Trędowaty, dotknięty tą plagą, będzie miał rozerwane szaty, włosy nieuczesane, brodę zasłoniętą i będzie wołać: Nieczysty, nieczysty! Przez cały czas trwania tej choroby będzie nieczysty. Będzie mieszkał w odosobnieniu. Jego mieszkanie będzie poza obozem».
Księga Kapłanów - 13, 1-2. 45-46.
W ostatni wtorek byłem na spotkaniu towarzystwa egzystencjalistów. Prelekcja nie była ciekawa więc wyszedłem. Przy wyjściu zagadnął mnie organizator spotkań i to zagadnięcie zmieniło się w długi wykład na temat religii.
Jeden temat z tego wykładu przypomniał mi się podczas dzisiejszego pierszego czytania.
Marcius z Synopy - KLIK - uważał on starotestamentowego Boga za demiurga, boga niższego rodzaju, zazdrosnego plemiennego Boga narodu żydowskiego.
Przeciwstawiał mu Jezusa, który reprezentował prawdziwego Boga, Boga miłości.
Według Marciusa w religii katolickiej nie ma miejsca na Stary Testament.
Szczyt kariery Marciusa i jego poglądów to rok 144.
Jego nauki zostały uznane za herezję, Marcius został ekskomunikowany i opuścił Rzym.
Boska instrukcja jak traktować trędowatych zgadza się z opinią Marciusa na temat żydowskiego Boga.
Potwierdza to dzisiejsza Ewangelia, która opowiada o uzdrowieniu trędowatego przez Jezusa -
...prosił Go: «Jeśli zechcesz, możesz mnie oczyścić ». A Jezus, zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony». Zaraz trąd go opuścił, i został oczyszczony."
Jednak racja Marciusa nie jest taka oczywista. Nie mam wątpliwości, że Mojżesz i Aaron sami wymyślili powyższą instrukcję, ale przypisali ją Bogu aby uciąć ewentualne sprzeciwy i dyskusje.
Istotne jest również zachowanie Jezusa po uzdrowieniu. Polecił on uzdrowionemu, aby natychmiast udał się do kapłanów i poprosił, zgodnie z mojżeszową instrukcją, o oficjalne przyjęcie go do zdrowej społeczności.
Rozmyślałem o tej sprawie, ksiądz odprawiał mszę, gdy nagle siedząca dwie ławki przede mną starsza osoba zasłabła.
Aż podskoczyłem na taki zbieg okoliczności: Ewangelia o uzdrowieniu, dzisiaj jest Światowy Dzień Chorego - KLIK - i oto mamy pole do popisu - kogo posłucha ksiądz - Mojżesza czy Jezusa?
Chyba Mojżesza gdyż kontynuował celebrację. Ktoś wezwał pogotowie, najbliższa rodzina próbowała cucić omdlałą osobę. Wkrótce przybyło pogotowie. Za chwilę na twarzy pielęgniarza pojawił się uśmiech a ocucona osoba bardzo dziarsko pomaszerowała do ambulatoryjnego wózka.
P.S. Rozbawiło mnie, że Marcius pochodził z Synopy. Rozśmieszyło gdyż synoptykami nazywa się trójkę Ewangelistów - Łukasza, Marka i Mateusza - KLIK, z którymi Marcius niezbyt się zgadzał.
Doprawdy - przepowiadanie pogody wydaje się prostsze niż ewangeliczne zawiłości.
Chyba w sprawie trędowatych Jezus i Mojżesz grali jednak do jednej bramki. I zresztą trudno im się dziwić, gdyż w tej konkretnej sprawie na jednej szali kładzie się dobro wspólnoty, a na drugiej dobro jednostki. Postawienie na dobro jednostki równa się zaś z możliwością zarażenia całej wspólnoty. Jezus mógł wykazywać się łaskawością, gdyż posiadał dar uzdrawiania. Co ciekawe, nie uzdrowił jednak wszystkich trędowatych... A ksiądz z całą pewnością nie szedł szlakiem jezusowym. Niestety:(((
ReplyDeleteTo już nie pierwszy raz kiedy ktos zasłabł w kościele. Wydaje mi się, że księża postępują według instrukcji czyli zostawiają sprawę specjalistom - karetka przyjeżdża po max 10 minutach.
DeleteWidocznie księża nie mają wiary w swoje zdolności uzdrawiania.
Jezus nie uzdrowił wszystkich trędowatych... również nie przywrócił wzroku wszystkim niewidomym, ani nie rozmnożył chleba i ryb na zawsze i dla wszystkich potrzebujących.
To byłoby zupełną kompromitacją dla Boga, który stworzył świat taki jaki jest.
dawno, dawno temu ktoś powiedział mi, ze te cudy należy rozumieć w przenośni, tak samo jak i wiarę w Boga, niestety tlumaczenie tego, jak to robić, za bardzo mu nie wyszło ;)
ReplyDeletejako dziecko wierzyłam w to co mi opowiadali o cudach jezusowych na religii i teraz zastanawiam się nad tym, kiedy zaczęłam w to wątpić, prawdopodobnie wtedy, kiedy zapytałam księdza po kolędzie, gdzie był Bóg w Oświęcimiu chociażby, a on w odpowiedzi zapytał się mnie czy daje się obłapywać chłopakom ;)
a do Ciebie mam pytanie, dlaczego chodzisz na msze? no bo po to aby ratować mdlejące osoby, to raczej chyba nie ;)
a księdzu zdecydowanie zapisałabym jako pokutę kurs pierwszej pomocy!
Jezusowe cuda - uważam, że ich celem było zyskanie pewnego rozgłosu. Jezus wprawdzie po każdym cudownym uzdrowieniu nakazywał aby go nie rozgłaszać, ale wiadomo, że efekt jest odwrotny.
DeleteDlaczego chodzę na msze - może powrót do dzieciństwa? W każdym razie mało gdzie czuje się tak dobrze jak w kościele.
to jak ja w buddyjskich świątyniach, mogłabym tam zamieszkać :)
Deletewe Frankfurcie jest taki jeden kościół, w którym dobrze się czuje, nie mniej jednak nie na mszy, a o tak, bardzo często przechodząc tamtędy wchodziłam do niego, żeby usiąść z boku, zapalić świeczkę i podumać chwile :)
https://de.wikipedia.org/wiki/Liebfrauenkirche_(Frankfurt_am_Main)
A ja się zastanawiam, jak praktyczna była Biblia... Na parę tysięcy lat przed odkryciem bakterii i wirusów każe izolować zarażonych. Zakazuje spożywać mięsa z krwią...Wiadomo, jak się coś takiego przechowuje w tamtejszym klimacie...
ReplyDeletePS
Nigdy nie słyszałem, by w filharmonii czy w teatrze przerywano koncert czy przedstawienie z powodu zasłabnięcia jednego człowieka. Nikt też nie wymaga od dyrygenta udzielenia pierwszej pomocy osobie, która zasłabła :-)
dyrygent, zdaje się jest odpowiedzialny za członków orkiestry, a ksiądz na ambonie za za owieczki, wiec jako duszpasterz tym bardziej powinien dać przykład i skakać z ambony, i ratować życie :D
DeletePraktyczna Biblia...
DeleteZastanawiałem się ile czasu musiało zająć, aby w czasach gdy nie było ustalonego sposobu zapisu danych, ustalić cos takiego jak dzień zrównania dnia i nocy. Lata.
Przez ten czas toczyły się wojny, zmieniały dynastie , jedyna co miało szansę przetrwać to świątynie.
Dla mnie bliski jest przykład Aborygenów australijskich. Oni nie znali pojęcia Boga, nie mieli religii. W XIX wieku byli cywilizacyjnie kilka tysięcy lat do tyłu.
Marga77@
DeleteChyba wymagasz za dużo... :-) Dlaczegóż to ksiądz ma być "odpowiedzialny za owieczki"? Może jest jakaś odpowiedzialność za życie duchowe czy moralne, ale przecież tu też jest bardzo ograniczony, bo każdy jest istotą wolną i robi, co chce. Czy jest odpowiedzialny za życie fizyczne? Tym bardziej nie. Przychodzą ludzie dorośli odpowiedzialni za siebie samych, a jeśli są dzieci są tam zwykle z dorosłymi, opiekunami prawnymi.
Dlatego nie widzę żadnej różnicy między mszą a koncertem w sensie "odpowiedzialności" ... za słuchaczy:-)
Pharlap@
Zanim spisano Biblię przez setki albo i tysiąclecia przekazywano tradycję ustną. I pewnie wówczas trwały "badania" i obserwacje...
Pharlap@
Ależ Aborygeni mają religię. Religioznawcy mówią nawet o nich, jako "najbardziej religijnym ludzie" naszej planety. Wszystko bowiem robią ze względu na religię i przez całe tysiąclecia nie było u nich podziału na profanum i sacrum. Charakterystycznym zjawiskiem religijnym u wszystkich plemion jest totemizm, obrzędy magiczne, kult monolitu Uluru i wiara w reinkarnację. Jak podaje Wikipedia "Wiarę w Stwórcę, określanego mianem Baimee, Bundżil lub Daramulun, praktykuje tylko garstka plemion, żyjących na południowym wschodzie kontynentu".
@Ceramik - zanim spisano Biblię.
DeleteBiblia to tylko kolejny, dość późny, etap w związku religii i nauki.
Przedtem był Egipt, Babilon. To w tych czasach dokładnie zbadano ruchy wielu ciał niebieskich. I spisano, tego nie dałoby się przekazać ustnie.
Aborygeni... najbardziej religijni. To może i racja gdyż dla nich religią jest cała otaczająca ich natura. Być może dlatego nie czuli potrzeby aby ją badac czy ulepszać.
Jednak stwierdzenie: .. zjawiskiem religijnym wszystkich plemion jest ... kult monolitu Uluru - wydaje mi się pobożnym życzeniem. Ze wzgledu na odległości prawdopodobnie 99% pierwotnych Aborygenów nie słyszało o tym kamieniu.
Ceramik, a nawet spytałam się kolegi operowego śpiewaka, jak to jest z orkiestra i odpowiedzialności za widzów, ano jest tak, ze jak w każdej fabryce, w której pracuje ileś tam osób, na jedna zmianę wyznaczony jest przeszkolony w pierwszej pomocy, pracownik, za publikę odpowiada natomiast osoba specjalnie do tego zatrudniona, w związku z tym nadal czuje się opuszczona i skazana na los, jako uczestniczka mszy :D
Delete