Sunday, November 3, 2019

Czy w Prawieku znali australijski slang?

Latem dwudzuestego siódmego roku przed chałupą Kłoski wyrósł arcydzięgiel.


Kłoska obserwowała go od chwili, kiedy wypuścił z ziemi tłusty, gruby i sztywny pęd.
Patrzyła jak powoli rozwijał swoje wielkie liście. Rósł całe lato ... aż sięgnął dachu chałupy i otworzył nad nią swoje obfite baldachy.
- No i co, kawalerze? - powiedziała do niego Kłoska z ironią. - Tak się rozpychałeś, tak piąłeś się ku niebu, że teraz twoje nasiona zakiełkują w strzesze, nie w ziemi.

Arcydzięgiel miał ze dwa metry i liście tak potężne, że zabierały słońce roślinom wokół niego. Pod koniec lata żadna roślina nie była w stanie rosnąć przy nim. Na Świetego Michała zakwitł i kilka gorących nocy Kłoska nie mogła spać od słodko-cierpkiego zapachu, który przenikał powietrze. Potężne, żylaste ciało rośliny odbijało się ostrymi krawędziami od srebrnego księżycowego nieba.
...
A kiedyś, gdy Kłoska wreszcie usnęła, stanął przed nią młodzieniec z jasnymi włosami...
- Przygladałem ci się przez okno - powiedział.
- Wiem, Pachniesz tak, że mącisz zmysły.
Młodzieniec wszedł do środka izby i wyciągnął obie ręce do Kłoski.
(...)
Potem arcydzięgiel posadził sobie Kłoskę na biodrach i ukorzeniał się w niej rytmicznie...

Olga Tokarczuk - Prawiek i inne czasy - Czas Kłoski.

Przepraszam za niedokończenie cytatu, ale to nie jest wpis o literaturze, ale o australijskim slangu.

Najpierw trochę angielskiego:

Korzeń - root.
Ukorzeniał się - rooted.

Dodam do tego skojarzenie fonetyczne - w wyniku opisywanego spotkania Kłoska urodziła córkę, nazwała ją Ruta.


A teraz proszę zajrzeć tutaj ==> KLIK.

Tu cytat ze zlinkowanego artykułu:  "... root: a euphemism for intercourse that lexicographer Eric Partridge has since referred to as "the great Australian verb, corresponding in all senses, physical and figurative, to the British 'f***'."

2 comments:

  1. Bardzo utalentowana jest ta pisarka.
    Przed laty jej powieść czytałam o powrocie do rodzinnych stron,
    aż dech mi wstrzymało,
    tytułu nie pamietam, może to prawiek był
    dawno to było.
    A jesli chodzi o arcydziegiel,
    to sentyment do niego mam,
    zawsze na tortach, pojawiał sie weselnych,
    taki jakby aliofilizowany,
    w postaci zielonych listków,które pod katemz jego łodygi ciete były...
    smaczne ma on te łodygi..,

    ReplyDelete
  2. Miłe odwiedziny kogoś z bloxowych czasów :)
    Pisarka bardzo utalentowana. Czytałem trzy jej książki , właśnie Prawiek robi na mnie największe wrażenie, ale jednak czegoś mi brak - treści.
    To książka o przemijaniu w małej wiosce na kielecczyźnie. Być może to jest właśnie sens (lub bezsens) przemijania.
    Arcydzięgiel kandyzowany na torcie. To mnie zaskoczyło, ale google potwierdziło. Teraz wydaje mi się, że pamiętam z czasów, które przeminęły.
    Pozdrawiam.

    ReplyDelete