Wednesday, March 20, 2019

Azyl w Australii

Jednym z regularnych tematów w australijskich mediach jest sprawa osób ubiegających się o azyl.

W ostatnich latach Australia przyjmuje 20,000 uciekinierów rocznie.

Uciekinierzy, czy ubiegający się o azyl?
Różnica jest istotna.
Uciekinier to osoba, która opuściła swój kraj z powodu zagrożenia życia. Osoby takie trafiają na ogół do ośrodków prowadzonych przez ONZ, tam zostają zweryfikowane a następnie otrzymują przydział do docelowego kraju. Tam podlegają kolejnej weryfikacji.

Ubiegający się o azyl... zasadnicza różnica, to że taka osoba nie została wstępnie zweryfikowana.
Przeciwnicy masowego przyjmowania uchodźców przyczepiają im etykietkę - queue jumper (wchodzacy poza kolejką).
Nie mogę odmówić im racji. Przyznanie takiej osobie prawa pobytu w Australii oznacza, że ktoś kto czekał latami w centrum uchodźców ONZ a potem a Australii, będzie musiał poczekać jeszcze dłużej.
Sprawa jest głośna - ponad 8 milionów trafień w google.
Liczne i bardzo aktywne grupy wzywają do szerokiego otwarcia granic.

W ramach mojej działalności w Stowarzyszeniu św Wincentego spotkałem kilka osób ubiegających się o azyl. Jeden przykład poniżej.

Hindus, mówiący biegle po angielsku. W Indiach pracował w centrum telefonicznym australijskiej firmy.
Był z nami szczery - umarł mi ojciec, odziedziczyłem po nim spory kawał ziemi, ale mój wujek zapowiedział, że nie dopuści do postępowania spadkowego, że raczej mnie zabije.
To nie są żarty. Mój wujek jest wpływową osobą, ma kontakty z policją. Moje życie jest zagrożone.
- Przecież Indie to ogromny kraj - argumentowałem - możesz się przenieść gdzieś indziej, łatwo znajdziesz pracę. Tutaj czekają cię długie lata na marnym zasiłku bez prawa pracy.
- Dopóki mój wujek nie umrze nie wrócę do Indii.

Przypomniał mi się pobyt w Norwegii w 1964 roku, praktyka studencka.
Pracowałem w fabryce opakowań papierowych w Moss, 60 km na południe od Oslo. W miejscowości mieszkało kilku Polaków, którzy zostali tu po wojnie. Jeden z nich był powiązany w jakiś sposób z Rządem Londyńskim.
Któregoś dnia zaprosił mnie na herbatkę.
- Pan wie, że jestem reprezentantem Rządu Londyńskiego?
Wiedziałem, przecież pożyczał mi regularnie paryską Kulturę.
- W żadnym wypadku nie zamierzam panu niczego sugerować, ale mam obowiązek powiadomić pana o możliwości ubiegania się o azyl.
Nałożyłem sobie większy kawałek ciasta i słuchałem.

- Pan wyjechał z Polski legalnie, dostał pan paszport więc w Norwegii nie ma pan szansy na azyl.
Ciężar spadł mi z serca.
- Jeśli nie chciałby pan wracać do Polski to powinien pan zgłosić się na policję a oni wsadzą pana do więzienia.
- Świetny początek.
- Proszę nie żartować. Tam będą bardzo przyzwoite warunki, przydzielą panu prawnika, żeby przygotować wniosek o prawo pobytu w Norwegii.
Jednak nasze ostatnie doświadczenia nie są dobre. W ostatnich latach nikomu takiego prawa nie przyznano. Proszę się jednak nie obawiać, my przekażemy natychmiast pana sprawę do Londynu. Tyle, że Anglia też od kilku lat nie chce przymować Polaków. Ale my uruchomimy równocześnie pana sprawę w USA. Tam są zupełnie inne procedury, w wielu miejscach są silne grupy Polonii, mają wpływ na lokalnych polityków.
W każdym razie jeszcze się nie zdarzyło żeby kogoś odesłano z powrotem do Polski.

Nie spróbowałem.

Dwa lata później, w Polsce, też ktoś się poczuwał do obowiązku coś mi zaproponować.

TUTAJ - o tym jak mnie nie przyjęli w PRL do partii.

Ja się chyba nie nadaję do pomagania uchodźcom.

2 comments:

  1. Ciekawie powiązałeś te dwa przypadki. Oba łączą ludzie związani z jakąś ideologią. Również do tej pory w życiu stroniłem od wszelkich ideologii. I muszę przyznać, że jestem z tego ogromnie zadowolony.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ideologie... przypomniały mi się wspomnienia Sławomira Mrożka, za moich czasów bardzo popularny pisarz. Wspomina, że zapisał się do ZMP - takie partyjne przedszkole. Mrożek tłumaczy - 14-16 lat - ja byłem tak naładowany chęcią działania, że potrzebowałem jakiegoś kanału którym mogłoby to wypłynąć. Harcerstwa już nie było, trafiłem na ZMP, ale nie dziwię się tym, ktorzy będąc w moim wieku zapisali się do Hitlerjugend.
      Ja osobiście trafiłem w próżnię i mam pewne poczucie straty.

      Delete