Na pewno wspominałem na tym, a może na innym blogu, film Zookeeper's Wife i książkę na podstawie której film powstał.
Ten film przysporzył mi wiele satysfakcji - chyba pierwszy film opracowany od początku do końca przez zachodnich producentów prezentujący wyjątkowo pozytywny obraz Polaków podczas II Wojny Światowej.
Książka już nie jest taka dobra, wielu czytelników skarży się, że się pogubili. To wynik dobrych intencji autorki - Diane Ackermann - która spędziła prawie rok w Polsce badając wiele wątków zagłady Żydów w Polsce.
Nic dziwnego, że aż podskoczyłem gdy na półce w bibliotece zauważyłem książkę po tytułem Zookeeper's War. Z okładki dowiedziałem się, że książka opowiada o losach berlińskiego zoo w ostatnich dwóch latach wojny.
Pożyczyłem, przeczytałem...
Po pierwsze zaskoczyło mnie, że autorem jest Australijczyk.
Wydało mi się to wyjatkowo egzotyczną kombinacją. Nie odkryłem powodów, dla których autor, Steve Conte, wybrał dla swojej jedynej książki właśnie taki temat.
Po drugie - z pierwszych stron książki dowiedziałem się, że głównym bohaterem książki jest "dyrektor-spadkobierca" berlińskiego zoo - Alex Frey.
Dyrektor-spadkobierca. W książce Alex Frey zerka na wiszący w gabinecie portret jego ojca - dyrektora berlińskiego zoo.
To się zgadza, rzeczywiście dyrektor berlińskiego zoo w latach wojny odziedziczył stanowisko po swoim ojcu tyle , że...
W tym momencie podskoczyłem jeszcze wyżej.
Dyrektor berlińskiego zoo - toż to postać historyczna, bardzo sławna - Lutz Heck - fanatyczny nazista, osobisty przyjaciel Goeringa, człowiek, który już w 1938 r zabronił Żydom wstępu do podległego mu zoo. Osobna karta jego działania to grabież warszawskiego zoo. Detale tutaj - KLIK.
Na marginesie dodam, że w filmie Zookeeper's Wife został on przedstawiony jako diaboliczny charakter.
Prawdę mówiąc, to w tym momencie straciłem chęć czytania tej książki, Przecież będę odbierał to jak jakąś chorą fantazję.
Jednak przemogłem się.
A więc - po trzecie - książka. To jest nawet dość dobry opis życia w Berlinie podczas dywanowych alianckich nalotów. Niestety poza nużącymi opisami rozmiaru zniszczeń nie mogłem doszukać się w książce wiele treści.
To znaczy, jest tam dość istotny wątek - żona fikcyjnego dyrektora, Australijka, czuje ogromne znużenie nieracjonalnie poprawną postawą swego męża i zdradza go z zatrudnionym w zoo czeskim więźniem wojennym.
Może to powinno mnie ucieszyć - po pierwsze kobieta egzekwuje swoje prawa, po drugie Słowianin skorzystał, ale jakoś pozostałem negatywnie obojętny.
Na koniec jeszcze jedno zaskoczenie - książka zdobyła w 2008 roku nagrodę premiera Australii.
Boże drogi - nie wymagam od głów państw aby czytali i oceniali jakiekolwiek książki, ale jeśli już organizuje się taką nadgrodę, to chyba powinno się zatrudnić kogoś, kto potrafi przeczytać tekst ze zrozumieniem.
No comments:
Post a Comment