10 dni temu zmarł Richard Gill, australijski dyrygent i wyjątkowo energiczny propagator edukacji muzycznej dla młodzieży - KLIK.
Nie znałem go osobiście, ale był mi znany z radio, jako dyrygent orkiestry oraz z telewizji. Jako propagator muzyki był jak na mój gust nadmiernie despotyczny, ale osiągał dobre rezultaty.
Tym razem nie było potrzeby wykonywać żadnej operacji. Gdy medycyna wyczerpała swoje możliwości chory wrócił do domu.
A tu... w sobotni poranek pod domem muzyka zebrali się jego współpracownicy i zagrali - głośno i wesoło - KLIK - zlinkowana strona zawiera fragment tego koncertu.
Muzyka ucichła, nadeszła noc, poranek, odezwały się pierwsze ptaki, Richard Gill zmarł w domu o 5 rano.
No comments:
Post a Comment