Tydzień temu zacytowałem małowartościowy fragment książki The Refugees wietnamskiego pisarza Viet Thanh Nguyen. Jest w tej książce nieco więcej.
W pierwszym opowiadaniu zawartym w książce główną postacią jest ghostwriter - pisarz a wynajmowany do napisania autobiografii jakiejś słynnej osoby. Jak nazywa się taka osoba po polsku? Pisarz widmo?
Tym pisarzem widmo jest kobieta. Zyskuje ona sobie dobrą renomę, agenci zabiegają o jej usługi, ona jednak, przegladając napisane przez siebie cudze książki, szuka w nich choćby śladu swojego nazwiska.
Jej matka ma zupełnie inne podejście: dzięki bogu nigdzie nie ma twojego nazwiska - mówi. - Powiem ci coś - w naszym kraju (Wietnamie) był reporter, który napisał, że władze torturują ludzi w obozach. No i co? Rząd umieścił go w takim właśnie obozie, żeby sie przekonał. Tak dzieje się z ludźmi, którzy podpisują swoje relacje.
Od pewnego czasu ich dom odwiedza duch jej brata, który zginął podczas przeprawy przez morze. Informuje ją o tych wizytach matka, która czuje się bardzo swojsko w świecie duchów; duchy nie są podobne do nas, każdy jest inny. Dobre duchy, złe duchy, szczęśliwe duchy, smutne duchy. Duchy ludzi, którzy zmarli gdy byli starzy i takich, który zmarli w młodym wieku, jako dzieci. Czy myślisz, że duch dziecka będzie się zachowywał w taki sam sposób jak duch dziadka?
Po pewnym czasie bohaterka opowiadania, pisarka widmo, spotyka ducha swojego brata. Siedzi w fotelu, w ubraniu które poprzedniego dnia przygotowała dla niego matka.
- Dlaczego wróciłeś? - pyta bohaterka opowiadania.
- Nie wróciłem.
- Nie opuściłeś tego świata? Skinął potakująco głową.
- Dlaczego nie?
- Jak myślisz? Odróciłam wzrok.
- Próbowałam zapomnieć.
- Ale nie zapomniałaś.
......
- Powiedz mi, dlaczego ty umarłeś a ja żyję?
Popatrzył na mnie oczami, które nigdy nie wyschną, nie ważne jak długo bedą otwarte. Matka nie miała racji mówiąc, że nic sie nie zmienił. Zmienił się, te oczy były konserwowane tak długo w solance, że pozostaną na zawsze otwarte.
- Ty też umarłaś - powiedział - tylko o tym nie wiesz.
No comments:
Post a Comment