło się stać coś strasznego.
- Przestawienie musi się odbyć! - artyści nie mają wątpliwości.

Klown Jankiele, inspirowany postacią Jankiela Herszkowicza z łódzkiego getta, krążył między rzędami krzeseł:
- Daj mi grosz to powiem ci sekret.
To było coś dla mnie - chyba jako jedyny na widowni wiedziałem co znaczy słowo grosz.

Zamieszanie uspokaja się, zaczyna się przedstawienie.
Dla mnie było ono zaskoczeniem. Spodziewałem się, że usłyszę znane mi piosenki jak choćby Małe miasteczko Bełz - KLIK. Przedstawienie opierało się jednak na tradycji żydowskich kabaretów w Berlinie i Amsterdamie. Przypominało również sceny kabaretowe z filmu Cabaret.

Wszystkie piosenki były wykonane w języku jidysz co przypomniało mi wspomnienia Isaaca Bashevis Singera - Love and Exile - opisujące jego życie w Polsce. Przy lekturze tej książki uprzytomniłem sobie, że ogromna diaspora żydowska w przedwojennej Polsce funkcjonowała zupełnie samodzielnie, bez istotnych związków z polskim życiem społecznym i kulturalnym.

Dopiero po przedstawieniu poczułem się znowu trochę jak w Warszawie, a trochę w Melbourne.


Spytałem muzyków i kogoś z publiczności czy znają język jidysz - tylko niektóre słowa. Czyli tak jak ja.

Więcej informacji o przedstawieniu tutaj - KLIK.

No comments:

Post a Comment