Thursday, February 22, 2024

Pracownik do niczego

 Na ostatnim spotkaniu klubu książki w mojej lokalnej bibliotece ktoś zaprezentował tę książkę...



Tłumaczenie tytułu, które przychodzi mi do głowy to -  osoba wynajęta żeby nic nie robić.

Praca marzenie?
Autor - Japończyk - czyli obywatel bardzo pracowitego i zdyscyplinowanego społeczeństwa - trudno mi się z nim porównywać, zatem ograniczę się do podania jego relacji...

Shoji Morimoto pracował kilka lat w firmie publikującej podręczniki,  jego szef często robił uwagi typu: nie robi różnicy czy ty jesteś w pracy czy nie, nie widzę różnicy czy ty żyjesz, czy nie, jesteś etatowym wakatem.
Zrezygnował ze stałej pracy i pracował jako freelancer.  Pisał różnego rodzaju artykuły i recenzje, czasami dostawał wynagrodzenie za artykuły, których nie opublikowano - wtedy zauważył blog - Payment for being - Zapłata za bycie.

Był abonentem Twittera i kilku innych platform społecznościowych, tam dzielił się swoimi refleksjami i pomysłami. Zyskał sobie dość liczne grono sympatyków, w którymś momencie zaczęły napływać zlecenia:
- mam ochotę spróbować hohicha frappucino, chciałabym spróbować, ale porcja jest bardzo duża. Może podzielę się z tobą?
- chcę posiedzieć w parku z puszką drinku (alkoholowego). Sam(a) będę czuł(a) się dziwnie. Dołączysz?

Koniec cytatów, tu kilka uwag autora książki:
Panuje przekonanie, że sprawy osobiste powinny być dyskutowane z bliskimi osobami, rodziną.
Nie bierze się pod uwagę, że bliskość nie musi oznaczać otwarcia się, że czasem zamknięcie się w sobie jest lepsze.
Nie słucham tego co zleceniodawcy do mnie mówią, tylko słyszę. Kiwam głową, chrząkam, ale nigdy nie komentuję. Nawet pozytywny komentarz może wywołać stress.
Absolutna obojętność, brak reakcji - to rodzaj katalizatora, ułatwia ludziom pracę.

Zlecenie - piszę opowiadanie, ale się lenię. Siedź na przeciwko i patrz na mnie.

Przykłady nie przyjętych zleceń: fotografowanie, obecność przy zakupach, przy sprzątaniu.
Agitacja do pomocy dzieciom w Afryce...
- Rozumiem i współczuję tym dzieciom, ale nie uważam za właściwe wywieranie na kogoś nacisku żeby w to się angażował, może przez to zaniedba coś innego.

Zlecenie - mam tremę gdy rano idę do pracy, aż mnie boli od tego brzuch. Możesz towarzyszyć mi w drodze do pracy?

Wygląd zewnętrzny - bardzo prosty -  autora można zobaczyć tutaj - KLIK.

Istotnym elementem stroju roboczego jest czapka - wyglądam jak pracownik fizyczny. Zachęcająca była nazwa sklepu == NIC.
- widzę daszek nad oczami - blokuje spojrzenia innych,  czuję że jestem uczciwy wobec siebie,  że chcę robić to co robię.
- pomaga klientom rozpoznać mnie, wyglądam jak pracownik. nie zdejmuję na powitanie.

Tyle o książce.
Osobom zainteresowanym odwrotnością - stereotypowo japońskim podejściem do pracy polecam książkę Amelii Nothomb - Z pokorą i uniżeniem...



W tym miejscu nie mogę się oprzeć prezentacji argentyńskiego tanga w wykonaniu japońskiego kwartetu.
Argentyńskie tango - widziałem występ argentyńskiego zespołu Tango Passion - eksplozja emocji i uczuć - tutaj odwrotność - absolutny brak emocji, automaty - KLIK.

Na zakończenie jeszcze inna strona nie robienia.
W ostatni wtorek wizytowałem osobę proszącą Stowarzyszenie św Wincentego o pomoc.
Najczęstsza forma pomocy to voucher na żywność w supermarkecie Woolworths.
Nasza klientka mieszka w jednym z 24 mieszkań w bloku, 300 m od sklepu Woolworths. Nie zaskoczył nas więc widok równego rzędu wózków...

Sprawa dość oczywista - sklep jest na górce, zjazd z wózkiem pełnym zakupów to może być frajda, ale wepchnięcie wózka z powrotem już raczej nie.
Dzisiaj podczas wizyty w sklepie pokazałem im tę fotografię - znają ten adres, podziękowali, wyślą samochód żeby podebrać wózki.

16 comments:

  1. No tak, nic nie robienie brzmi atrakcyjnie dla niektórych. Ale jakie się ma z tego realne dochody za które można kupić chleb, opłacić mieszkanie itp? I dlaczego ktoś oferuje zapłatę za towarzyszenie przy piciu drinka?
    Dziwny jest ten świat:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dochody - w książce autor wspomina o średnio 2 zleceniach dziennie, około $100 za każde. To było mniej więcej na poziomie jego dochodów z poprzednich prac.
      Wystarczało to na utrzymanie jego rodziny - żona i 1 dziecko (nie wspomina czy żona ma jakieś dochody).
      Przypominam że on działa wyłącznie przez media społecznościowe a one rządzą się własnymi prawami, słyszy się o osobach, które zamieszczają tam jakąś głupotkę i mają miliony obserwatorów.
      Autor zyskał sobie sporą popularność na Twitterze, w zlinkowanym video komentator wspomina o zarobkach rzędu $70/godz, to może iść w górę, ale oczywiście może spowodować całkowitą zmianę profilu usług.

      Delete
  2. Opisany rodzaj pracy może być ciekawy, poznaje się różnych ludzi i ich problemy, ale można tez trafić na psychopatę...jeśli można z tego wyżyć, to nie widzę problemu, zwłaszcza gdy ktoś woli być wolnym strzelcem.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wydaje mi się, że istotą filozofii autora jest całkowita obojętność i traktowanie każdego jak osoby całkiem obcej i obojętnej. Tak że nikt tu nie może być bardziej ciekawy niż ktoś inny.
      To prawdopodobnie może wywodzić się z buddyzmu.
      Ciekawa dla mnie jest jego opinia na temat zaangażowania w działalność charytatywną - lepiej nie robić nic.
      To mi pasuje do opinii o buddyźmie wydanej przez S. Lema w książce Summa Technologiae - najbardziej egoistyczna religia.

      Delete
  3. Cztery lata temu powstał serial na podstawie tej książki (w japońskiej tv), ale przyznam szczerze, że po jednym odcinku zrezygnowałam, jakoś mnie nie zainteresował.
    Książkę "Z pokorą i uniżeniem" czytałam z ogromną przyjemnością cały czas zaśmiewając się do łez. Opisanie wydarzenia znam z własnego doświadczenia :)
    Argentyńskie tango świetne, ale z opisu wynika, że to koreański zespół, nie japoński.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Serial?
      Zgadzam się że to dziwny pomysł. Książka liczy 142 strony i jest za długa. To jest zbiór twittów i krótkie komentarze.
      Niektóre twitty miały tysiące polubień, one też napędzają popyt na usługi. W rezultacie cała sprawa staje się jakaś nierzeczywista.
      Więc mieszkasz na stałe w Japonii!!! To miła niespodzianka.
      Jako notoryczny samochwała podam link do mojego wspomnienia z narciarskiego pobytu w Japonii ==>
      https://ewamaria.blog/2022/02/07/narty-w-japonii-cwierc-wieku-temu/
      Pozdrawiam.

      Delete
    2. Tak, mieszkam.
      Dzięki za link. Bardzo lubię czytać takie wspomnienia. To miałeś przygody ;-) Te kapcie/klapki do wc to chyba dla każdego obcokrajowca stanowią wyzwanie na początku. A jaki wstyd, jak się zagapisz i wyjdziesz w nich z toalety na pokoje ;-)
      Na Hokkaido mieszka wielu Polaków. W Sapporo też. Szkoda, że nie udało Ci się wtedy z nikim spotkać.
      mokuren

      Delete
    3. Polacy na Hokkaido, wtedy, rok 1997, nie przyszło mi do głowy, że tam mogą mieszkać Polacy. Inna sprawa, że każdy dzień miałem bardzo wypełniony zajęciami.
      Dziękuję za sprostowanie, że Liber Tango grają Koreańczycy, może na dodatek z Północnej Korei - to by tłumaczyło ich brak emocji.

      Delete
    4. Co do Polaków w Japonii, to zupełnie zapomniałam, że w tamtych czasach, bez mediów społecznościowych, smartfonów i w początkach internetu takie informacje trudno było zdobyć.
      A co do Liber Tango, to nie ma za co :) Wiesz, mam taki charakter, że jak tylko widzę wzmiankę o Japonii czy Japończykach to sprawdzam - z różnych powodów. Czy oni są z Korei Północnej, to już nie wnikam ;-), ale moim zdaniem ich wykonanie jest pełne pasji, emocji, ogniste nawet. Bardzo mi się podobało.

      Delete
    5. Liber Tango - ponieważ to nagranie automatyczne podsunęło mi Google akurat kiedy szukałem informacji o Morimoto, to automatycznie pomyślałem, że to Japończycy, ale przecież nazwiska mają zdecydowanie nie japońskie.
      Inna sprawa, że tego samego dnia szukałem na internecie informacji o książkach o Korei Północnej, tak że Google ma zawsze swoją rację.

      Delete
  4. Ciekawa robota 😁
    Myślę, że mogłaby być dobrym przygotowaniem do napisania książki (pod warunkiem oczywiście, że się potrafi). Po wysłuchaniu kilku tuzinów zwierzeń ma się trochę materiału 🤣
    Myślę, że najtrudniejsze jest właśnie zachowanie obojętności, jeśli ma się w sobie choć trochę empatii.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jak wspomniałem we wcześniejszym komentarzu, autor książki chyba umie tylko twittować tak że i książka i jego cała kariera jest dla mnie jakaś nie z tej ziemi.

      Delete
  5. Rozumiem, że Twoi "klienci" dostają żywność za darmo więc uważają, że należy im się również dostawa za darmo.
    Logiczne.
    E F

    ReplyDelete
    Replies
    1. Przypomina mi się reguła komunizmu - od każdego według jego możliwości, każdemu według jego potrzeb.
      Te osoby raczej nie nadają się do żadnej wymiernej finansowo pracy, opieka socjalna, zdrowotna plus instytucje charytatywne zaspokajają ich potrzeby. Dobrze że byznes też się dołączył.

      Delete
  6. Ja bym chciała robić nic. Serio.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nic jest dość trudne do zdefiniowania. Według mnie wielu urzędników w PRL nie robiło nic. W nie-PRL też to się zdarza - w dużych korporacjach.
      Morimoto działa w poprzez media społecznościowe - tak zyskuje sobie grono znajomych co owocuje zarówno zleceniami jak i pewnie innego typu dochodami.
      Czyli inwestuje sporo czasu i wysiłku czego ubocznym rezultatem są płatne zlecenia.
      Tak że zdecydowanie ROBI.
      Wydaje mi się że z punktu widzenia wkładanego wysiłku pseudopraca w dużej korporacji jest lżejsza.

      Delete