Rocznicę zakończenia wojny świętowałem tak uroczyście, że wpis dopiero w poniedziałek.
Wspomnienie z roku 2001. W ostatnich dniach stycznia byłem na nartach biegowych w Val di Fiemme - Dolinie Płomieni a konkretnie we włoskim mieście Dobiacco znanym również jako Toblach.
Któregoś dnia pojechaliśmy autobusem w stronę Cortina d'Ampezzo i wracaliśmy 30 km na nartach. Zaczęło robić się ciemno więc łątwo zauważyłem światełka i jakąś osobę, która je zapalała. Podjechałem. Okazało się, że to cmentarz żołnierzy armii austriackiej, którzy polegli w tych okolicach.
Spojrzałem na tabliczki, jakieś dziwne nazwiska a imiona słowiańskie - Iwan, Bojan, Stanko. Domyśliłem się, że to Słoweńcy.
Świeczki zapalała jakaś starsza pani, zbliżyła się do mnie.
- Widziałeś groby naszych chłopców w mieście?
- Nie.
- To zajrzyj. A ci tutaj tacy zapomniani. Przychodzę tu codziennie i zapalam kilka świeczek.
Po powrocie do domu wstąpiłem na miejscowy cmentarz. To był dzień powszedni a jednak ta pani miała rację - nieprzeliczone ilości świateł.
No comments:
Post a Comment