Sunday, July 7, 2019

Niedzielne śpiewanie.

Dzisiejszą mszę w naszej parafii prowadził pomocnik proboszcza, z pochodzenia Filipińczyk.
Nie wiem jak to powiązał z Ewangelią, ale tematem kazania było, że wszyscy jesteśmy dziećmi bożymi.

- Czym przepełnione jest boże dziecko? - spytał ksiądz.
- Radością - odpowiedział sam sobie.
- A w jaki sposób łatwo wyrazić swoją radość?
- Śpiewając!

Pamiętajmy - kontynuował ksiądz - jesteśmy bożymi dziećmi. A zatem absolutnie nie musimy przejmować się tym czy umiemy śpiewać. Wszak śpiewamy prosto do Boga, On nas słyszy, niech wie co stworzył.

Muszę stwierdzić, że ogromnie mi się to spodobało.
Generalnie jestem cichą osobą, ale czasem jednak coś mnie napadnie... i wtedy w domu jest tragedia.
Wydaje mi się, że mam dobry słuch - rozpoznaję wiele utworów muzycznych, potrafię rozpoznać cytaty muzyczne i zmiany tonacji, ale śpiewać - po prostu rozpacz.
Przed laty klub orienteeringu, którego byłem członkiem, postanowił odśpiewać wiązankę australijskich piosenek na międzynarodowej imprezie sportowej.
To była poważna impreza, do występu przygotowywał nas renomowany kierownik chóru.
Najpierw podzielił nas na głosy i od razu był problem - nie był w stanie określić jaki jest rejestr mojego głosu - tenor czy bar(an)yton.
W końcu polecił żebym podczas występu stał poniżej basów i nie otwierał ust dopóki one nie zaczną śpiewać, a gdy zaczną żebym się jakoś bezszmerowo do nich podłączył.
I tak właśnie było.
TUTAJ - jedna z piosenek, które zaprezentowaliśmy.

Wróciłem z kościoła do domu bardzo podniesiony na duchu.
Teraz czekam tylko na chwilę ciszy i samotności żebym mógł Bogu wyśpiewać swój radosny nastrój.

Piosenka, którą polecił nam ksiądz to How can I keep from singing (Jak mogę powstrzymać się od śpiewania) - KLIK.

Wspomniałem, że ksiądz to Filipińczyk.
Oczywiście - moje pierwsze spotkanie z Filipińczykami to był właśnie śpiew. Poczas pobytu w Kuwejcie jeździliśmy w niedziele na msze katolickie do niewielkiego kościoła w Ahmadi...


Na zdjęciu moje i kolegi dzieci z matkami. Proszę zwrócić uwagę, że krzyż nie jest umieszczony na dachu lecz, dość dyskretnie, w oknie.
Otóż w tym kościele podczas mszy śpiewał filipiński chór. Pięknie śpiewał.

No to teraz prosze sobie w ciszy poczytać moje wspomnienie z Filipin - KLIK, a ja.. nie mogę już się powstrzymać od śpiewania.

No comments:

Post a Comment