Moja diagnoza w tytule.
Poniżej zaś, zgodnie z japońską tradycją - haiku - a raczej hai-ku-ku.
Mamy cesarza,
zapachniały wiśnie.
Cesarz nie kichnął.
Skąd takie zainteresowanie Japonią?
Wspomnienia, wspomnienia. 22 lata temu pojechałem do Japonii wziąć udział w 3 maratonach narciarskich.
Był to bardzo udany wyjazd, raport "techniczny" TUTAJ.
W raporcie wspominam obecność księcia Mikasy. Wówczas był on 6. w kolejce do tronu.
Najpierw widziałem go na kolacji w przeddzień wyścigu.
Ach, coż to była za kolacja. Naszą nieliczną australijską grupę zaskoczył dobór jedzenia - japońskie - przewaga owoców morza. W zachodniej Europie i USA w przeddzień wyścigu odbywa się "pasta loading" czyli napychanie się kluskami, które do rana powinny zamienić się w czystą energię.
Książę trzymał się nieco z daleka. Wszyscy podchodzący do niego oficjele kłaniali się wyjątkowo nisko. Jedyni uczestnicy wyścigu, na których zwrócił uwagę to niewidomi narciarze. Wikipedia to potwierdza - KLIK.
Z wikipedii dowiedziałem się, że książę Mikasa był ode mnie kilka lat młodszy i że kilka lat temu umarł.
Czy jest na tym świecie ktoś starszy ode mnie?
Halo?
Nie słyszę.
No comments:
Post a Comment