Lubeka, rok 1848, Wiosna Ludów. Rada miasta zgromadzona na naradzie w ratuszu dowiaduje się, że w stronę ich gmachu idzie pochód gniewnej klasy robotniczej. Radni zamykają się w budynku, wreszczie ktoś odważa sie stawić czoła tłumowi.
Była już prawie szósta, a choć zapadł głeboki zmrok, nie zapalono dotąd olejnych lamp zawieszonych na łańcuchach nad ulicą. Ten fakt, to widoczne i niesłychane uchybienie wobec przepisów było pierwszą rzeczą, jaka rozgniewała konsula Buddenbrooka i sprawiła, że zaczął mówić ostro i gniewnie:
- Ludzie, co wy tu wyrabiacie za głupstwa!
(...)
- Karolu Smolt! - zaczął znów konsul zwracając swe małe, głęboko osadzone oczy na mniej wiecej dwudziestoletniego robotnika ze składów, stojącego na swych krzywych nogach tuż obok schodów, z czapką w ręku i ustami pełnymi chleba. - Gadaj no , Karolu Smolt! Najwyższy czas! Straciłem tu całe popołudnie...
- A to, panie konsulu - powiedział Karol Smolt żując chleb. - To tylko taka heca... ale... to się już tak stało... Robimy rewolucję.
- Cóż to znowu za głupstwa, Smolt?
- A to, panie konsulu, to jak pan mówi, ale to już doszło do tego... jesteśmy niezadowoleni... Żądamy innego porządku i żeby więcej tak nie było jak jest...
- Słuchaj Smolt, i wy wszyscy ludzie! Kto z was jest rozumny chłopak, ten pójdzie do domu i nie bedzie sobie głowy zawracał rewolucją ani zakłócał porządku...
- Nawet lamp nie pozapalano... Do tego już doszło z tą rewolucją.
(...)
- A to, panie konsulu - powiedział Karol Smolt - wszystko jest jak jest. Ale rewolucja musi być, to wiemy na pewno. Rewolucja jest wszędzie, w Berlinie, w Paryżu...
- Smolt, a czegóż wy właściwie chcecie? Gadajcie wreszcie!
- A to, panie konsulu, ja gadam: chcemy republiki, toć gadam...
- Ach, ty głupcze.. Toż już ją macie!
- A to, panie konsulu, to chcemy jeszcze jednej.
Niektórzy ze stojących bliżej, lepiej rozumiejący się na rzeczy, zaczęli się śmiać serdecznie i ociężale, a choć tylko nieliczni dosłyszeli odpowiedź Karola Smolta, wesołość szerzyła się wokoło, tak że wreszcie dobroduszny śmiech ogarnął cały tłum republikanów.
- No to, moi ludzie - rzekł w końcu konsul Buddenbrook - zdaje mi się, że najlepiej będzie, jak sobie wszyscy pójdziecie do domu!
Karol Smolt, zupełnie zdumiony skutkami swojej przemowy, odrzekł:
- A to, panie konsulu, niech już tak będzie, to my już damy spokój z tą hecą, a ja też się cieszę, że mi pan konsul za złe nie wziął, no to adieu, panie konsulu...
Tłum rozchodził się w najlepszym humorze.
- Smolt, zaczekaj no chwilkę! - zawołał konsul. - Powiedz no, a nie widziałeś gdzie krogerowskiej karety, tej karety z willi?
- Tak jest, panie konsulu! Zajechała. Czeka na pana konsula na podwórku.
- Dobrze; no to idź Smolt, powiedz stangretowi, niech zajeżdża, jego pan chce wracać do domu.
- Dobrze, panie konsulu! - I nacisnąwszy na głowę czapkę, nasuwając skórzany daszek na oczy, Karol Smolt szerokimi, kołyszącymi się krokami pobiegł w dół ulicy.
Tomasz Mann - Buddenbrookowie
I jeszcze opinia Lenina na temat możliwości rewolucji w Niemczech:
Rewolucja w Niemczech? Toż gdyby Niemcy mieli zaatakować dworzec kolejowy, to najpierw ustawiliby się w kolejce do kasy kupić peronówki.
Czytając pierwszy cytat myślałem ze smutkiem - dlaczego my w Polsce traktujemy wszystko tak śmiertelnie poważnie?
Drugi cytat dał mi odpowiedź na to pytanie.
P.S. Wyjasnienie co to jest peronówka TUTAJ
No comments:
Post a Comment